Rozdział 95

322 18 5
                                    


    - Wiedziałem, że historia lubi się powtarzać, ale nie, że to sprawi mi taką wielka radość - Voldemort zaczął swój wywód , gdy jego moc przybierała na sile. 

   Wiedziałam, że muszę coś zrobić, wiedziałam, że nie dam rady z obecną różdżką. 

     - To przez ciebie Draco nie chciał zostać Śmierciożercą, to przez ciebie wyparł się własnej rodziny, to przez ciebie sprzeciwił się mnie! - Krzyknął ze złością w oczach. - Myślisz, że fakt tego, że jesteś moją córką coś zmieni? Myślisz, że cię nie zabiję?!

     Krzyczał bez opamiętania, tłum za mną westchnął ze zdziwienia, nie zdając sobie sprawy czy Czarny Pan mówi poważnie, czy postradał zmysły. 

     - Wykorzystanie twojej matki, by ukarać twojego ojca było zabawne, a ten debil nadal wierzył w miłość i oddanie tej dziwki - jego słowa zabolały, moja matka nie była dziwką, to on ją wykorzystał, to on zrobił to bez jej zgody. - Draco zostanie inaczej ukarany za nieposłuszeństwo, brzydzę się tobą dziewucho, za karę zginiesz!

   Krzyknął i w tym momencie nastąpiła eksplozja z wnętrza szkoły, dym rozniósł drzwi i okna, a w niebo wystrzeliły fajerwerki odznaczając się na ponurym niebie. Czarny Pan odwrócił wzrok i przerwał atak odrzucając swoje zaklęcie. Podążając za jego wzrokiem zobaczyłam, że z jednego okna wśród dymu i fajerwerków leci w naszą stronę na miotle czarna postać.

     - Draco - wyszeptałam i odrzuciłam jego różdżkę, wiedziałam, że Voldemort ma idealną okazję na wykorzystanie tej sytuacji. Chciałam, żeby Draco był bezpieczny, a nie pchał się w objęcia śmierci.


                                                                               *****Draco*****


   Nigdy bym nie pomyślał, że wymyślanie dowcipów przez bliźniaków jest takie męczące, oni wymyślają żarty, a ja musiałem wpaść na pomysł jak się wydostać z pokoju, w którym zamknęła mnie moja własna dziewczyna, żeby samodzielnie stawić czoła temu śmieciowi. 

   Lot na miotle wśród fajerwerk to chyba najbardziej hardcorowa rzecz na jaką mogłem wpaść. Mam tylko nadzieję, że nie zginę po drodze. 



                                                                            *****Liv*****


     Ginny leżała nieprzytomna w objęciach Harrego, Ron wtulony w Hermione płakał, bliźniakom nie było do śmiechu nawet kiedy zobaczyli wybuch fajerwerek, a Beth patrzyła w przestrzeń trzymając złamaną rękę blisko ciała.

   Emily wykorzystała rozproszenie Czarnego Pana i odrzuciła różdżkę. 


W imię miłości /Draco MalfoyWhere stories live. Discover now