Rozdział 61

1.6K 70 1
                                    

   Draco spał do południa, a ja nie mogłam zwlekać, więc musiałam go opuścić.
   - Zastanawiam się, gdzie podziała się twoja suknia - zaczęła Beth, próbując znaleźć moją suknie na bal.
   - Leżała tam gdzie powinna - odparłam, przyglądając się zamieszaniu spowodowanemu braku mojej sukni.
   Usiadłam nie mając już siły na denerwowanie się i zamartwianie.
   - Przecież musi tu gdzieś być - zaśmiała się rozpaczliwie Ginny.
   - Uwierzcie mi, że jej nie ma, a ja jej nie ruszałam, bo byłam...
   - Tak, tak, wiemy. Byłaś z Draco - odparła Iza siedząc w szafie i przekopując wszystkie sukienki.
   - Ale twoich butów też nie ma - zauważyła po chwili namysłu.
   - Nawet buty?! - Krzyknęła Ginny.
   - To oznacza, że ktoś to ukradł - zaczęła Liv, starając się unikać mojego wzroku.
   Wiedziałam, że będzie próbowała trzymać się ode mnie z daleka. Cały czas pamiętałam ten pocałunek i ona zapewne też. Nie chciała się do mnie zbliżać, chyba że było to konieczne.
   - Ja się poddaje - zaśmiałam się rozpaczliwie.
   Liv bez słowa wyszła, a ja tylko schowałam głowę w poduszkę. Zdawałam sobie sprawę, że przebywanie razem z Liv w jednym pomieszczeniu będzie ciężkie, ale żeby wychodzić bez słowa.
   - Na spokojnie dziewczyny - podjęła Ginny. - Musi być jakieś logiczne wyjaśnienie.
   - Wiecie co, wy zacznijcie się już szykować, a ja coś wymyślę - odparłam, próbując złagodzić atmosferę i obawy.
   Dziewczyny przytaknęły i zaczęły szykować się do robienia makijaży i fryzur.

                    *****Draco*****

   - Rozumiesz ? - Zapytała brunetka.
   Stałem przed nią w samym ręczniku. Wparowała do mojego pokoju, kiedy brałem prysznic i bez skrępowania weszła do mojej łazienki.
   - No rozumiem - polowałem głową na znak, że na pewno rozumiem.
   - To dobrze - odparła i oparła się o framugę drzwi od łazienki.
   - Szczerze nawet miałem dla niej inną, wybraną przeze mnie, ale nie chciała o tym słyszeć i wolała swoją, którą kupiła z wami - odparłem starając się być spokojnym.
   - Już wiem dlaczego woli ciebie - odparła bez cienia emocji, ale jej oczy zdradzały ból.
   - W sensie ?
   - Wysoki umięśniony blondyn, do tego inteligentny i inny niż wszyscy. To ciebie mogła zmienić na lepszego, mogła cię stworzyć na nowo i pomóc ci zrozumieć siebie - podjęła temat. - Do tego bogaty i czystej krwi. No i nie oszukujmy się, widziałam co masz pod ręcznikiem.
   Patrzyłem na nią z niedowierzaniem.
   - Rozumiem twoją złość, ale to nie moja wina. To jest jej wybór.
   - Wiem.
   Mówiąc to odepchnęła się od futryny i wyszła. Nigdy nie zrozumiem tej dziewczyny. Sypia z twoim najlepszym przyjacielem, mówi mu, że go kocha po czym całuje się z twoją dziewczyną i na końcu ma pretensje, że ona wolała swojego chłopaka niż ją.
   Dziwna z niej istota.

W imię miłości /Draco MalfoyWhere stories live. Discover now