Rozdział 20

3.4K 130 15
                                    

   Minął prawie tydzień odkąd Zabini dał Elimy to wyzwanie. Od tamtego momentu nie opuszczałem blondynki na krok i w sumie ona mnie też.
   - Zaczęliśmy się w końcu dogadywać - powiedziałem Zabiniemu i Goylowi przy śniadaniu.
   - Zauważyłem, bo jakiś taki uśmiechnięty chodzisz - zauważył czarnoskóry chłopak przy mnie.
   Goyl siedzący na przeciwko mnie był zbyt skupiony spoglądaniem na Pansy, która aktualnie drażniła się z inną Ślizgonką.
   - No ona nadal mnie chyba nie lubi, bo odpowiada zdawkowo i w sumie nadal nie wiem o niej za dużo - posmutniałem.
   - Wcześniej ją wyzywałeś więc nie dziw się.
   Zabini miał rację. Nie potrzebnie ją wyzywałem, chociaż nadal czasami jak jest dla mnie wredna to coś niemiłego jej powiem.

                   *****Emily*****

   - Ostatnio pytał mi się o mój ulubiony kolor - powiedziałam zdziwiona do Rona, który był zajęty kurczakiem.
   - Ah tak - odpowiedział z pełną buzią.
   - On coś knuje - powiedział Harry.
   - Nie z tobą rozmawiam - powiedziałam wrogo w stronę chłopaka.
   Probowałam się przemóc żeby go polubić, ale on cały czas się wcina w zdanie i rozmowy do których nikt go nie zapraszał.
   Hermiona spojrzała w moją stronę.
   - No wybaczcie, że bardziej interesujące mnie zdanie Rona - powiedziałam przewracając oczami.
   - Dlaczego? - Zapytała Hermiona.
   - Bo on jest szczery do bólu i nie owija w bawełnę.
   - Dobra to może ja w końcu coś powiem - odezwał się rudzielec.
   Kiwnęłam głową na znak tego, że może zacząć.
   - Według mnie on próbuje być miły.
   O mało co się nie zakrztusiłam. Draco i miły w jednym zdaniu. To za dużo jak na mnie.
   Harry i Hermiona spojrzeli się na niego zdziwni, a dziewczyny ucichły na chwilę.
   - No to moja opinia, ale myślcie co chcecie - powiedział i wrócił do swojej jedynej miłości, czyli jedzenia.
  
~

   - Dzisiaj na lekcji będziemy robić amortencję - tymi słowami profesor Slughorn zaczął lekcje Eliksirów.
   - Połączę was w pary, ale najpierw wiecie może co to amortencja ?
   - Amortencja to najsilniejszy eliksir miłosny na świecie i ma na celu jedynie wzbudzić zauroczenie lub silną obsesję. Jej zapach jest odczuwany dla każdego inaczej w zależności co kogo najbardziej pociąga - Hermiona wyrecytowała prawie całą stronę z książki.
   - Tak jest panno Granger - Slughorn potarł dłonie z zadowolenia i pokiwał główką.
   - To teraz pary - zaśmiał się i zaczął każdego ustawiać w innym stanowisku i mówić kto będzie czyim partnerem.
   Patrzyłam na Rona, który tylko spoglądał na Hermionę i trzymał przysłowiowo kciuki.
   - Hermiona z Ronem, Emily z Draco, a Harry z - on dalej mówił, ale ja zatrzymałam się na Emily i Draco.
   Blondyn podszedł do mojego stołu i uśmiechnął się. Przyznam się, że polubiłam go trochę, ale nie mam zielonego pojęcia, co mógł kombinować.
   - To ja może pójdę po składniki - puścił mi oczko i odszedł.
   Zmrużyłam oczy i patrzyłam jak wchodzi do pokoiku i wychodzi z niego z potrzebnymi rzeczami.
   Położył wszystko na stole, który mieliśmy dzielić. On sam stał naprzeciwko mnie z uśmiechem.
   Zaczęliśmy mieszać składniki w kociołku zgodnie z przepisem.
   - Powiedz mi, co ty knujesz - zaczęłam temat.
   - Nie wiem o co ci chodzi - odpowiedział blondyn jakby zbity z tropu.
   - Jesteś miły, nie żeby mi to przeszkadzało czy coś, ale podobno to do ciebie nie podobne - spojrzałam w jego oczy.
   - Powiedzmy, że w końcu chcę być sobą - uśmiechnął się i zaczął mieszać powoli wywar.
   - Czyli nie muszę się obawiać o swoje życie?
   - Nie - zaśmiał się. - Chcę się z tobą zaprzyjaźnić.
   O mało co i bym zemdlała. Draco Malfoy powiedział, że chce być moim przyjacielem. Chyba się przesłyszałam.
   - No możemy spróbować, ale będę mieć na ciebie oko - powiedziałam z podejrzeniem w głosie.
   - Możesz mieć nawet oba - uśmiechnął się łobuzersko.

~

   Po skończeniu eliksiru Profesor Slughorn chodził z ławki do ławki wąchając eliksir i prosząc, żebyśmy sami powiedzieli co czujemy.
   - Dobrze teraz wy mi powiedzcie co czujecie - zaśmiał się mężczyzna i pokiwał na znak tego, żebyśmy powąchali swoje dzieło.
   - To może ja pierwsza - zaczęłam.
   - Proszę panno O'Brein.
   - Czuję miętę, jabłko, sosny i jakby taką świeżość - powiedziałam bez przekonania w głosie.
   - Aż cztery zapachy....
   - Jeszcze intensywne męskie perfumy, tak jakby dopiero co ktoś się nimi popryskał - moja mina wyrażała zdziwienie.
   - Twoja najbardziej pożądana osoba musi być gdzieś blisko jak tyle odczuwasz zapachów - mężczyzna tylko potarł dłonie i spojrzał się na blondyna, dając mu znak, że teraz jego kolej.

                  *****Draco*****

   Dosyć dużo poczuła. Przeważnie czuję się trzy rzeczy, które najbardziej na nas działają.
   Slughorn patrzył się teraz na mnie z uśmiechem.
   - No już wącham - powiedziałem z najlepiej udawanym entuzjazmem jak mogłem.
   Blondynka na moje słowa tylko przekręciła oczami i zaśmiała się.
   - To ja czuję brzoskwinię, truskawki i pomarańcze.
   - Dużo owoców - zaśmiał się nauczyciel.
   - To nie wszystko - powiedziałem na co on spójrz zdziwiony. - Czuję jeszcze papier, wodę morską i las przemieszany z zapachem powietrza po deszczu.
   - Również dużo zapachów. Twój obiekt pożądania też jest blisko i to bardzo blisko. Ja na twoim miejscu zaczął bym się rozglądać uważnie.
   Odchodząc puścił mi oczko, na co ja tylko spojrzałem zdziwiony.
   - Słyszałeś zacznij się rozglądać - blondynka przedrzeźniała Slughorna.
   - Oj już cicho bądź.
   - Pożyczyć ci lornetkę - zaśmiała się złośliwie.
   - Lepiej sama jej użyj, bo twoja najbardziej pożądana osoba, też jest blisko - wycedziłem przez zęby z grymasem złości na co Emily tylko pokazała mi język.
   Jeżeli jej obiekt pożądania był blisko to aż się bałem jak blisko był mój obiekt.

W imię miłości /Draco MalfoyWhere stories live. Discover now