Rozdział 56

1.9K 77 5
                                    

   Tak jak się spodziewałem Pansy przez prawie cały tydzień starała się unikać tłumów i chodziła co przerwę do pielęgniarki.
   - Za dwa dni Bal Bożonarodzeniowy - przypomniał Blaise.
   - Wiem o tym - uśmiechnąłem się delikatnie.
   - Coś czuję, że ty jesteś jakiś dziwnie zadowolony z życia - spojrzał podejrzliwie.
   - Może i jestem - rozsiadłem się wygodniej na kanapie przy kominku w moim pokoju.
   - Chcesz o tym pogadać czy wolisz to zostawić dla siebie ? - Spytał podejrzliwie.
   - Wiesz co, tym razem zostawię to chyba dla siebie - wlałem ognistej do obu szklanek i podałem jedną z nich przyjacielowi.
   - Jakby coś, to ja jestem zawsze obok i możesz mówić wszystko co chcesz - wzniósł szklankę do góry na znak milczącego toastu bez powodu.
   Moja szklanka uniosła się na znak zgody.
   - Powiem Ci tak szczerze - zacząłem z uśmiechem na ustach. - Nic lepszego w życiu mnie nie spotkało i nie czułem się nigdy tak szczęśliwy.
   Zabini tylko podszedł i poklepał mnie po ramieniu.

                  *****Emily*****

   Dziewczyny przymierzały sukienki, które kupiłyśmy i myślały o fryzurach i makijażu.
   - Już dwa dni - zapiszczała Ginny.
   - Dwa dni do balu - zaczęła z przejęciem Beth.
   Dziewczyny śmiały się i snuły historię o tym co będą robić w święta, co może się zdarzyć po balu i z kim chciałaby mieć pierwszy pocałunek.
   - Emily - zaczęła powoli Liv.
   - Tak ? - Spojrzałam się na nią, odkładając książkę.
   - Chciałabym z tobą porozmawiać, ale tak szczerze.
   Pytanie zawisło między nami. Wyczułam napięcie, które przepływa przez nas od pewnego czasu i widzę w oczach Liv słowa, które w sobie trzyma.
   - Chcesz to możemy się przejść lub możemy zejść do pokoju wspólnego - zaczęłam.
   Moja ręka delikatnie musnęła jej dłoń i nie mogłam się oprzeć uczuciu, że to wcale nie było przypadkowe.
   - Z chęcią - uśmiechnęła się brunetka.
   Wstałam w jej ślady i wyszłam z pokoju zostawiając piski oraz krzyki za drzwiami.
   Schodząc po schodach zauważyłam, że jak na taką porę jest dosyć mało uczniów w pokoju. Większość z nich znałam tylko z widzenia i nie kojarzyłam osobiście. Nie przypominam sobie żebym rozmawiałam z kimś z nich dłużej niż kilka minut i to na początku roku szkolnego.
   - Chodź - Liv już usiadła przed kominkiem i klepała miejsce obok siebie zachęcając mnie żebym usiadła.
   Poszłam w jej ślady i rozsiadłam się wygodnie obok. Siedziałyśmy na przeciwko siebie z nogami skrzyżowanymi. Poprawiałam szlafrok, tak by zasłaniał ramiona, biust oraz uda. Moja koszula nocna była ewidentnie za krótka, a ja nie przemyślałam tego wcześniej.
   - Ulala - zaczął George wchodząc do pokoju.
   Fred zagwizdał za nim z aprobatą.
   - Spadajcie - zaczęła wrogo Liv.
   Bliźniacy szybko zmienili kierunek i skierowali się na schody.
   - Głupki - zaśmiałam się na co Liv tylko delikatnie poklepała moją dłoń.
   Przypomniało mi się od razu jej wyznanie miłości i to, że mimo to pomogła mi z Draco. Wiedziałam, że mogła nic z tym nie zrobić i poczekać aż wszystko się rozpadnie, zjawiając się w idealnym momencie i pocieszając mnie. Wiedziałam, że gdyby chciała ja i Draco byśmy już nigdy nie byli razem.
   - To co chce ci powiedzieć jest... - zaczęła wyrywając mnie z zamyślenia.
   Udałam, że poprawiam włosy i nie myślę wcale o tym co mogła uczynić wcześniej.
   - Kocham cię - powiedziała szeptem.
   Przez chwilę poczułam, że przestałam oddychać. Poczułam, że serce mi stanęło niczym wtedy jak Draco wyznawał mi miłość. Poczułam, że się gubię i jednocześnie znajduje drogę. Wiedziałam jak długo musiała to w sobie trzymać, zmuszając się by trzymać się z daleka, a jednocześnie być na tyle blisko jak tylko mogła.
   - Wiesz, ja ... - zaczęłam.
   - Wiem, że kochasz Draco i cieszę się widząc twoje szczęście, ale nie mogę dłużej tego w sobie dusić - mówiąc to stara się uniknąć mojego wzroku.
   - Rozumiem, że musiałaś to w końcu z siebie wydusić - uśmiechnęłam się delikatnie i wolną dłonią, która nie była w uścisku Liv, delikatnie dotknęłam jej policzka.
   Jej oczy spotkały się z moimi. Spojrzała na moje usta, przez co mimowolnie przygryzłam dolną wargę. Wzrok skierował się na ramiona i biust. Poczułam lekki dreszczyk, gdy wodziła po mnie wzrokiem.
   - Przepraszam - wydusiła spoglądając znów w moje oczy.
   - Ale za co? - Uśmiechnęłam się z zakłopotaniem nie wiedząc dlaczego mnie przeprasza.
   - Za to.
   Po tych słowach delikatnie przejechała dłonią po moim policzku, zbliżając się powoli. Poczułam, że rumienie się, gdy jej usta spotkały się z moimi.
   Zaczęła pocałunek delikatnie i niepewnie, jakby bała się, że jestem zbyt delikatna.
   Odwzajemniłam pocałunek wodząc rękami po jej twarzy. Wyczułam, że delikatnie się uśmiecha przy pocałunku. Zaczęła bardziej namiętnie i zachłannie, jedną rękę wplątując w moje włosy, a drugą łapiąc mnie w talii.
   Delikatnie pchnęła mnie do tyłu, przez co położyłam się na kanapie, a Liv znalazła się nade mną.
   Czułam jej dłoń wodzącą po mojej talii, kierującą się w stronę uda.
   W tej chwili nie myślałam o niczym innym. Wszyscy zdawało się nie istnieć.
   Jej dłoń znalazła się na moim udzie. Czułam jak delikatnie masuje moją skórę. Czułam jak zbliża się to jednego pośladka delikatnie go ugniatając.
   Brunetka zjechała z pocałunkami na moją szyję, jedną ręką opierała się koło mojej głowy, a drugą zbliżała się w stronę majtek, wodząc delikatnie po wewnętrznej stronie uda.
   Czułam się jakbym była z Draco.
   Czułam, że nie ma nic oprócz nas.
   Oprócz mnie i Draco.
   Jęknęłam, gdy brunetka musnęła majtki.
   Chwila.
   - Czekaj - wyspałam.
   - Coś się stało ? - Spytała odrywając się od mojej szyi.
   - Tak, znaczy nie. Znaczy tak.
   Miałam mętlik w głowie.

W imię miłości /Draco MalfoyWhere stories live. Discover now