Astaroth patrzyła zmartwiona na Vagirio, który zwijał się z bólu, leżąc na posłaniu splecionym z miękkiej trawy i liści, w niedużym szałasie, zbudowanym jakiś czas temu przez Rimmona.
Oderwała wzrok od ojca, słysząc jakiś szelest. Spojrzała ma mieszańca, który właśnie przyniósł sporo gałęzi i zaczął je układać w nieduży stos, dość blisko szałasu.
- Zapomniałem cię przeprosić - zagadnął.
- Za co?
- Za tą szarpaninę. Myślałem, że mnie wyczułaś i się za mną rozglądasz. Wolałem cię uprzedzić z atakiem.
Astaroth nie odpowiedziała. Powoli spuściła wzrok, po czym z powrotem obejrzała się w stronę Vagirio.
- Czemu ta rana się nie goi? - spytała.
- Bo została zadana zaklętą bronią aniołów - odparł Rimmone, nie przerywając dotychczasowego zajęcia.
- Ale... On nie umrze? Prawda?
- Spokojnie. Jest słaby, ale rana na plecach go nie zabije. Gorzej byłoby z brzuchem, albo piersią.
- Dlaczego tak osłabł?
- Vagirio jest naprawdę starym demonem. Gdyby siedział w Piekle to byłby niezwyciężony, ale tu... W tym świecie jest kruchy, niczym śmiertelnik. Każdy kolejny rok i rana sprawią, że traci siły. Tak samo było z moim ojcem.
- Mówiłeś, że chcesz spłacić jego dług. O co chodziło jeśli mogę spytać?
- Vagirio i mój ojciec wiele lat temu byli przyjaciółmi. Przez jakiś czas trzymaliśmy się razem. Znaleźliśmy bezpieczne miejsce w górach, daleko stąd. Jednak sielanka szybko się skończyła - Usiadł przy Astaroth. - Pewnego dnia Vagirio poszedł polować. A ojciec czuwał nade mną i moją młodszą siostrą. Słońce powoli wstawało, więc to była kwestia czasu, gdy miał wrócić. Ja i moja siostra już mieliśmy iść spać, gdy nagle ojciec poderwał się z miejsca i rzucił się na intruzów. Anioły jakimś cudem nas znalazły.
- I co się stało?
- Przetrwaliśmy tylko my dwaj... - Wskazał głową na demona. - ...i Nadele.
- Była wtedy z wami?
Rimmone pokiwał głową.
- Vagirio wpierw zadbał o jej bezpieczeństwo - Łypnął na Astaroth. - Wrócił po mnie, gdy miał pewność, że anioły nie dostrzegły Nadele. Wyrwał mnie z rąk Łowców, nim mnie dobili. Próbował jeszcze ratować mego ojca, ale niestety jego rany były zbyt rozległe. O siostrze nie wspomnę...
- Przykro mi.
- Taki los demonów - Rimmone wzruszył ramionami. - Sama powinnaś coś o tym wiedzieć.
- To trochę skomplikowane...
- Dlacze...? - urwał, skupiając się na zapachu, który dotarł do jego nozdrzy - Czujesz to?
- Niby co?
- Strasznie słodka woń. Tak pachną... anielice... - Łypnął na Astaroth. - Ale czemu ty...? - Zbladł.
Nagle poderwał się z miejsca.
- Jesteś anielicą?!
- W połowie - Dziewczyna wzruszyła ramionami, spuszczając przy tym wzrok.
Rimmone zupełnie zgłupiał. Dukając coś bez ładu i składu, szybko się oddalił.
Astaroth stała przez chwilę, jak słup soli, patrząc jak chłopak znika w ciemnościach. Zupełnie nie rozumiała co się stało.
![](https://img.wattpad.com/cover/97834536-288-k592815.jpg)
CZYTASZ
Dwa Oblicza
FantasyAstaroth jest owocem miłości anielicy i demona. Ma dwie skrajne natury. Drzemie w niej zarówno dobro, jak i nieposkromione zło. Długo nie zdaje sobie sprawy kim tak naprawdę jest. Jednak przychodzi czas, że jej wyjątkowe umiejętności zaczynają się...