Rozdział 73

1K 42 2
                                    

   Poczucie strachu ogarnęło mnie, gdy tylko Śmierciożercy zaczęli się pojawiać w mieszkaniu. Patrzyłem nieobecnym wzrokiem przez mojego ojca, który rozmawiał z jednym z Śmierciożerców z poważnym wyrazem twarzy. Moja matka zerkała na mnie z drugiego końca pokoju, rozmawiając ze swoją siostrą.
   - Oto nasz pomocnik w słusznej sprawie ! - Krzyk poniósł się echem po salonie, a przede mną stał Czarny Pan.
   Nie zauważyłem kiedy się pojawiał i jak się tutaj dostał, przeoczyłem ten moment, a teraz było już za późno na wycofanie się.
   - Lucjuszu, mój drogi - zaczął Voldemort, gdy tylko mój ojciec stanął koło niego. - Twój syn odegra ważną, gdy tylko....
   - Nie - mój głos był bardziej donośny niż przypuszczałem, że będzie.
   Czarny Pan obejrzał się w moją stronę, a jego twarz wyrażała zdziwienie, ale tylko na ułamek sekundy. Mniej niż chwilę później jego śmiech poniósł się po pokoju.
   - Dobry żart Draconie - zaśmiał się głośniej.
   - To nie był żart - powiedziałem spokojnie.
   Oczy Czarnego Pana zmieniły odcień.
   - Coś ty powiedział !? - Podbiegł do mnie niczym Snape, tylko Ten którego imienia podobno nie wolno wymawiać, nie ma włosów, więc nie wyglądają na przetłuszczone jak u Snapea.
   - To co usłyszałeś, nie zrobię tego o co mnie prosiłeś i nie chcę zostać Śmierciożercą - powiedziałem to na jednym oddechu.
   - Dlaczegóż to zmieniłeś zdanie tak nagle ? - Czarny Pan zapytał z uśmiechem.
   - Po prostu nie chcę Ci służyć - odparłem.
   Przez cały czas powstrzymywałem się, żeby nie uciec.
   - Ktoś Cię do tego namówił, prawda ?
   Czarny Pan odwrócił się do Lucjusza.
   - Historia lubi się powtarzać, nieprawdaż Lucjuszu ? Podobne słowa wypowiedział twój przyjaciel - zaśmiał się i wycelował we mnie różdżkę.
   - Wiem więcej niż ci się zdaje chłopcze. Historia lubi się powtarzać, czy tylko mi się zdaje?
   Nie odpowiedziałem.
   - Jeżeli będę musiał to zrobię to co dawniej. Odpowiadaj ! Zakochałeś się ? - jego krzyk poniósł się po całym domu.
   - Owszem - te słowa były błędem.
   - Draco się zakochał, słyszeliście ? - Podszedł bliżej i objął mnie ramieniem idąc na środek pokoju.
   - Widzisz Draconie, nie ma czegoś takiego jak miłość, nie ma czegoś takiego jak kochanie kogoś. Ty tylko jej pożądasz na chwilę, ona jest tylko przedmiotem, rzeczą, którą chcesz i jak jak dostaniesz to zauważysz, że nie jest taka jak chciałeś, ponieważ miłość nie istnieje. Istnieje za to takie coś jak przywiązanie, strach przed utratą, ale nie samej osoby, a uczucia, które czujesz przy tej osobie. Nie kochasz jej, ona ci się nie podoba, podoba ci się tylko to co może ci dać - Czarny Pan mówił o miłości i zrozumiałem, że sam nigdy jej nie doświadczył. Nie wiedział o czym mówi, nie znał tego słowa i jego znaczenia, nie znał tego uczucia.
   W tej chwili poczułem, że jestem lepszy od niego, ponieważ mnie ktoś chciał, ktoś mnie kochał, ktoś mnie pragnął, a jego nikt. On był sam i zawsze będzie sam, nikt go nie chcę, nie potrzebuje, nie kocha. On jest nikim w oczach wielu ludzi, nielubiany i niechciany.
   - Mylisz się - odparłem.
   Jego twarz wyrażała zdziwienie.
   - Mylisz się, nie znasz tego uczucia i nie wiesz jakie ono jest, ponieważ ciebie nikt nie kocha, jesteś niczym, jesteś znienawidzony, niechciany i niekochany.
   Słowa zawisły w salonie, a śmiech Voldemorta zebrał oczy wszystkich przebywających w pokoju.
   - Mam Ci udowodnić, że ta dziewczyna nie czuje tego samego co ty? Mam Ci udowodnić, że jesteś dla niej niczym i cię znienawidzi szybciej niż zdążysz mrugnąć ?
   - Panie, nie rób tego - mój ojciec odezwał się przerywając ciszę jaka zapadła po słowach Czarnego Pana. - Nie musimy tego powtarzać, ona zapewne jest w wieku Dracona, jest jeszcze młoda i głupia, nie musisz powtarzać tamtego czynu.
   Voldemort przeniósł wzrok na mojego ojca.
   - Wiesz Lucjuszu, że cenie twoje rady i wiem, że jesteś lojalnym poddanym, posłusznym i zawsze robisz to co ci każe. Jednak nie mogę zostawić tego nieposłuszeństwa od tak, bo ty mi każesz.
   - Proszę Cię Panie, nie rób krzywdy tej dziewczynie - wzrok mojego ojca przeniósł się na mnie. Jego oczy wyrażały żal.
   - Ukaż mnie, nie dziewczynę, która nie jest niczemu winna, to moja wina, ja się o nią starałem.
   - Ukarać ciebie, nie dziewczynę, która namówiła cię do porzucenia posłuszeństwa wobec...
   - Ona o tym nie wie, to mój wybór.
   - Lucjuszu, wiesz, że ktoś musi ucierpieć za zdradę - odparł, a ojciec tylko spuścił wzrok.
   Zdążyłem tylko zobaczyć jak Czarny Pan podnosi różdżkę, a po salonie podążyło w moim kierunku jedno słowo.
   - Cruciatus

W imię miłości /Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz