49.

362 36 8
                                    

Saamed w popłochu uciekał, próbując ignorować potworny ból i krew ściekającą mu po poranionym grzbiecie i łapie. Słyszał ryki goniącego go Danjala i dudnienie jego łap.
Wilk zawył przerażony, gdy białoskóry łowca próbował go chwycić szczękami. Egzekutor może i nie uderzył go zębami, lecz zdołał podciąć go łapą, przez co runął na ziemię. Zapiszczał ze strachu, gdy w jednej chwili wylądował plecami na ziemi, przygnieciony przez łapę Danjala.

Egzekutor upiornie zmarszczył pysk, przez co blizny napięły się, dodając mu grozy. Zasyczał, ukazując Saamedowi kły, po których ściekała ślina i jad.

- Gadaj - warknął - Czego Belial od nich chce?

Saamed kątem oka spojrzał na spory kamień.

- Ciebie to nie dotyczy - odparł - To sprawa między królem, a Vagirio.

- I Astaroth po drodze. Wiem kim jest ta dziewczyna. Zwiadowcy z chęcią przylatują po polowaniu, aby poplotkować. Więc wiem, że Belialowi bardziej zależy na jego siostrze, niż na ojcu. Mów. Czemu tak się na nią zawziął?

- Nie wiem. Król tylko wydaje rozkazy. Nie mówi mi o swoich planach.

- Zatem Belial straci kolejnego, bezmyślnego sługę.

Danjal już miał wbić zęby w odsłonięte gardło Saameda, gdy ten nagle uderzył go kamieniem w pysk. Ryknął wściekły, odruchowo odsuwając się nieco od wilka, dając mu tym szansę na ucieczkę.
Spojrzał na zakrwawiony ząb, leżący na ziemi. Czuł jak ciepła krew ścieka mu po pysku.
Przesunął długim językiem po miejscu gdzie jeszcze chwilę wcześniej był ostry ząb. Zasyczał poirytowany, a włoski ja jego karku zaczęły drżeć. Łypnął na Saameda, który zaczął uciekać w stronę miasta.

Ruszył za nim, cisząc się w duchu. Saamed właśnie pchał się do miejsca, które znał na pamięć. Znał każdą ścieżkę i kąt. Sługa Beliala nie miał najmniejszych szans.

Saamed w popłochu przebiegł przez jedną z głównych ulic. Przemknął pod kopytami koni, które ciągnęły wóz. Tu zyskał kilka sekund przewagi. Konie zlęknione widokiem wilka, przemykającego im tuż pod nogami, zarżały głośno i stanęły dęba. Danjal wyhamował gwałtownie, wbijając pazury w kamień. Zabrzmiał pisk, gdy szpony zaryły o chodnik. Łowca warknął, widząc jak wierzchowce się szarpią i wierzgają. Łypnął na ludzi, którzy zaczęli się zatrzymywać, blokując przejście. Następnie spojrzał na silne kopyta, uderzające o drogę. W końcu skupił się na wozie. Cofnął się nieco, by móc się rozpędzić. Gdy wziął wystarczający rozbieg, skoczył w stronę wozu. Wdrapał się na dach pojazdu, strasząc przy tym woźnicę i ludzi, siedzących w środku. Jednak nie przejął się tym. Zaczął się rozglądać, szukając możliwości przedostania się do ścieżki, w której zniknął Saamed. Jedyną drogą były dachy, oświetlone jeszcze przez ostatnie promienie słońca. Łypnął w górę, na grube sznury, na których wisiały lampy. Skupił się na nich. Mocno ugiął łapy, po czym wykorzystując całą swą siłę, wyskoczył w górę. Cudem zwołał się chwycić lin i podciągnąć się. Wisząc na sznurze zaczął człapać w stronę budynków. Szybko przedostał się na dach. Podszedł do gzymsu i wskoczył na niego. Zaczął szukać Saameda. Jednak go nie dostrzegał. Wziął głęboki wdech, próbując wyczuć woń demona.
Nagle syknął cicho, czując jak słońce zaczyna powili parzyć jego grzbiet. Skoczył na budynek naprzeciwko, który był wyższy. Wbił pazury w ścianę i zaczął powoli osuwać się w dół, zostawiając głębokie ślady w murze. Kiedy zsunął się do zabitego deskami okna, zawisł na nim i łypnął w dół. W końcu puścił się i zeskoczył na skrzynie ze śmieciami, a następnie na ziemię. Zaczął powoli kroczyć w głąb uliczki. Wiedział, że był to ślepy zaułek. Na końcu każdego rozwidlenia ostatecznie czekał mur budynku. Było to dobre miejsce dla przestępców, by w nocy załatwiać swoje szemrane interesy. Bezdomni mogli tu spokojnie przenocować, pomimo licznych śmieci. Danjal stanął na rozwidleniu ścieżki. Miał do wyboru trzy drogi. W lewo. W prawo. I na wprost. Wiedział, że po lewej stronie, na końcu uliczki była kryjówka nędzarzy, zbudowana z wyrzuconych rzeczy. W uliczkach na wprost i po prawej stronie, były kolejne stosy skrzyń, w których przestępcy chowali broń na sprzedaż oraz przemycane trucizny i narkotyki.

Dwa ObliczaWhere stories live. Discover now