46.

369 32 8
                                    

Astaroth biegła ile sił przez las. Co chwila się potykała o korzenie i konary, czające się pod gęstą mgłą. Drzewa, które cudem mijała, były bardzo wysokie, mroczne i nagie. Jej dyszenie i łopot czyichś skrzydeł, roznosiły się echem po upiornej okolicy. Rozdzierający duszę ryk zagrzmiał tuż nad Astaroth. Dziewczyna zatrzymała się nagle, gdy zapadła upiorna cisza. Dysząc ciężko, patrzyła w górę, na mroczne niebo, okryte ciemnymi chmurami. Po chwili znów usłyszała łopot skrzydeł. Obejrzała się przerażona w stronę źródła dźwięku. Widziała zlewającą się z cieniami sylwetkę, która zawisła w powietrzu tuż nad ostrymi gałęziami. Patrzyła na czerwone oczy, wpatrujące się w nią. Obserwowała silne, błoniaste skrzydła i szponiaste łapy, miedzy którymi plątał się silny ogon. Zauważyła też kilka rzędów rogów na głowie potwora, które zdawały się układać w koronę. Nagle skrzydła rozdwoiły się. Monstrum rycząc przeraźliwie, przebiło się przez gałęzie. Nastolatkę sparaliżował strach. Bezradnie patrzyła jak zbliżają się do niej ostre, czarne kły...

Wrzask budzącej się Astaroth przeraził wyrwane ze snu Upadłe. Dziewczyna poderwała się do siadu. Dysząc ciężko, z przerażeniem w oczach, zmierzyła wzrokiem namiot. Po chwili odetchnęła głęboko, ścierając ze skroni kroplę potu. To był tylko zły sen. Przerażający koszmar...

- Przepraszam - szepnęła do anielic, które wystraszyła swoim wrzaskiem, po czym poderwała się z miejsca i szybko wyszła ze schronienia.

Żwawym krokiem oddaliła się od wioski i podeszła do jeziorka. Ochlapała sobie twarz i kark. Czuła jak serce zaczyna ją boleć z wysiłku i przerażenia.

- Już wstałaś? - usłyszała za sobą czyjś głos.

Z okrzykiem lęku i zaskoczenia, obróciła się tak gwałtownie, że wpadłaby do wody, gdyby nie ręka Rimmone'a, która szybko chwyciła jej nadgarstek.

- Uważaj, bo się skąpiesz - Uśmiechnął się, nieco ją odciągając od brzegu.

Uśmiech szybko spełzł mu z ust, gdy dostrzegł, że Astaroth jest blada, jak trup i się trzęsie z przerażenia.

- Ej, spokojnie - Przytulił ją, chcąc ją uspokoić. - Aż tak cię wystraszyłem? - zdziwił się - Przepraszam, nie chciałe...

- Nie ty mnie tak przeraziłeś - przerwała mu i odsunęła się nieco od niego - Jak wiele demonów ma czarne zęby?

- Co? - Uniósł brew.

- Jak wiele?

- Nie mam pojęcia. Póki co to spotkałem tylko Vagirio z takimi kłami. Czemu pytasz?

- Miałam koszmar... Widziałam w nim demona, o czarnych zębach. Atakował mnie...

- Vagirio?

- Nie... Ten, z mojego snu, miał czerwone oczy, dwie pary skrzydeł i rogi, wyglądające trochę, jak korona...

- Nigdy kogoś takiego nie widziałem. Może twój ojciec będzie wiedział.

- Znając jego nic mi nie powie...

- Ale go spytaj. Może jednak ci powie.

- Powie o czym? - Zabrzmiał głos demona.

Vagirio podszedł do nich, rzucając im pytające spojrzenie.

- Wszystko w porządku? - Zmierzył córkę wzrokiem. - Jesteś strasznie blada.

- Jak wiele demonów ma czarne zęby? - spytała Astaroth.

- Z tego co wiem, to włącznie ze mną, tylko dwa. Ja i Belial. Czemu pytasz?

- Czy Belial potrafi latać?

Dwa ObliczaWhere stories live. Discover now