Rozdział 12

3.9K 141 54
                                    

                        ***Emily***

   - To gdzie mamy iść na te zajęcia z Opieki Nad Magicznymi Zwierzętami ? - Zapytałam się Liv, która szła obok mnie.
   - Musimy iść do gajowego. Hagid jest bardzo przyjazny i miły, ale specyficzny jak niektórzy to określili.
   Szłam z nią za innymi Gryfonami i Ślizgonami w stronę lasu i małego domku przy nim. Na czele tej pielgrzymki był wysoki facet z brązową brodą, która zlewała się z włosami.
   Szliśmy na skraju Zakazanego Lasu nie wchodząc narazie do niego.
   - Idziemy na jezioro - powiedziała Liv nieznacznie zbliżając się do mnie.
   Pokiwałam głową na znak, że rozumiem co powiedziała. Szliśmy wydeptaną ścieżką, a przed nami rozciągało się jezioro. W sumie nie było jakieś duże. Idealne miejsce do biegania. Mało ludzi tu przychodzi, bo to troszkę daleko. Cisz i spokój. Można w spokoju również porysować. Nikt nie będzie przeszkadzał.
   Właśnie znalazłam idalene miejsce, żeby sobie pobiegać i wrócić do rysowania.
   - O czym tak myślisz ? - Zapytała Liv  z miłym uśmiechem.
   - Szczerze o niczym ważnym - odpowiedziałam wymijająco.
   Dziewczyna tylko spojrzała na mnie i uniosła ramiona na znak, że nie wie o co mi chodzi, ale uda, że rozumie.
   - Jesteśmy już na miejscu - powiedział Gajowy z samego początku pielgrzymki.
   Uczniowie westchnęli głośno i wszyscy co do jednego zaczęli szukać sobie miejsca do siedzenia.
   Nauczyciel zaczął szukać w wodzie jakiegoś stworzenia, które jednocześnie opisywał.
   Oparłam się o drzewo, a Liv siedziała pod nim. Głowę miała uniesioną do góry i patrzyła się na mnie z półprzymkniętych powiek.
   - Cholibka, gdzieś jest ten druzgotek - Hagrid widocznie zakłopotany szukał w wodzie tego stworzenia.
   W końcu z uradowaną miną wyciągnął je i zaczął o nim opowiadać po raz trzeci.
   Moje spojrzenie padło na blondyna zagrażającego zielone jabłko. Nasze spojrzenia się spotkały. Poczułam, że rumienie się mimo mojej woli. Wspomnienie o jego dotyku w tym składziku cały czas mnie prześladowało. Wydawał się taki miły, pomocny i sympatyczny. Jednym słowem idealny, ale zmienił się pod wpływem jednej sekundy.
   Teraz patrzył się na mnie. Jego wzrok wędrował z góry do dołu. Odwróciłam spojrzenie i starałam się skupić na słowach Hagrida.
   Cały czas czułam zapach blondyna i jego dotyk. Nawet jak wracaliśmy już do szkoły na kolejne lekcje.

~

Na Zaklęciach i Urokach siedziałam koło Rona, więc czas zleciał mi dosyć szybko. Mimo iż chłopak starał się zapisywać wszystko co mówi Profesor Flitwick, to i tak nie nadążał.
   Na przeciwko mnie siedział Draco. Wpatrywał się we mnie z ignorancją, a ma Rona z wściekłością. Pisał wszystko co dyktował nauczyciel nawet nie odwracając od nas wzroku, chyba że Flitwick go o coś zapytał.

   Lekcja Transmutacji z McGonagall minęła dosyć szybko. Z racji tego, że u niej na lekcji każdy Gryfon siedzi ze Ślizgonem ja byłam zmuszona usiąść z Malfoy'em. Chłopak nie odezwał się do mnie ani słowem na temat tego schowka, jedynie pytał mnie o jakieś zdanie, które podyktowała nauczycielka. Ostatnia lekcja ciągnęła się nieubłaganie.
   - Emily - Draco w końcu do mnie przemówił.
   Spojrzałam się na niego zaskoczona. To w jaki sposób wypowiedział moje imię wywołało u mnie dreszcze.
   - Muszę ci się o coś po lekcji zapytać. Bo to pytanie mnie nurtuje - spojrzał na mnie bez uczucia złości czy agresji. Jego oczy wyrażały zaciekawienie i prośbę.
   - Dobrze - odpowiedziałam szeptem i czekałam na koniec lekcji.

                      ***Draco***
  
   Hagrid pokazywał kolejne głupie stworzenie, a ja patrzyłem na nią. Stała oparta o drzewo. Rozglądała się, tak jakby wyczuła, że ktoś się jej przygląda.
   - Na co tak patrzysz? - Zaczął Zabini i skierował wzrok w kierunku blondynki.
   Uśmiechnął się i puścił mi oczko. Spojrzałem się na niego, a on tylko znacząco poruszył brwiami.
   - Zamknij się debilu - powiedziałem odwracając od chłopaka wzrok.
   Ugryzłem jabłko i spojrzałem się na nią. Mój wzrok spotkał jej piękne oczy. Dziewczyna delikatnie się zarumieniła. Nie mogłem się powstrzymać, żeby zjechać wzrokiem z góry do dołu po jej ciele.
   Opanuj się Malfoy. Opanuj się. Po prostu się opanuj i zjedz sobie jabłko.

~

   Na Zaklęciach siedziała naprzeciwko mnie. Znowu nie mogłem przestać się na nią patrzeć i zerkać ukradkiem w jej stronę.
   Nie wiem co się ze mną dzieje. Dziewczyna była inna niż wszystkie. Taka ładna, zabawna, miła, ale miała swoje zdanie. Niestety nie lubiła mnie tak jak wszystkie inne osoby.
   Nauczyciel zapytał mnie o kilka rzeczy na co zdawkowo odpowiadałem. Dyktował coś, lecz nie mogłem się skupić. Pisałem po zeszycie, patrząc się jednocześnie na Emily, która siedziała koko Wesleya. Koło tego rudzielca, a nie koło mnie.
   Los odwrócił się kiedy na Transmutacji była zmuszona ponownie usiąść ze mną. Wdychałem jej zapach. Siedziała tak blisko, al jednocześnie była tak daleko od mojego zasięgu. Starałem się na nią nie patrzeć, nie myśleć, nie odzywać się.
   - Emily - zacząłem szeptem, tak żeby McGonagall nie usłyszała. Musiałem porozmawiać z dziewczyną o tym co zaszło, gdy ją spotkałem na korytarzu w nocy.
   Płakała i jednocześnie była taka słodka i delikatna.
   Spojrzałam się tylko na mnie pytająco.
   - Muszę ci się o coś po lekcji zapytać. Bo to pytanie mnie nurtuje - spojrzałem zaciekawiony.
   - Dobrze - blondynka odpowiedziała krótko i wróciła do notatki.
   Kiedy skończyły się lekcje zaczekałem na dziewczynę przed salą.
   - Musimy porozmawiać - zacząłem, starając się być spokojnym.
   - O czym chciałeś porozmawiać ?
   Spojrzała się na mnie zaciekawiona.
   - Może odprowadze cię kawałek - zaproponowałem na co dziewczyna kiwnęła głową z aprobatą.
   - Więc dlaczego nie ma cię na lekcjach latania - zacząłem w ogóle inny temat niż planowałem.
   Jestem debilem. Nie o to mi chodziło. Chciałem porozmawiać o tym co się wydarzyło między nami. O tym, że chciałem ją tam pocałować. O tym, że nie wiem co się ze mną dzieje. O tym, że chociaż jej nie lubię, stała się dla mnie ważna.
   - Nie twój interes Malfoy - powiedziała z jadem w głosie.
   Widzę, że to drażliwy temat. Kiedyś go wykorzystam jak będę mieć okazję.
   - No dobrze dobrze. Więc nara - powiedziałem i chciałem odejść bez słowa, kiedy jej dłoń złapała mój nadgarstek.
  
                     ***Emily***

   - Jakie nara - zatrzymałam blondyna w pok kroku. 
   Chłopak tylko się odwrócił i spojrzał na mnie pustym wzrokiem.
   - No nara.
   - Myślałam, że porozmawiamy o tym co się stało w tej komórce na korytarzu - powiedziałam przyciszonym głosem.
   Chłopak tylko się uśmiechnął. Jego wzrok spotkał się z moim.
   - Nic się nie stało O'Brein i nikomu masz o tym nie mówić. Zrozumiano ?
   Jego głos stał się ochrypły i nie wykazywał żadnych uczuć. Draco odwrócił się na pięcie i odszedł zostawiając mnie samą.
   Bez chwili zastanowienia ruszyłam w stronę obrazu grubej damy i przechodząc przez pokój wspólny nie przywitałam się z nikim. Przebrałam się w strój do biegania i wyszłam. Ruszyłam w stronę jeziora. Muszę to przemyśleć. Dlaczego Draco Malfoy jest taki tajemniczy. Zachowuje się jakby miał dwa charaktery, a one biły by się wewnątrz niego o dominację.

                       ***Draco***

   - Jesteś idiotą - zaczął czarnoskóry chłopak.
   Siedział w moim pokoju przed kominkiem z butelką ognistej.
   - Zamknij się - powiedziałem wkurzony.
   - Przecież głupi nie jestem. Widzę, że czujesz do niej miętę. Spróbuj co ci szkodzi.
   - A to, że ja nic do niej nie czuję. Nie lubię jej. W prost nie mogę na nią patrzeć.
   - A ja jestem księżniczką wróżek - zaśmiał się Blaise.
   - To nie jest śmieszne.
   - Wiem, że nie jest, bo oszukujesz sam siebie. Patrzysz na nią cały czas i to nie jest wzrok mordercy tylko osoby, która się zakochała, ale nie wie co robić - powiedział o pół tonu ciszej niż zwykle.
   On sam nie wiedział co robić. Biedny zakochał się w dziewczynie, która woli dziewczyny. Miłość to okropne uczucie.
   - Zmieńmy temat może - zacząłem.
   - Może masz rację. To co do tej imprezy, to wymyśliłem kilka gier. Wiem, że ci się spodobają - uśmiechnął się do mnie i puścił oczko.
   Zaśmiałem się i usiadłem koło niego. Wziąłem łyka ognistej i dopłynąłem myślami do weekendowej imprezy.

W imię miłości /Draco MalfoyWhere stories live. Discover now