Rozdział 67

1.4K 56 2
                                    

                   ***** Emily *****

   Patrzyłam na niego nie mogąc wyjść z podziwu jak bardzo się nie zmienił przez ten czas. Nadal był zwykłym prostakiem jak to określił blondyn.
   - Widzę, że odesłałaś swojego psa do budy - zaczął z kpiącym uśmiechem.
   - A pro po psów w budzie, gdzie jest ta zdradziecka suka ? - Zaśmiałam się i spojrzałam prosto w jego oczy.
   Ten obleśny brąz prześladował mnie w moich koszmarach.
   - Gdzieś tu się pewnie kręci, ale wracając do nas - zaczął.
   - Nie ma żadnych nas, debilu - przerwałam mu z kpiną w głosie.
   Zauważyłam, że zaciska szczękę. Wiedziałam, że się denerwował i zaraz powie lub zrobi coś nie przyjemnego.
   - To, że masz nowego chłoptasia, nie oznacza, że nie jesteś mi winna czegoś - podjął.
   - Niczego Ci nie jestem winna pacanie.
   Myślałam, że zaraz wypowiem jedno z zaklęć niewybaczalnych i będzie po wszystkim. Jedno proste zaklęcie dzieliło mnie od torturowania go lub uśmiercenia.
   - No jak to nic. Skoro już dajesz dupy każdemu kto popadnie, to ja jako twój pierwszy chłopak powinienem dostać to co dajesz teraz jemu - uśmiechnął się i kiwnął głową na Draco, który rozmawiał aktualnie z Fredem i Georgem.
   - Ty chyba sobie jaja robisz - odparłam.
   Eliot zbliżył się do mnie, stał kilka centymetrów ode mnie, jego dłoń zacisnęła się na mojej talii, zbyt szybko i zbyt mocno, żebym zdążyła zareagować.
   - Nikt nie zauważy twojego zniknięcia, dopóki z tobą nie skończę - zaśmiał się i pociągnął mnie w stronę wyjścia.
   - Tutaj muszę cię zdziwić - uśmiechnąłem się i dotknęłam jego dłoni na moim biodrze.
   Spojrzał się na mnie pytającym wzrokiem.
   - Nie jestem już tą słabą i wrażliwą dziewczynką co kiedyś - łagodny uśmiech zdobił moją twarz kiedy wykręciłam jego palec.
   W momencie jak jęknął, wymówiłam po cichu zakazane zaklęcie.
   - Teraz zatańczysz ze mną, a ja ci wyjaśnię kilka drobnych spraw - przytaknął tylko głową i ruszyliśmy na parkiet.
   Tańczyliśmy powoli, zbliżeni do siebie.
   - Po pierwsze, jeżeli jeszcze raz obrazisz mojego chłopaka to inaczej porozmawiamy - mówić to złamałam mu drugi palec.
   Widziałam w jego oczach łzę.
   - Rozumiesz ? - Na moje pytanie pokręciło głową.
   - Po drugie, jak jeszcze raz się do mnie zbliżysz to już nigdy żadna dziewczyna cię nie zechce - Zaśmiałam się i spojrzałam na jego nadgarstek.
   Chrupnięcie jego kości nie było tak głośne jak bym się spodziewała.
   - Po trzecie, jeżeli kiedykolwiek się dowiem, że traktujesz jakąś dziewczynę tak jak mnie traktowałeś, to znajdę cię i zabije - uśmiechnęłam się słodko i spojrzałam na jego kostkę.
   Ciche chrupnięcie znowu się powtórzyło.
   - Mam nadzieję, że zrozumiałeś wszystko?
   Pokiwał głową, że łzami w oczach.
- Dobrze, więc jak muzyka się skończy ty wyjdziesz z tej sali, jak ktoś cię zatrzyma powiesz, że musisz do toalety. Niestety nie zdążysz tam dotrzeć, ponieważ wchodząc po schodach, na samym końcu, podkniesz się i spadniesz na oczach przypadkowych gapiów, robiąc bardzo dużo hałasu - uśmiechnęłam się chytrze. - A do tego czasu, masz iść normalnie jakby nic się nie stało, z rękoma w kieszeni, by nikt nie zobaczył nic czego nie powinien, jak tylko upadniesz, zapomnisz o naszej rozmowie, ale będziesz pamiętał tezy zasady jakie ci powiedziałam.
   Po tych słowach piosenka dobiegła końca, a mój towarzysz tańca ukłonił się, pocałował moją dłoń i ruszył w kierunku drzwi, spokojnie i nie rzucając się w oczy.
   - Już zaczynałem się martwić, że wrócisz do niego - zaśmiał się blondyn z kieliszkiem w dłoni.
   Stanął koło mnie bezszelestnie jak to tylko on potrafił.
   - Spokojnie, musiałam z nim tylko porozmawiać i wyjaśnić kilka kwestii - uśmiechnęłam się do Draco i pocałowałam wolno, lecz namiętnie.
   - Za co to było? - Uśmiechnął się i spróbował zbliżyć bardziej.
   - A, a ,a. Wszystko w swoim czasie - zaśmiałam się, na co chłopak ze smutną miną wypił do dna zawartość kieliszka.

W imię miłości /Draco MalfoyWhere stories live. Discover now