81.

271 30 12
                                    

Obrazy wspomnienia szybko się zmieniały. Astaroth widziała urywki zdarzeń, zapisanych w pamięci ojca. Widziała jak wrócili do Melmore. Jak pokazywał Nadele okolicę i dzielił się z nią całą swoją wiedzą o świecie ludzi. Widziała jak w najpiękniejsze, rozgwieżdżone noce leżeli na szczycie klifu i patrzyli w niebo.
Przed oczami przemkneły jej też urywki chwil, gdy zaczęli okazywać sobie uczucie, które zrodziło się między nimi. Widziała też jak Vagirio klęczy przed Nadele, a zaraz po tym miała przed oczami swych rodziców, składających sobie przysięgę. Sami, stojąc w ich ulubionym miejscu, pod gwiazdami, złączyli swe dłonie, jakby chcieli porównać różnicę między ich rozmiarami. Po rękach przemykało im blade światło, oplątując ich jak wstęga. Chwilę później Astaroth  zobaczyła ich jak przypieczątowują swoją przysięgę. Nadzy, wymieniając się namiętnymi, ale i zarówno pełnymi delikatności, pocałunkami. Była to chwila, w której Astaroth zdecydowanie nie chciała zobaczyć swoich rodziców. To było zbyt intymne wspomnienie, które na szczęście przemnęło równie szybko jak wiele poprzednich.
Wszystko tak gnało, aż do pewnego wieczora, gdy siedzieli pod jednym ze starych drzew.
Vagirio w postaci łowcy leżał spokojnie i zdawał się drzemać, podczas gdy Nadele siedziała oparta o niego, z książką na kolanach. Odkąd Vagirio nauczył ją czytać ludzkie teksty, pochłaniała książki, jedna za drugą, ze starej niemal doszczętnie zniszczonej biblioteki Melmore.
Wyglądała nieco inaczej, niż w pierwszych wspomnieniach Vagirio.
Miała nieco poważniejszy wyraz twarzy. Już nie wyglądała jak ciekawskie, naiwne i zagubione dziecko. Teraz sprawiała wrażenie pewnej siebie i faktu, że w razie czego poradziłaby sobie sama w tym świecie.
Wciąż jednak miała łagodne, ciepłe spojrzenie i lekki uśmiech wymalowany na ustach.
Na chwilę oderwała wzrok od starej baśni, którą właśnie czytała. Spojrzała na leżącego przy niej demona, o którego wygodnie się opierała. Lekko wspierała łokieć o jego kark, przez co mogła położyć dłoń na jego głowie. Co też zrobila. Uśmiechnęła się szerzej, lekko głaszcząc go po gładkiej skórze. Jedno z dużych uszu drgnęło delikatnie i zabrzmiał cichy pomruk. Nadele nie wiedziala, czy mruczał jak kot, czując jej dotyk, czy po prostu zaczął chrapać. Jednak nie zasnanawiała się nad tym. Zmierzyła wzrokiem jego potężną szczękę, najeżoną czarnymi zębiskami. Tuż przy niej spoczywała jego łapa, która przypominała nieco zdeformowaną dłoń. Mięśnie miał rozluźnione przez co kończyny nie wyglądały już tak żylaście jak zwykle. Pazury miał niemal do połowy schowane. Był spokojny, w pełni zrelaksowany, co  przed pojawieniem się Nadele niemal w ogóle się nie zdarzało.

Anielica nie przerywając muskania palcami głowy demona, wróciła do lektury starej, nieco przykopconej bajki.

Nagle zabrzmiał trzask gałęzi.
Nadele natychmiast się napięła i zaczęła się rozglądać. Tak, jak uczył ją Vagirio. Każdy dźwięk może być sygnałem ostrzegawczym przed zbliżającym się intruzem.
Gdy trzask się powtórzył Vagirio otworzył oczy i poderwał pysk z ziemi. Również zaczął się rozglądać.
Nagle poderwali się z miejsca, gdy usłyszeli głośny łopot skrzydeł, a następnie kolejne trzaski gałęzi.

- Chodź, szybko - Vagirio niemal biegiem ruszył w stronę ruin, które na szczęście już niemal całkowicie przykrył cień.

Wskazał Nadele jedną z najlepiej zachowanych chat.

- Czekaj tu. Cokolwiek by się działo, nie pokazuj się. Nic nie rób.

- Co chcesz zrobić?

- Przegonić intruzów. Błagam nie pokazuj się, póki cię nie zawołam.

Pokiwała głową, po czym skryła się głęboko w cieniu domu.
Vagirio natomiast nieco oddalił się od  jej kryjówki, by następnie usiąść na środku głównej ścieżki i zacząć czekać.
Nie musiał jednak długo ćwiczyć cierpliwości. Już kilka chwil później na przeciwko niego, w bezpiecznej odległości pojawiła się sylwetka. Był to mężczyzna, odziany w czarną szatę z głębokim kapturem, którą miejscami zasłaniała zbroja z niezwykłej, anielskiej stali. Duże białe skrzydła mocno kontrastowały z jego ubiorem i dość bogatym arsenałem, jakim były ostrza i łuk.
Mężczyzna ściągnął kaptur, odkrywając znajome dla Vagirio krótkie blond włosy i pokrytą wzrostem oraz bliznami twarz. Demon już nie raz widział ten wrogi grymas na ustach i srogie, wręcz lodowate, błękitne oczy.

Dwa ObliczaWhere stories live. Discover now