Rozdział 74

1K 36 0
                                    

   Czułem tylko ból, rozdzierający skórę potworny ból. Leżałem na podłodze i powtarzałem sobie w myślach, że robię to dla Emily, w imię miłości, do niej.
   Skóra wysyłała impulsy do mózgu o bólu, łamanych kończynach i obdzieraniu ze skóry, o nożu wbijanym i rozszarpującym moje mięśnie.
   Oczami widziałem, że nic mi nie jest, lecz mózg był omamiony.
   Nie słyszałem swojego krzyku, płaczu i nie czułem, że wije się po podłodze, jedyne uczucie, które mi towarzyszyło to ból.
   Skupiałem się by przetrwać, by pokazać Czarnemu Panu, że nie chcę umrzeć, że mój umysł mimo bólu nie załamie się, że to co mi zrobił, nie złamie mojej miłości.
   W pewnym momencie zapadła cisza, oczy widziały Voldemorta śmiejącego się z nadal wyciągniętą różdżka, lecz ja nagle przestałem odczuwać ból tak jak wcześniej, czułem jakbym się tylko oparzył, jakbym w coś uderzył, obtarł kolano, nie wiem czy mój mózg już wyparł ten ból, czy tortury przestały na mnie działać. Widząc rozbawienie tego drania, stwierdziłem, że będę ciągnąć to przedstawienie wedle jego zasad, by dostał czego chce i się odpierdolił.
   Widziałem, że może użyć gorszych czarów, a mi za bardzo zależało na blondynce, wolałem schować dumę do kieszeni i nie okazywać tego, że ból był o wiele łagodniejszy.
   Krzyk z mojego gardła stał się głośniejszy, a moje wierzganie na podłodze stało się mocniejsze, z oczu pociekły mi łzy, a Czarny Pan tylko przyglądał mi się z radością.

                  *****Emily*****

   Będąc w swoim pokoju i przygotowując się na jutrzejsze przybycie Draco, myślałam o dziewczynach. Wysłałam do nich kilka listów, lecz odpowiedź zyskałam tylko od Liv.
   Spędzała święta na jakiejś wyspie, ponieważ jej rodzice nie lubili zimna, a jej młodszy brat nie cierpiał śniegu.
   Brunetka napisała, że tęskni i ma nadzieję, że szybko się zobaczymy w szkole i będzie mogła pośmiać się z Beth i jej nowej obsesji na punkcie jednego z zawodników Gryfonów, grającego w Quidditcha.
   Emily pominęła w liście do Liv fakt o swojej matce, gdy ta zapytała czy jej mama czuję się lepiej i jak jej idzie zdrowienie.
   Siedziała aktualnie na łóżku i trzymała owy list w ręce, a jej palec wędrował po wklęsłym zapisie na dole trochę wyżej niż imię Liv i po słowie tuż przed imieniem brunetki.
   Widać było, że skreśliła napisane wcześniej dwa słowa na wcześniejszym pergaminie co oznaczało, że pisała go więcej niż raz.
   Blondynka tylko uśmiechnęła się na wspomnienie tamtej chwili z brunetką, sam na sam, przy kominku w Pokoju Wspólnym, wiedziała, że nie powinna cieszyć się z tamtego wydarzenia i wspominać go, lecz myślała o tym w przypadkowych momentach w ciągu dnia. Zapomniała tylko w obecności Draco i nie miała wyrzutów sumienia z tego powodu, nie odczuwała również wyrzutów sumienia rozmyślając o Liv.
   Myślała przecież o niej o wiele mniej niż o blondynie, jej umysł krążył wokół chłopaka, a nie wokół przyjaciółki, na pewno, a może chyba. Nie liczyła ile razy myśli o Liv, ale wiedziała, że o wiele mniej niż o Draco. Draco zajmował cały jej umysł, a może jednak nie. Gdy piła gorącą czekoladę myślała o Liv, gdy siedziała na kanapie w salonie przed kominkiem z rodzicami, jej umysł zajmowało wspomnienie pocałunku z  brunetką, a nie namiętna noc z blondynem.
   Usprawiedliwiała się tym, że gdy patrzyła w gwiazdy, to wspominała blondyna, gdy patrzyła na rysunki lub zaczynała rysować to chciała rysować tylko Draco, jego oczy, włosy, ręce, twarz i ciało. Gdy jadła śniadania, obiady lub kolację to myślała o nim, gdy się malowała wspominała rozmazaną szminkę przez chłopaka.
   List bez zmian był w jej ręce, a palce nadal błądziły po wklęsłym napisie.
   Oczami wyobraźni widziała Liv pisząca ten list, i kreślącą wszystko co zapisała i zaczynającą od nowa, i od nowa i od nowa, tak długo, że aż te dwa słowa i jedno pod nimi odbiło się na kolejnej kartce tak bardzo, że było widoczne, ale tylko pod dobrym kątem, przez co jej przyjaciółka tego nie zauważyła. Widać był, że te słowa były kreślone, potem jednak poprawiane, zapisywane od nowa i znów kreślone, aż w modny dziewczyna się zdecydowała co napisać na końcu i jak Emily przypuszczała, że pewnie całą treść, którą wcześniej pisała też kreśliła kilka razy, nie mogąc się zdecydować co napisać.
   Z jednej strony chciała by te słowa mogła odwzajemnić, odpisać brunetce tak samo, lecz z drugiej strony nie chciała pisać ich Liv, lecz Draco. A może nie mogła się po prostu zdecydować czy napisanie ich do Liv, a nie do Draco było dobrym pomysłem. Bo jak by to brzmiało gdyby odpisała przyjaciółce :
         
                                          Kocham Cię
                                               Twoja...
  
  

W imię miłości /Draco MalfoyWhere stories live. Discover now