Rozdział 21

3.4K 122 20
                                    

*****Emily*****

- To co masz dzisiaj w planach ? - Liv szła ze mną przez korytarz do dormitorium.
Lekcje się już skończyły, więc miałyśmy czas dla siebie tak jak większość uczniów.
Na placu przez, który właśnie przechodziłyśmy znaczna część uczniów również przechodziła lub siadała na murkach, żeby porozmawiać.
Z każdej strony dobywały się śmiechy i jakieś opisy minionych wydarzeń.
- Ja jak zwykle będę tam gdzie nikt mnie nie znajdzie - zaśmiałam się na co Liv tylko posmutniała.
- No rozumiem - odpowiedziała tylko zdawkowo.
- Coś się stało ? - Zapytałam, ale po mojej lewej już pojawiał się Fred z George'em.
Jeden coś szeptał do drugiego.
- Emily - zaczął Fred niepewnie.
Od razu przypomniała mi się tamtą sytuacja. Miałam z nim o niej porozmawiać przecież i jakoś za dużo nie porozmawialiśmy.
- Tak ? - Zaczęłam z uśmiechem.
- Bo ogólnie to głupie wyzwanie dobiega końca już jutro praktycznie.
- Tak i co w związku z tym - chciałabym żeby przeszedł do płęty.
- No i chciałbym cię zaprosić na randkę - uśmiechnął się, a jego bliźniak puścił mi oczko.
- Szczerze mówiąc, ja...
- Wesley, odpierdol się od niej - usłyszałam znajomy głos od strony placu.

*****Draco*****

Nie po to ja się staram, żeby teraz jedyną osobę, którą mam prócz Blaisa zabrał mi rudzielec.
- Wesley, odpierdol się od niej - powiedziałam wkurwiony.
- Wasze wyzwanie kończy się jutro, więc mam prawo ją zaprosić - tłumaczył się Gryfon.
- No i chuj, że się kończy. Emily ma na jutro plany.
- Co? - Blondynka zapytała zdziwniona.
Nie myśląc od razu podszedłem do niej i objąłem ją w pasie. Jej oczy spotkały się z moimi, gdy poczułem dreszcz.
- Chodź, musimy coś omówić - przyciągnąłem ją do siebie i odwróciłem się, by zobaczyć miny pozostałych.
Na ich twarzach malowało się zaskoczenie, smutek i złość. Złość pomieszana z nienawiścią. Akurat ich zdanie o mnie miałem w dupie.

*****Emily*****

Szłam korytarzem z blondynem nie wiedząc co się właśnie stało. Draco Malfoy był zazdrosny czy to jakiś podstęp i zaraz będę zwyzywana.
- To, co porabiasz jutro? - Zaczął temat.
- Z tego co wiem, to podobno mam już jakieś plany - zaśmiałam się najmniej podejrzliwie jak mogłam i odwróciłam głowę w jego stronę.
Dłoń blondyna nadal była na mojej talii, a mi to nie przeszkadzało.
- Powiedziałem tak tylko, żeby ten rudzielec się od ciebie odczepił.
- Ale ja go lubię....
- Tylko lubisz, to widać - przerwał mi. - A on chce czegoś więcej.
Zamyśliłam się na chwilę. Tym prawie pocałunkiem dałam mu nadzieję na coś. Zrobiło mi się strasznie głupio.
- To moja wina - wlepiłam spojrzenie na podłogę.
Korytarzem przechodzili też inni uczniowie patrząc na mnie i na Draco, a ja szłam jak na skazanie ze zwiększoną głową, jakbym miała zaraz zginąć.
- To on sobie zrobił nadzieji z niczego - zaśmiał się.
Mi wcale nie było do śmiechu.
- No był prawie jeden mały incydent - poczułam jak jego dłoń sztywnieje na mojej talii.
- W sensie ?
- Raz prawie się pocałowaliśmy.
Po tych słowach jego dłoń się rozluźniła odrobinę.
- Prawie nie oznacza pocałunku - spojrzał mi tylko w oczy i uśmiechnął się.
Dobrze wiedziałam, że nie chodzi mu tylko o rudzielca. Dawał mi do zrozumienia, co o mały włos zdarzyło się w tej komórce na początku roku.

~

- Gdzieś ty była tak długo!!! - Zaczęła piskliwym tonem Ginny, gdy weszłam do naszego dormitorium.
- No biegałam i byłam z Draco.
- Mówiłam, że była z nim! - Krzyknęła zwycięsko Beth z łazienki.
- Ty tam sraj, a nie krzyczysz - zgasiła ją od razu Iza.
Usiadłam na łóżku i spojrzałam się na dziewczyny. Wszystkie patrzyły się na mnie.
- No dobra już opowiadam.
Wszystkie jak na zawołanie zapiszczały, nawet Beth z toalety.

- To co dzisiaj będziesz robić, oprócz biegania - powiedział blondyn siedząc na kamieniu.
- Biegać i potem kąpiel i nic - odpowiedziałam zmęczona rozgrzewką.
- Bo musisz swoją kieckę z butami wziąć ode mnie - zaśmiał się łobuzersko.
Całkowicie zapomniałam o tym. Przecież zostawiłam u niego swoje rzeczy po tamtej imprezie, bo on mi dał swoje ciuchy, żebym jakiś dotarła do swojego dormitorium.
- Ja tobie muszę jeszcze oddać tą bluzę i koszulkę i spodnie - zaśmiałam się i zrobiłam skłon.
- No, tak, tak - powiedział tylko i wrócił do przeglądania podręcznika.

- Po moim bieganiu odprowadził mnie pod obraz grubej damy i tyle - powiedziałam rozbawiona.
- Żadnego buzi ani nic ? - Zapytała zdziwiona Beth, która już wyszła z toalety.
- Nie, a co marzy ci się jakiś pocałunek z księciem z bajki ? - Zaśmiałam się i weszłam do toalety po wszystkie moje kosmetyki do kąpieli.
- A ty gdzie się wybierasz - zaczęła Iza.
- Wiesz co, Hermiona mi powiedziała o łazience prefektów na trzecim piętrze - zaczęłam.
- Tam jest jęcząca Marta - skrzywiła się Ginny.
- Dlatego nikt tam nie chodzi - zakończyła Liv.
- No właśnie - zaśmiałam się i wyszłam z kosmetykami, ręcznikiem i czystym ubraniem.

W imię miłości /Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz