105.

355 27 18
                                    

- Jak bardzo jesteś na mnie zła? - spytał Vagirio, po dość długiej chwili niezręcznego marszu, w głąb lasu.

- Tak bardzo, że mam ochotę cię udusić - fuknęła Astaroth, nawet nie patrząc na ojca - A Rimmone'owi najchętniej powyrywałabym pióra - dopiero po tych słowach, na niego spojrzała - Dziwisz mi się? Okłamywałeś mnie przez tyle lat - warknęła, kładąc uszy - Tyle czasu karmiłeś mnie głupimi bajeczkami i robiłeś ze mnie idiotkę!

- Nie chciałem zrobić z ciebie idiotki... Chciałem cię chronić. 

- To już słyszałam. Wiesz co? Świadomość, że jestem córką pierwszego demona, jakoś mną nie wstrząsnęła. Bo nic to nie zmienia. 

- Bałem się, że zechcesz rzucić Belialowi wyzwanie. Gdyby wyczuł, że mu zagrażasz i chcesz go pozbawić korony, zabiłby cię od razu. Dlatego próbowałem ukryć fakt, że masz brata. To mi się nie udało przez Agaresa, ale sądziłem, że resztę prawdy zdołam zataić. Ale teraz widzę, że to był błąd... Mogłem posłuchać Rimmone'a i powiedzieć ci wszystko już dawno temu... Więc nie gniewaj się na niego. Tylko robił to, co mu kazałem.

- Jak mam się nie gniewać? Sądziłam, że go znam, że mogę mu ufać. A on? Od początku nie mówił mi prawdy.

- Chciał ci wszystko powiedzieć i nie raz mnie nakłaniał, abym to zrobił. Ale ja nie chciałem. Wymusiłem na nim milczenie groźbami i przekonywałem go, że to dla twojego dobra. Więc jeśli masz się na kogoś złościć, to tylko na mnie.

- Obaj mnie okłamywaliście! - poczerwieniała ze złości - A może te kłamstwa to wcale nie była troska? Hm? Może to, co mówił Ranar, że chciałeś mnie wykorzystać też jest prawdą? Teraz zapewniasz, że nie chcesz, abym się postawiła Belialowi, ale może nim się to wszystko wydało chciałeś, abym odzyskała dla ciebie tron? W końcu tam gdzie demon ma słabości, ja jestem odporna, więc mogłabym się z nim mierzyć! 

- Skąd ci to przyszło do głowy? - wytrzeszczył oczy - Jak możesz tak myśleć?

- Hm... Pomyślmy... - odgięła jeden palec, chcąc zacząć wyliczać - Nagle pojawiłeś się w moim życiu i wciągnąłeś mnie w ten porąbany świat demonów, aniołów i tego całego powiązanego z nimi szaleństwa - odgięła kolejny palec - Zacząłeś mnie uczyć walczyć i korzystać z demonicznych talentów, ale przy tym wszystkim ukrywałeś kim jesteś. Dopiero Ranar mi wyjawił kim naprawdę jesteś i zasugerował bardzo logiczną rzecz - spojrzała na niego z wyrzutem - Że uwiodłeś mamę, zamiast ją zabić, aby urodziła ci dziecko, zdolne walczyć z Belialem.

- Nigdy mi nie przyszło to do głowy. Nawet nie miałem cię w planach! Szczerze kochałem Nadele, a kiedy mi powiedziała o ciąży, to przez myśl mi przeszło, że będziesz miała umiejętności zarówno anielskie, jak i demoniczne. A co dopiero wystawianie cię do walki z Belialem. Zresztą gdybym chciał cię nasłać na brata, to sam zabiłbym Nadele zaraz po twoim urodzeniu, zabrałbym cię i wychowałbym na morderczynię. Nie sądzisz? - Skrzyżował ręce na piersi. - Nie pozwoliłbym, byś dorastała wśród ludzi. A zabrałem cię od nich tylko po to by uczyć cię jak przeżyć - westchnął ciężko, pozwalając rękom opaść - Jesteś dla mnie ważna, Astaroth. Kłamałem, bo uznałem, że to będzie dla ciebie najlepsze. 

Tym razem to Astaroth skrzyżowała ręce na piesi. Wciąż była wściekła. Nienawidziła kłamstwa i czuła się oszukana. Bolało ją to, że okłamywały ją dwie najbliższe jej osoby. 

- Czy teraz w końcu nadszedł czas na szczerość? - mruknęła - Powiesz mi wszystko?

- Wszystko - przytaknął - Więc? Od czego chcesz zacząć?

Astaroth na chwilę uciekła spojrzeniem w bok, chcąc się zastanowić. Po namyśle spojrzała na ojca.

- Ranar mówił, że Vagirio to nie jest twoje prawdziwe imię - rzekła w końcu.

Dwa ObliczaWhere stories live. Discover now