20.

542 49 31
                                    

Astaroth z trudem przełknęła ślinę, gdy stanęła przed starą, zardzewiałą bramą, skutą starym łańcuchem. Łypnęła na Vagirio, który bez trudu wyrwał jedno ze skrzydeł furtki, krusząc przy tym zniszczony przez setki lat łańcuch.

- Jesteś pewien, że powinniśmy tam wchodzić? - spytała niepewnie.

- To tylko stary, zapomniany cmentarz - Wzruszył ramionami, po czym wszedł na teren cmentarzyska. - Póki co nie wyczuwam obecności żadnego demona, więc nie mamy się czego obawiać.

- A... A duchy?

- Wierz mi duchy boją się ciebie bardziej, niż ty ich. Spokojnie to poświęcona ziemia. Tu są tylko niegroźne dusze, a nie upiory. No chodź.

- Wolałabym nie...

- No dalej, cykorze. Duchy może nie wyglądają najładniej, ale naprawdę nie są aż tak przerażające. Demony są znacznie gorsze.

- No dobrze... Ale ostrzegam, że jak coś zobaczę, to uciekam ile sił w nogach. 

- To równie dobrze już możesz brać nogi za pas - odparł, po czym sięgnął do ziemi i zerwał uschły już, drobny kwiatek. 

Roślina w jego rękach szybko odzyskała pełną życia, zieloną barwę, a drobny kwiat przeistoczył się w piękne, czerwone, duże płatki. 

- No co? - mruknął, widząc podejrzliwe spojrzenie Astaroth - Daj spokój to tylko kwiat, a nie krucyfiks. 

Kiedy ruszył w głąb cmentarza, serce podeszło nastolatce do gardła. Patrzyła przez chwilę, jak powoli znika pomiędzy wysokimi trawami i resztkami pomników. 

Obejrzała się cmentarz w środku lasu... Czy to nie dziwne? 

W końcu nieufnie weszła na działkę i ruszyła śladami Vagirio.

- A jednak postanowiłaś ze mną iść - Demon uśmiechnął się, gdy do niego dołączyła. - Zmieniłaś zdanie bo bardziej bałaś się zostać przy bramie sama? Czy może jednak tknęła cię ciekawość?

- Skoro to poświęcona ziemia, to dlaczego możemy tu od tak wejść? - zagadnęła, ignorując jego pytania.

- Była święcona setki lat temu. Magia chroniąca to miejsce dawno osłabła, ale upiory wciąż skutecznie odstrasza.

- Skąd ta pewność?

- Gdyby tu były upiory, to natychmiast by się pokazały. One żywią się strachem i lubią zabijać dla rozrywki. Skoro jeszcze żyjemy, to znaczy, że nie ma tu tych łachuder. 

- Nie uspokoiłeś mnie...

Astaroth patrzyła na zaniedbane mogiły, a raczej na resztki, które z nich zostały. Większość nagrobków była zapadnięta, bądź zupełnie zarośnięta przez chwasty, które przez wiele lat nie były usuwane i mogły swobodnie rosnąć. Dziewczyna modliła się w duchu, aby z żadnej z mogił nie wyskoczył jakiś upiór, albo żywy trup. 

- Skąd cmentarz w środku lasu? - spytała, nie mogąc znieść tej upiornej, wręcz podejrzanej ciszy.

- Kiedyś niedaleko stąd było miasteczko. To było wiele wieków temu. Wioska została zniszczona przez wielki pożar. Nigdy się nie wyjaśniło co było przyczyną tej tragedii. Ja jednak miałem pewne podejrzenia. 

- Jakiś demon?

- Dokładnie. I to nie byle kto. Nosił imię Draco. Był jednym z wyjątkowo okrutnych wojowników Beliala. 

- Kogo?

Vagirio przez chwilę walczył ze sobą co powinien odpowiedzieć. Astaroth nie musiała przecież wszystkiego wiedzieć tak od razu. Na te wieści przyjdzie jeszcze czas. Może.

Dwa ObliczaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz