57.

304 36 15
                                    

Vagirio przeistoczył się w człowieka, gdy podszedł do miejsca gdzie pozostawił zwierzynę. Jednak szybko dostrzegł, że coś jest nie tak. W powietrzu wyczuł zapach siarki i nie była to jego woń. Do tego ktoś ruszył ofiarę. Wśród jadalnych trzewi nie było wątroby i serca.

Demon przykucnął przy wypatroszonym dziku, szukając śladów. Dostrzegł na ziemi odbicie dość drobnych łap i ślady po pazurach. To co zostawiło tropy, wspierało się bardziej na przednich kończynach.
Nagle usłyszał ciche syczenie i szelest liści. Kątem oka dostrzegł ruch. Obrócił się gwałtownie, odruchowo warcząc i wyszczerzając kły. Uspokoił się nieco, gdy dostrzegł dość dziwne stworzenie, wiszące na gałęzi, głową w dół. Przypominał ptaka, choć miał gładką skórę, której nie pokrywały pióra, a skrzydła były błoniaste, jak u nietoperza. Skóra miała ciemnobrązową barwę i znaczyły ją liczne, jaskrawe plamy. Skrzydła były bardzo poszarpane i łączyły się z dość krótkim ogonem. Stwór miał długą szyję, jak u sępa i ostry dziób, naznaczony rysami, mogący z łatwością rozłupać czaszkę. Wnętrze dzioba potrywały setki małych ząbków, przypominających malutkie igły. Na głowie był spory grzebień, przypominający płetwę, który teraz leżał spokojnie, złożony na karku. Nogi, choć były chude, miały wiele siły i kończyły je ostre pazury.

Vagirio natychmiast rozpoznał w stworze Zwiadowcę.
Demon trzymał się gałęzi jednym szponem, zaś drugim ściskał wątrobę skradzioną z dzika.

- Nie mądrze zostawiać zdobycz bez opieki, Vagirio - Z gardła Zwiadowcy wydobył się damski głos.

- Nie mądrze chwalić się kradzieżą, Sherin.

Nie przejęła się zbytnio jego uwagą. Bez zawahania połknęła skradzioną wątrobę, po czym sięgnęła pazurami u skrzydeł do gałęzi, na której wisiała. Podciągnęła się, by spokojnie sobie przysiąść i spojrzeć na Vagirio. Wlepiła w niego żółte oczy. Jedno ze ślepi było lekko zranione.

- Wygnali cię - stwierdził Vagirio.

- Sama się wygnałam - Zeskoczyła na ziemię, po czym przeistoczyła się w człowieka.

Jej głowę pokrywały krótkie, nieco nastroszone włosy o ciemnobrązowej barwie. Miała spiczaste uszy, a jej oczy pozostawały żółte. Jedno z nich jednak było zranione w kąciku i przekrwione. Była sporo niższa od Vagirio, drobna i chuda. Jej usta, wykrzywione w delikatnym uśmiechu, były małe i lekko zaróżowione. Jej piersi kryła lniana opaska, a łono zasłaniał płat delikatnej skóry. Całe ciało pokrywały głębokie blizny.

- Jak to sama się wygnałaś? - Vagirio uniósł brew.

- Saamed już mnie wkurwiał. Nie mogłam znieść tego jak się panoszy. Więc podczas jednego z polowań wleciałam w ciernie Obłudnika. Poszatkowały mi skrzydła i uszkodziły oko. Wiesz, że na rozkaz Beliala nie miałam już wstępu do Piekła. Dla niego już jestem bezużyteczna.

- Musiałaś być bardzo zdesperowana skoro sama się tak okaleczyłaś.

- Saamed ma zezwolenie na wydawanie rozkazów myśliwym. Wierz mi, przymus słuchania go jest gorszy od ran - Podeszła do czarnowłosego i spojrzała mu w oczy. - Już tak nie możemy żyć, Vagirio... Belial z każdym dniem jest coraz gorszy... - Nagle wtuliła się w niego. - Tęsknimy za Tobą...

Vagirio dopiero po chwili namysłu odwzajemnił uścisk. Lekko poklepał Sherin po odkrytych plecach.

- Wiesz, że nie wiele mogę zrobić...

Kobieta odsunęła się od niego, by znów spojrzeć mu w oczy.

- Ale pamiętaj, że choć myślisz, iż jesteś sam, to jest jeszcze wielu przyjaznych ci demonów. Znów staną u twego boku, jeśli będzie trzeba.

Dwa ObliczaWhere stories live. Discover now