Rozdział 76

1.2K 43 6
                                    

   Chłopak stał w drzwiach jak wmurowany, mimo tego, że otworzyłam je na oścież.
   - Myślałem, że to jakiś żart, jak zobaczyłem gdzie mieszkasz - zaczął szeptem.
   - Tak wiem, nie chciałam ci tego mówić, ponieważ Eliot był ze mną w większości właśnie przez to - wskazałam ręką na wnętrze domu. - Zapraszam.
   Zrobił krok przez próg mojego domu, a jego walizka padła na podłogę w przedpokoju.
   - Ktoś jeszcze o tym wiedział ? - Zapytał.
   - Nie, tylko Liv - gdy wypowiedziałam to imię od razu wróciło wspomnienie tego jak przejęła mój list od rodziców i przeczytała ich imiona razem z nazwiskiem.
   Nie mogła wyjść z podziwu, że jestem córką tych ludzi, tych O'Brein.
   Zajmowali bardzo wysokie stanowiska w świecie czarowników, a wcześniej w świecie mugoli zajmowali się medycyną i prawem.
   - Emily, czy już przyszedł nasz gość ? - Tata krzyknął z kuchni.
   - Czy to twój ojciec - zapytał szeptem, a ja podążyłam wzrokiem za jego spojrzeniem.
   - Tak - powiedziałam i zaśmiałam się na widok taty w fartuszku z uśmiechniętymi słoneczkami.
   - Zapraszam Draco, czuj się jak u siebie w domu - z tymi słowami podszedł do chłopaka i klepnął go po ramieniu, jednocześnie wymachując różdżką, a walizka blondyna odleciała w tylko jej znanym kierunku.

                   *****Draco*****

   Jej dom był inny, duży, ale przytulny. Wszędzie były kwiaty lub inne rośliny, wystrój jasny, nie mroczny jak u mnie.
   Czułem, że ja i Emily to dwa różne światy, które się uzupełniają, ale jednocześnie mogą do siebie nie pasować.
   - Usiądź chłopcze - powiedział z uśmiechem ojciec Emily, a może nie jej ojciec, bynajmniej nie ten prawdziwy.
   Trudno mi było uwierzyć, że Emily może nie być jego, te same oczy, te same pełne usta i ten sam grymas uśmiechu.
   Usiadłem tam, gdzie wskazał jej ojciec. Przede mną był kominek i mała ława idealna na kawę lub herbatę albo ognistą, jak kto woli i do tego jakieś ciastko lub popita.
   - Witaj Draco, jesteś tak podobny do ojca - usłyszałem głos po mojej lewej i o mało nie dostałem zawału.
   Na pojedynczym puchowym siedzeniu z oparciem siedziała kobieta, włosy miała rzadkie, lecz piękne i długie, mały nos jak u Emily, kolor włosów ten sam, kości policzkowe te same, i długie czarne rzęsy.
   To musiała być jej matka, z jednej strony tak identyczne, lecz z drugiej bardziej Emily przypominała ojca, ale pod tym kątem i światłem miałem przed sobą o wiele starszą wersję blondynki i możliwość zobaczenia jak w przyszłości może wyglądać moja ukochana.
   - Ja nie widzę podobieństwa - odpowiedziałem po dłuższej chwili ciszy.
   - Masz rację, ty jesteś przystojniejszy i umiesz się zachować, nie to co Lucek, w towarzystwie - zaśmiała się kobieta.
   - Mamo - usłyszałem zawstydzony głos Emily.
   - Spokojnie skarbie, nic się nie stało - zaczęła jej matka. - No chyba, że uraziłam Cię, to przepraszam.
   - Nie, nie uraziła mnie Pani - odpowiedziałem i uśmiechnąłem się.
   Kobieta tylko odpowiedziała uśmiechem.
   - Proszę mów mi Evelyn - zaśmiała się i wstała, a ja wtedy dopiero ujrzałem jej wychudzone od choroby ciało, jej kości na rękach tak widoczne, że aż mnie zabolało.
   Wyglądała na pierwszy rzut oka tak zdrowo i radośnie, a tak naprawdę przy bliższym spojrzeniu na tę kobietę było widać, że umiera, a mimo to cieszy się życiem, ani na chwilę nie miała obojętnej miny lub smutku w oczach. Jej oczy cały czas iskrzyły radością i ciekawością, tak jak u Emily, nie ważne jaką miną próbowałaby to zakamuflować.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ogłoszenie parafialne

Chciałabym wszystkich fanów tego fanfiction, jak i samego Draco do zajrzenia na stworzoną przez mnie playliste na Spotify o nazwie "Draco mood". Czytając możecie jej słuchać lub słychać tak po prostu. Na Spotify nazywam się modrzej007 i znajdziecie tam również inne playlisty, więc jeżeli ta wam się nie spodoba to możne jakaś inna. Zachęcam Was kochani do zajrzenia, jak się Wam nie spodoba to trudno, ale chociaż zobaczyliście i posłuchaliście.

W imię miłości /Draco MalfoyWhere stories live. Discover now