Rozdział 44

2.2K 105 11
                                    

                   *****Draco*****

   Razem z Zabinim stałem przed sklepem z sukniami w Hogsmeade.
   - To co my wchodzimy, a wy zostajecie i czekacie - powiedziała Emily przytulając się do mnie.
   - Możemy iść z wami, może kupić ci coś ładnego - puściłem do niej oczko.
   Chciałem iść z blondynką, bo nie widziałem czy starczy jej pieniędzy. Nie wiem z jakiego domu pochodziła, ale to nie miało dla mnie znaczenia. Chciałem być z nią i po prostu ją uszczęśliwiać.
   - Spokojnie poradzę sobie - zaśmiała się i weszła do sklepu.
   Na pożegnanie pocałowała mnie w policzek i zniknęła za drzwiami.
   - Nie bój się tak - Blaise szturchnął mnie w ramię.
   - To jest drogi sklep, więc nie wiem czy coś kupi sobie - zacząłem.
   Zmierzaliśmy w kierunku sklepu z garniturami. Do Balu zostało już mało czasu, a ja sam nie miałem nic ciekawego do założenia.
   - Z tego co wiem od Liv, to Emily nie musi się martwić o pieniądze - powiedział zadowolony z siebie Blaise.
   Cieszyłem się jego szczęściem, ale nie podobała mi się tajemnica, którą Emily wyjawiła Liv, ale nie mnie.
   - Co masz na myśli ?
   - To, że jej rodzice też mają kupę kasy i też jest arystokratką - machnął dłonią wskazując garnitur w witrynie sklepu.
   - Dowiem się jak będę u niej na święta - zacząłem. - Boję się trochę reakcji jej rodziców, ale bardziej moich, w szczególności ojca.
   - Twoja matka na pewno się ucieszy, że wybierasz inną drogę niż ojciec - chłopak rozmyślał na głos. - Do tego jesteś jego przeciwieństwem, a ona jest z twoim ojcem ze względu na ciebie i na to jaki był kiedyś.
   - Masz rację. Matka będzie szczęśliwa, ale ojciec już nie koniecznie - westchnąłem.
   Weszliśmy do sklepu i zaczęliśmy wybierać garnitury. Mój przyjaciel postawił na coś kremowego lub białego i aktualnie przebierał wśród wszystkich garniturów w tych kolorach.
   Spodobał mi się cały czarny garniturna na wystawie, który oczywiście był najdroższy i oczywiście, że ja go kupiłem. Miał w komplecie krawat, buty i koszulę, więc szkoda by go było nie kupić.

                  *****Emily*****

   - To może ta błękitna - zaczęła rudowłosa.
   - Ja bym wzięła krwistą czerwień - Liv rozmawiała z ekspedientką, która była zachwycona, że ktoś przyszedł do jej sklepu i zamierza wydać dużo pieniędzy.
   - A ty Emily, czego dokładnie szukasz - Iza wyrosła spod ziemi tuż obok mnie.
   Przed chwilą stała z Beth i Ginny i wybierała suknie dla Beth, która nie mogła się zdecydować między błękitem, a zielenią.
   - Nie chcę nic długiego, to jest pewne - uśmiechnęłam się.
   - Jesteś nieska, więc to wiadome - zaśmiała się Iza. - A jakiś konkretnie kolor lub krój?
   - Szczerze to nie mam nic konkretnego w głowie.
   Zaczęłam się przyglądać razem z Iza suknią powieszonym starannie na wieszakach.
   Iza jako jedyna miała już suknie wybraną i leżała właśnie na jednym z foteli.
   Wybierałam między sukniami na wieszakach, ale nic mi się nie podobało.
   - Może coś z tych, które ta Pani właśnie wywiesza na wystawie ? - Liv pojawiła się tuż obok mnie ze swoją suknią w ręce.
   Odwróciłam się i moim oczom ukazała się delikatna krótka sukienka na ramiączkach z odkrytymi plecami w kolorze delikatnego różu ze złotym chawtem, którą właśnie Pani ustawiała na przodzie wystawy.
   - Proszę Pani - zaczęłam podchodząc.
   Kobieta odwróciła się z uśmiechem.
   - Tak ?
   - Czy mogłabym prosić o tą sukienkę? Chciałabym ją przymierzyć - spojrzałam na suknię, a oczy ekspedientki powędrowały za moim wzrokiem.
   - Ah tak, dobrze. Tylko, że ta sukienka jest najdroższa w tym sklepie i nie chcę ci robić przykrości - zaczęła kobieta.
   - Spokojnie mam wystarczająco dużo pieniędzy - uśmiechnęłam się i wzięłam suknie, którą podała mi kobieta.
   W przymierzali okazało się, że jest idealna, a na tylko zapiszczałam z zachwytu.
   - Nic ci nie jest? - Usłyszałam głos Beth.
   - Nie spokojnie - zaśmiałam się i zaczęłam się przebierać spowrotem.

~

   Draco i Blaise już czekali na nad przed sklepem z owiniętymi garnytiwami.
   Draco trzymał słów w dłoni przewieszony przez ramię, tak że garnitur był na plecach, a Blaise trzymał go bez żadnej konkretnej pozy.
   - Obkupione? - spytał Draco z łobuzerskim uśmiechem.
   - Tak - uśmiechnęłam się, a dziewczyny przytaknęły i ruszyły przed siebie w stronę Hogwartu.
   - To pokażesz mi się w tej sukni - szepnął mi do ucha blondyn.
   - Oczywiście, że tak. W dzień Balu - zaśmiałam się.
   - A liczyłem na coś wcześniej - westchnął i objął mnie w talii.
   - Jak będziesz grzeczny to zobaczymy - zaśmiałam się, a on tylko spojrzał na mnie i uśmiechnął się łobuzersko.
  

W imię miłości /Draco MalfoyDonde viven las historias. Descúbrelo ahora