Rozdział 2

6.1K 174 41
                                    

***Draco***
Co za bezczelna szlama. Ona na pewno nie zdaje sobie sprawy z tego kim jestem. Mnie się szanuje, a nie wyzywa. Bezmyślne dziecko bez krzty rozumu.
- Nad czemu tak myślisz Draco? - odezwał się Blaise. Uśmiech nie schodził z jego twarzy. Odkąd spotkał na peronie Liv Smith to się uśmiecha. Ta dziewczyna ma go totalnie w dupie, a on myśli, że się jej podoba. Biedak. Jeszcze nie wie, że miłość nie ma sensu.
- Nie dąsaj się tak. Mów co się stało stary - nie dawał za wygraną.
- Nic się nie stało. Nie mogę sobie myśleć o dupie marynie nawet ?
Zdenerwował mnie. Nawet sobie myśleć nie można.
Pansy musiała znowu zacząć wyzywać jakąś dziewczynę bez powodu. Nie wiem co ta dziewczyna jej zrobiła, ale raczej nic poważnego sądząc po pisku czarnowłosej, po prostu jej coś nie pasowało.
Drzwi od przedziału otworzyły się z hukiem. O wilku mowa. Przyszła piszczałka od siedmiu boleści.
- Hejka chłopaki - zaćwierkała. - Mogę się dosiąść do was?
Przygryzła dolną wargę i spojrzała się na mnie. Ona nie rozumie, że mnie nie interesuje.
- Oczywiście Pansy - odezwał się z uśmiechem Goyle. Przysunął się do mnie robiąc miejsce piszczałce.
- Dzięki Goyle - odparła sucho i usiadła koło niego.
Nie wiem czemu ona mu się się tak podoba, ale to nie mi osądzać. Ja za to nie mogłem przestać myśleć o nieznajomej. Wkurzyła mnie i gdyby nie Potter, który za nią przechodził to bym ją zwyzywał. Ten dureń patrzył się na mnie jak bym miał jej coś zrobić, a ja bym tylko ją zwyzywał i spróbował zniszczyć psychicznie.
- Draco - czego ona znowu chce. - O czym tak myślisz ?
- O tobie nagiej myśli, wiesz Pansy? - zaśmiał się czarnoskóry i zaczął poruszać znacząco brwiami.
- Idę się przejść - wstałem i wyszedłem. Nie mam zamiaru słuchać żartów Blaisa. Pansy jeszcze weźmie to na poważnie, a dla niego to będzie śmieszne.
Idąc korytarzem zauważyłem niezamknięty przedział. Może będę mógł sam w ciszy posiedzieć bez zbędnych osób.
Szyby były zasunięte czerwonymi firankami co oznaczało, że raczej tam nikogo nie ma. Otworzyłem drzwi i zrobiłem pierwszy krok. Przedział nie był pusty. Siedziała tam ona. Oparta o okno.
Już chciałem coś powiedzieć, zacząć kłótnie, no bo co ona sobie wyobraża. Musi mnie przeprosić. Jednak zauważyłem, że spała. Może i lepiej, bo nie chce poruszać tematu Pansy. Za nią nie musi przepraszać, a wręcz nie powinna. Pansy powinna dostać od kogoś lekcje pokory.
Nie wiem co mnie pokusiło, ale wszedłem do środka i zamknąłem przedział. Sprawdziłem czy ktoś ze Ślizgonów mnie widział, ale nikogo nie było. Chociaż będę mieć chwilę ciszy. Niedługo i tak będziemy już na stacji przy szkole.
Spojrzałem na dziewczynę i usiadłem naprzeciw niej. Jej długie blond włosy spadały na ramiona. Przyjrzałem się jej twarzy, bo wcześniej jej nie widziałem w szkole. Pełne i delikatne usta. Zarumienione policzki. Długie rzęsy. Rysy twarzy dziewczęce. Można powiedzieć, że jej twarz jest idealna i urocza.
Poruszyła się na co podskoczyłem ze strachu. Przecież nie powinno mnie tu być. To nie mój przedział.
Obróciła tylko głowę i delikatnie się poprawiła. Nie miała szaty na sobie tylko normalne ubranie. Dżinsy podkreślały jej figurę, a koszulka na ramiączkach opinała jej biust. Jedno z ramiączek spadło z ramienia.
Draco opanuj się. Jesteś debilem, że myślisz tak o dziewczynie, której nie lubisz i nigdy nie będziesz lubił. Ona jest wredna, arogancka i bezczelna kiedy mówi tym słodkim głosem. Kurwa Draco opanuj się.
Wstałem i opuściłem jej przedział w pośpiechu.

***Emily***
- Emily wstawaj. Jesteśmy już na miejscu.
Otworzyłam oczy i zauważyłam Lunę naprzeciwko mnie.
- Już wstaje. Już już.
Podniosłam się. Dziewczyna uśmiechnęła się i wyszła. Moich walizek już nigdy nie było. Pewnie zostały już wzięte i czekają na mnie w Hogwarcie. Na siedzeniu przede mną leżały czarne szaty bez określonego koloru. A no tak muszę zostać przydzielona.
Dotknęłam szat i magicznie znalazły się na mnie. Magicznie to może złe określenie, bo dla mnie to normalność.
Wyszłam z przedziału i ruszyłam za innymi uczniami.
- Jak się czujesz ? - usłyszałam za sobą cichy i łagodny głos. Luna pojawiła się koło mnie.
- Całkiem dobrze, a ty? - zapytałam z uśmiechem. Polubiłam ją. Blondynka jest inna niż wszyscy. Przede wszystkim inna niż Pansy i to jest duży plus.
- Czuję się wspaniale.

W imię miłości /Draco MalfoyWhere stories live. Discover now