Rozdział 87

518 17 3
                                    

   Siedząc w szkolnej bibliotece myślałam o tym jak rodzice Draco się zachowywali przez resztę dni, o tym jak nie przyszli do niego, nikt by nie przyyniósł u jedzenia gdyby nie ja. Schodziłam po posiłki dla nas przez trzy dni, kiedy byłam u niego. Po trzech dniach musiałam wrócić do siebie, zeby się spakować i przygotowac na powrót do szkoły, a blondyn wrócił do mojego domu na ten czas. Zabrał wszystkie swoje rzeczy i przygotował sie na powrót do Hogwartu. Moi rodzice nie zadawali pytań, a Draco tylko powiedział, że nie umie sie z nimi dogadać i że maja odmienne poglądy i spostrzeżenie świata, na co mój tata tylko skinął głową i powiedział, że bardzo dobrze go rozumie i że sam by nie dał rady z takim ojcem jakim jest Lucjusz.

   Temat się zakończył, a my spokojnie wróciliśmy do szkoły. Golden Trio jak zwykle czegoś szukało i miało swoje tajemnice, o których biźniacy nie mogli nawet sie dowiedzieć, a wiem to ponieważ sami chcieli dołączyc do ich zabawy i nawet zaczeli sie bawic w detektywów, żeby złapać Harrego czy Hermionę czy nawet Rona, ale na marne. Twierdzili, że jak już mieli do nich podejść, zagadać czy wyskoczyć na nich, Ci magicznie znikali, tak jakby ich nigdy nie było w danym miejscu. 

   Hermiona od pewnego czasu była wszędzie, gdzie tylko ja byłam i nawet wiecej. Razem z Draco widzieliśmy ją na lekcjach, które miały odbywać sie w tym samym czasie, a nasze domy wtedy nie miały wspólnych zajęć, co oznaczało, że musiały byc dwie Hermiony, dla blondyna jedna Hermiona to za dużo, a co dopiero dwie. Próbowałam go pocieszyć, że chociaz nie ma dwóch Harrych lub co gorsza dwóch Pansy, na co stwierdził, że woli juz dwie szlamy niż dwie piszczałki lub dówch okularników. 

- No widzisz czyli dwie Hermiony to wcale nie tak dużo - zaśmiałam sie wtedy. 

- Może i masz rację, ale jak pojawią się dwie Panys to ja uciekam do ciepłyh krajów.

Jego ton głosu był wtedy tak poważny, że aż wybychłam śmiechem. 

Od tamtych wydarzeń minęło sporo czasu, a my już zdaliśmy kolejny rok, oczywiście nie obyło się bez kilku prawie przyłapanych przez nauczycieli chwil uniesienia w różnych zakątkach szkoły. Raz prawie Pansy nas przyłapała w szkolnej bibliotece, ale tylko prawie. 

Oczywiście puchar domów trafił do Gryffindoru, ale Ślizgoni mogli cieszyć sie za to, wygrywaniem meczów. 

   Ostatnio jednak dało się czuć w powietrzu wręcz burzę która nadchodzi, a raczej kogoś kogo zwiastowała ta burza, kogoś kto powinien zapłacić za wszyztko czego sie dopóścił i w jego imieniu zostało robione, kogos kogo chciałam zabić całym sercem, bo znałam prawdę. 

W imię miłości /Draco MalfoyWhere stories live. Discover now