82.

278 27 3
                                    

Astaroth poderwała się do siadu, nabierając przy tym powietrza do płuc tak łapczywie, jakby przez dłuższą chwilę pozostawała w bezdechu. Było już ciemno i prawdopodobnie ktoś i tak miałby ją za chwilę obudzić, gdyby sama się nie ocknęła lada chwila. Wszyscy się spodziewali, że sama się przebudzi. Jednak jej tak gwałtowna pobudka zaskoczyła siedzącą przy ognisku Nefertari.

- Wszystko w porządku, dziecko? - spytała łagodnie, wlepiając w nią swe chłodne ślepia.

- Miałam koszmar - złapała się za głowę - Rimmone... - spojrzała z przerażeniem w oczach na łowczynię - Czy Rimmone żyje?

Wzrok Nefertari przepełniło zdumienie. Patrzyła nic nie rozumiejąc na dziewczynę, jakby ta postradała zmysły.

- A czemu miałby nie żyć? - spytała w końcu.

- We śnie on... - odetchnęła głęboko - Ktoś go zabił. Wręcz rozszarpał. I ten ktoś miał czarne kły. 

- Spokojnie. Rimmone żyje. Poszedł z Vagirio, Servanem i Talashem na ryby. Korzystają z faktu, że zatłukłam Banshee.

- Zatem to był tylko kolejny koszmar o Belialu... - westchnęła.

- Czemu miałby ci się śnić?

- Nie wiem. Coraz częściej widzę go w koszmarach... Nie wiem dlaczego. I nie wiem czy te sny to ostrzeżenia, czy tylko głupie wymysły mojej wyobraźni...

Astaroth po chwili podniosła się z miejsca, by podejść do ogniska. Przysiadła obok Nefertari, po czym wlepiła wzrok w płomienie. 

- Spokojnie, dziecino - łowczyni delikatnie musnęła łapą jej włosy - Nic złego się nie dzieje. To był tylko zły sen.

- Jeden z wielu...

- Boisz się, że Belial ci zagraża?

- Wszyscy mówią jaki jest zły i bezwzględny - spojrzała na Nefertari - A obrał sobie mnie za cel. Jak mam się nie bać?

- Może nie zabrzmi to pocieszająco, ale nawet jeśli Belial rzeczywiście czegoś od ciebie chce, to bardzo mu zależy abyś była cała i zdrowa. Inaczej już dawno by ci zrobił krzywdę. Po za tym nie musisz się bać. Obronimy cię. 

- Tata mówił, że nawet łowcy nie są w stanie się z nim mierzyć.

- Może nie bezpośrednio. Ale my, myśliwi wiemy jak zaskakiwać.

Astaroth znów skupiła się na płomieniach. Słowa Nefertari nie uspokoiły jej za bardzo. Jednak odetchnęła z niewielką ulgą, wiedząc, że koszmar się nie spełnił i prawdopodobnie nie przyśnił jej się Vagirio, a Belial. 
Zamyślona patrzyła prosto w ogień, czekając aż mężczyźni wreszcie wrócą.

Tymczasem Rimmone patroszył schwytane ryby, podczas gdy Vagirio próbował wypatrzeć w mętnej wodzie kolejną ofiarę. Servan stał nieco dalej. Wraz z Talashem polował wśród trzcin.
Chłopiec przyczaił się, patrząc uważnie na rybę snującą się między zaroślami. Czekał na odpowiedni moment. Natomiast Servan z trudem powstrzymywał śmiech. Widział, że Talash bardzo się stara. Jednak sposób w jaki chłopiec się czaił, po prostu go bawił. Głowę miał nisko, tak jak go uczył, ale zapominał, że resztę ciała także trzeba było trzymać jak najbliżej ziemi.
Rozbawiony położył łapę na jego krzyżu i lekko pchnął go w dół.

- Niżej zadek, mały - zaśmiał się - Gdybyś polował na coś innego, niż ryby, to dawno by uciekło. Musisz się umieć dobrze kryć.

Talash wziął sobie do serca jego słowa. Przylgnął do ziemi najbardziej jak był w stanie. Odczekał jeszcze chwilę, aż nagle wskoczył do wody. Szybko wyskoczył z powrotem na brzeg, trzymając w drobnych ząbkach niedużą rybę. Spojrzał na brata, oczekując aż ten coś powie. 
Servan przez chwilę przyglądał mu się, w milczeniu. Rozpierała go duma. Czuł się trochę jak rodzic, którego pociecha doskonale poradziła sobie z postawionymi mu wyzwaniami. 

Dwa ObliczaHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin