Rozdział 54

1.9K 88 7
                                    

   Poszło łatwiej niż myślałem. Pansy wypiła prawie całe wino, a ja już myślałem jak się ulotnić z jej pokoju.
   - Draco - zaczęła już prawie nieprzytomna.
   - Tak ? - Starałem się być miły na tyle ile mogłem.
   - To kiedy idziemy do łóżka ?
   Nigdy.
   - Nie wypiłaś całego jeszcze - zaśmiałem się przez zęby.
   Jak na zawołanie brunetka przechyliła butelkę do swoich ust i wypiła resztę kilkoma łykami.
   - A teraz ? - Zaśmiała się, a ja podszedłem do niej.
   - Chyba muszę już iść, wybacz Pansy - ostatnie słowa z trudem przeszły mi przez usta.
   - Oj nie daj się prosić - zaczęła.
   Wstałem tylko i skierowałem się do drzwi. Dziewczyna już spała, śliniąc poduszkę.

                   *****Emily*****

   - To kiedy ma zacząć działać to wszystko ? - Zaczął Malfoy podchodząc do stołu z jedzeniem Gryfonów w Wielkiej Sali.
   - No już rano - zaczął Fred.
   - Zobaczycie co się stanie - zakończył George.
   - Ale będzie z czego się śmiać tak ? - zaczęłam biorąc do ust kawałek bekonu.
   Bliźniacy tylko spojrzeli po sobie i wybuchło śmiechem. Oznaczało to odpowiedź twierdząca najwyraźniej.
   Draco usiadł obok mnie i objął mnie w pasie delikatnie.
   - To jaką masz sukienkę na bal za niecałe pięć dni ? - Szepnął mi do ucha.
   - Dowiesz się w swoim czasie - zaśmiałam się.
   Blondyn tylko wzniósł oczy ku niebu.
   - Tak w ogóle jest jeden problem - zaczęłam.
   - Jaki ? - Odezwała się Ginny.
   - Taki o, że Cedrik myśli, że ja z nim idę na Bal Bożonarodzeniowy - byłam trochę zakłopotana z tego powodu.
   - To i lepiej, nie dosyć, że będzie trochę śmierdzący po tych babeczkach to jeszcze wystawiony do wiatru, dobrze, że nie własnego - zaśmiał się Ron, na co Hermiona tylko spojrzała na niego gniewnie.
   - Ja bym postąpiła inaczej z nimi - zaczęła.
   - Ty to byś im nic nie zrobiła - odparła Liv.
   Hermiona tylko spojrzała na nią beznamiętnie i wstała od stołu.
   - Zachowywujecie się czasami jak dzieci.
   - Ale za to z ciebie wielką pani dorosła - zaczął Draco.
   - Bynajmniej niczego nie udaje - odparowała Hermiona.
    - Bynajmniej nie jestem z mugolskiej krwi szlamo, a co do udawania to ty udajesz na każdym kroku, bo jesteś jedną wielką emocjonalną beksom - skończył Draco.
   Pokiwałam z zażenowania tylko głową.
   - Odczep się od niej Draco - zaczął Harry.
   - A ty to się zamknij jak ciebie to nie dotyczy - zaczęłam. - Ty wiecznie musisz być w centrum uwagi, bo co kurwa, starzy cię ochronili przed Voldemortem i tylko dlatego jesteś pupilkiem większości nauczycieli i uczniów - wytrąciły mnie z równowagi jego słowa, a sama obecność przyprawiała mnie o wymioty.
   Hermiona w między czasie uciekła od nas, a Harry pobiegł za nią. Ron tylko wzruszył ramionami i wrócił do jedzenia.
   - Jak myślicie, zjawiają się na stołówce po wczorajszej nocy ? - Zaczęła Beth by rozluźnić nieco atmosferę.
   - Są małe szanse - zaczął George.
   - Jeżeli Pansy patrzy w lustro to się nie pojawi, a Cedrikowi ktoś musiałby powiedzieć, że cuchnie, bo on sam tego nie zauważy, bo osoba, która śmierdzi nie czuje swojego odoru - zakończył Fred.
   - W sumie nieźle to skombinowaliście - pochwalił ich Draco.
   Bliźniacy tylko przybili sobie piątki i wydawali się trochę zdziwieni słowami blondyna.
   - Czujecie, że coś śmierdzi ? - Zaczęła Ginny.
   - Chyba wiadomo kto się zbliża - zaśmiał się George.
   - Błagam nie teraz, ja jem - Ron nie był zachwycony ze zbliżającego się Cedrika do Wielkiej Sali.

W imię miłości /Draco MalfoyWhere stories live. Discover now