69.

308 27 8
                                    

Gdy mrok znów ogarnął las, Servan natychmiast wyruszył dalej w drogę. Chciał jak najszybciej doprowadzić towarzyszy do terytorium zmiennokształtnych i wrócić do wioski, gdzie czekała na niego jego Vincu.

Zbliżył się do gęstych zarośli, za którymi znajdowała się otoczona małym płotkiem grządka, a nieco dalej sad, rozciągający się naprzeciwko dużego pola, na którym rosło zboże.
Widział z daleka sylwetki ludzi snujących się między drzewami i przy grządkach. Właśnie zamierzali w stronę małej wioski, z kosztami wypełnionymi malinami, borówkami, pomidorami i innymi bogactwami tej ziemi.

- Nie sądziłem że tu są ludzie - mruknął Vagirio, dołączając do łowcy.

- Tylko jedna, mała wioska - odparł Servan - Na szczęście nie zapuszczają się w głąb naszego terytorium. Są bardziej skupieni na swoich polach.

- Można jakoś ominąć miasto?

- Za sadem jest kapliczka, a nieco za nią cmentarz. Przejdziemy przez niego. Miejmy tylko nadzieję, że Alvodar nie wrócił. Inaczej już po nas.

- Jakiś demon koczuje na waszym terenie i nic z tym nie robicie?

- Spróbuj podskoczyć komuś, kto może ci rozsadzić mózg samym krzykiem.

- Macie tu Krzykacza? - Vagirio drgnął niespokojnie.

- Niestety. Przez niego nie mamy dostępu do jednego z najlepszych łowisk.

- Kim jest Krzykacz? - usłyszeli za sobą.

Obejrzeli się w tej samej chwili, po czym wlepili swe upiorne ślepia w Astaroth.

- Krzykacze to demony, o bardzo potężnych głosach - Vagirio zaczął wyjaśniać - Kiedy krzykną, to nawet skały pękają, niczym szkło.

- A narządy pechowców, którzy się na nich natkną, dosłownie wybuchają - dodał Servan zaskakująco przyjaznym tonem - Kości pękają, niczym suche gałęzie. Zęby się kruszą. Mięśnie się rozrywają. Ale co ciekawe, ofiarę Krzykacza poznasz tylko po pękniętych gałkach ocznych i krwi wypływającej z uszu. Skóra pozostaje nietknięta, choć wszystko inne staje się miazgą.

Vagirio zamyślił się na chwilę.

- Może Alvodar dołączył do Milczących? - mruknął w końcu.

- Wątpię - odparł Servan - Myślę, że nie pozbawiłby się umiejętności, która go chroni przed myśliwymi.

Astaroth rzuciła im pytające spojrzenie.

- Niektórzy Krzykacze nie lubią swojego morderczego talentu - wyjaśnił Vagirio - Dlatego zaszywają sobie usta.

- W takim razie jak jedzą?

- Tego jakoś nikt nie miał odwagi ustalić - rzekł Servan - Jakby nie patrzeć to Krzykacze. To, że nie chętnie korzystają ze swojej umiejętności, nie znaczy, że nie użyją jej kiedy poczują się zagrożeni. A bądźmy szczerzy byle nić nie zdoła zamknąć im mord na amen.

Odczekali jeszcze kilka chwil, aż w końcu ruszyli ścieżką, prosto w stronę cmentarza. Szybko przemnęli przez wydeptaną drogę i między chatami, w których zniknęli zmęczeni ludzie, by ostatecznie minąć drewnianą, skromną kapliczkę, o której wspomniał Servan.

Łowca zatrzymał się przed murem, za którym czekał na nich nieco zaniedbany cmentarz. Tutejsi ludzie nie przykładali dużej wagi do pielenia ziem cmentarzyska, gdyż cały swój czas poświęcali na pola, które dawały im żywność.
Servan pchnął pyskiem starą furtkę, krzywiąc się przy tym nieco, gdy zardzewiałe zawiasy zaskrzypiały potwornie.

Dwa ObliczaWhere stories live. Discover now