Rozdział 62

1.6K 75 2
                                    

                   *****Emily*****

   - Poddaje się - Ginny opadła już pomalowana na łóżko.
   Cały czas próbuje znaleźć moją zagubioną sukienkę, jednocześnie się szykując na Bal.
   Ja tylko chodzę po pokoju i przeszukuje wszystko po kilka razy.
   Sukienka zniknęła. Rozpłynęła się w powietrzu.
   - A co gdyby ktoś ukradł tą sukienkę ? - Zaczęła Iza wychodząc z toalety.
   - Nikt oprócz Gryfonów nie ma tu wstępu - odparła Beth malując sobie oczy.
   - A co gdyby ktoś wpuścił tą osobę tutaj... - zaczęła znowu Ginny, ale przerwało jej pukanie do drzwi.
   Spojrzałam w kierunku drzwi. Cień za drzwiami poruszył się delikatnie.
   - Wejdź! - krzyknęłam.
   Drzwi delikatnie uchyliły się i ukazała się w nich głowa Freda.
   - Wybaczcie, ale ta sukienka leżała w pokoju wspólnym i ma karteczkę dla Emily - zaczął i spojrzał na mnie niepewnie.
   Zdawałam sobie sprawę, że prawdopodobnie nadal coś do mnie czuje.
   Spojrzałam na sukienkę znajdująca się pod przeźroczystą płachtą z wieszakiem.
   Sukienka była cała czarna. Dekolt w kształcie litery V. Od pasa w górę cała w czarnych diamentach, a dół z tyłu pociągnięty delikatnie do podłogi, przód krótki jak miniówka. Z przodu była zrobiona z czarnego materiału, a tył pociągnięty w puszystych czarnych piórach.
   - To nie jest twoja zaginiona sukienka - odezwała się Ginny.
   - Nie obraź się, ale ta jest lepsza - powiedziała Liv, pojawiając się nagle obok mnie.
   Jej twarz wieńczył delikatny uśmiech.
   - To masz już sukienkę i nie trzeba się martwić - Beth opadła na łóżko z jękiem.
   Podeszłam do rudego chłopaka znajdującego się w środku pokoju dziewczyn. Delikatnie wzięłam od niego sukienkę i spojrzałam na nią ze zdziwieniem. Na liściku ewidentnie widniało moje imię i nazwisko. Litery były jakby wydrukowane, więc nie zdradzały pisma nadawcy.
   - To ja już pójdę - odparł Fred puszczając sukienkę.
   Wzrok Ginny kierował się ze mnie na brata i znowu na mnie. Ona wiedziała, że coś jest inaczej. Nie widziała tamtego zajścia, ale może Ron jej coś powiedział.
   - To do zobaczenia na balu - uśmiechnął się i spojrzał na wszystkie dziewczyny, ale słowa ewidentnie były skierowane do mnie.
   Gdy chłopak zniknął, dziewczyny od razu dopadły do mnie i zaczęły się przekrzykiwać od kogo to.

W imię miłości /Draco MalfoyWhere stories live. Discover now