62.

272 34 6
                                    

Vagirio zatrzymał się w bezpiecznej odległości od miasta. Zmierzył wzrokiem pierwsze, dość skromne zabudowania i ludzi zmierzających w stronę rynku, będącego sercem osady.
Pomimo, że ciemności już ogarnęły ulice, miasteczko tętniło życiem. Tej nocy ludzie mieli zamiar się bawić wraz z cyrkiem oraz świętując dobre zbiory i powoli zbliżające się święto zmarłych.

Po chwili poczuł jak z jego grzbietu Nadele osuwa się na ziemię. Łypnął na nią. Miała szczęście, że zdołał ukraść koszulę, dość tęgiego mężczyzny, bo dzięki temu była osłonięta niemal po kolana. Choć i tak nie czuła się pewnie w tym odzieniu.

Uradowana uśmiechnęła się szeroko, nareszcie widząc śmiertelników i ich miasto. Tak jak pragnęła. Jednak uśmiech szybko spełzł jej z ust, gdy znów spojrzała na Vagirio, w postaci konia.

- Więc... Chyba pora się pożegnać... - rzekła ze szczerym smutkiem w głosie - Dziękuję, że mnie tu doprowadziłeś.

- A miałem inny wybór? - Spojrzał na nią wymownie. - Uważaj, aby ci krzywdy nie zrobili - Odwrócił się. - I następnym razem zważaj na czyje terytorium włazisz.

- O ile będzie następny raz... - szepnęła, mając przed oczami lico brata - Żegnaj, Vagirio...

Demon udając, że jej nie usłyszał, zaczął się oddalać. Jego ciało zaczęło się zapadać, by ostatecznie upodobnić się do sylwetki Zmory. Już miał ruszyć galopem przed siebie, by wykorzystując mrok, jak najszybciej się oddalić, gdy coś kazało mu się zatrzymać.
Obejrzał się w stronę anielicy, która ruszyła do miasta. Ogarnął go lekki niepokój, gdy zdał sobie sprawę, że ktoś z łatwością może skrzywdzić Nadele. Była zbyt ufna i nie wiedziała na co stać ludzi. Była łatwym celem dla grasujących na ulicach złodziei i innych rzezimieszków.
Westchnął ciężko, kładąc uszy i patrząc w niebo.

- Co ja robię? - mruknął do siebie, ruszając w stronę ulicy.

Przeistoczył się w człowieka, po czym szybko dogonił Nadele. Chwycił ją za ramię, lekko ją płosząc.

- Jednak nie odszedłeś - Uśmiechnęła się szeroko.

Nim zdążył zareagować, uścisnęła go, okazując mu swą szczerą radość.

Dwa ObliczaWhere stories live. Discover now