Rozdział 51

1.9K 85 2
                                    

- Jak to wypije to już jest załatwiona ? - Zapytałem bez przekonania.
- Mówię Ci stary - zaczął George.
- Ona będzie się bała wyjść gdziekolwiek, gdy to zadziała - skończył Fred z uśmiechem drapieżnika.
- A na Cerdika co macie ? - bałem się aż zapytać.
- Śmierdząca bomba będzie z niego - zaśmiał się George i zrobił gest rękami przypominający eksplozje bomby.
- Wy się nie pierdolicie w tańcu - uśmiechnąłem się poprawiając włosy.
Bliźniacy tylko dali sobie po piątce i podali mi mały flakonik z bezbarwnym płynem i muffinkę z kawałkami czekolady.
- Picie dla Pansy, a słodkości dla Cedrika - zaczął George.
- Zależy jak długotrwały chcesz efekt tak dużo dasz - zaśmiał się Fred.
- Dobra dzięki chłopaki - uśmiechnąłem się i wyszedłem z podarowanymi przez nich rzeczami.
- Coś czuję, że on da wszystko - zaśmiał się jeden z bliźniaków, gdy znalazłem się już za drzwiami.

*****Emily*****

- Czyli ja z muffinkami idę do Cedrika, a ty z winem i tym flakonikiem do Pansy ? - Upewniłam się, że znam plan i wszystko będzie dobrze.
- Tak, pamiętaj najlepiej żeby zjadł wszystkie muffinki czekoladowe sam, ty możesz jeść waniliowe, bo nic w nich nie ma - Draco ewidentnie dopracował każdy szczegół planu.
- A skąd będziesz mieć pewność, że Pansy sama wypije to wino ? - Zapytałam zaciekawiona.
- Ponieważ ja będę pił ognistą - zaśmiał się i potargał moje włosy.
- A co jak Pansy też będzie chciała ognistej ?
- To powiem, że damy nie powinny mieć whisky, a on ajest damą i podobają mi się kobiety pijące wino - powiedział bez przekonania w głosie.
- Dobrze, ale nie zrób nic głupiego - zaczęłam, ale usta blondyna przerwały mój wywód.
Delikatnie i namiętnie całował mnie, a po jego policzku spływała samotna łza.
Czułam, że boi się, że mnie straci i tego co może wymyślić Pansy.
Wiedziałam, że dużo osób może mu uwierzyć jak będzie z nią sam na sam, bez świadków, a ona by coś zrobiła.
- Draco... - wyszeptałam przerywając czułe pocałunki chłopaka.
- Tak ? - Zapytał cicho.
Jego oddech był wyrównany, a ręce trzymał delikatnie na mojej talii.
- Ufam tobie i wierzę w każde twoje słowo - zaczęłam.
- Kocham cię Emily O'Brien i nic tego nie zmieni - wyszeptał, przytulając mnie.

*****Draco*****

Mam tylko jedno proste zadanie. Iść do Pansy i namówić ją do wypicia wina, ale beze mnie.
Jednak to zadanie może być trudniejsze niż zakładałem.
Emily musi być sam na sam z Cedrikiem i pilnować, by zjadł wszystkie czekoladowe babeczki.
Na myśl o tym, że blondynka miałaby być sama z tym Puchonem krew mnie zalewa.
Właśnie stałem przed pokojem dziewczyn i czekałem aż ktoś mi otworzy.
W jednej ręce trzymałem wino dla tej szmaty, a w drugiej whisky dla mnie.
Wino było niedokręcone co oznacza, że musiałem wlać zawartość flakonika gdy otworze wino, co oznaczało komplikacje mojego zadania i najmniejszy błąd powodował zdemaskowanie mojej misji.
Czułem się jak tajny agent, w koszuli i czarnym krawacie, tylko brakowało ciemnych okularów.
- Już idę - usłyszałem głos Pansy zza drzwi.
Dziewczyna otworzyła drzwi powoli budując napięcie jak w jakimś filmie akcji.
- O Malfoy - pisnęła radośnie.
- Miałaś rację, Emily na mnie nie zasługuje - uśmiechnąłem się łobuzersko i podniosłem butelkę z winem.
- Wiedziałam, że przyjdziesz. Ta szmata na ciebie nie zasługuje - uśmiech nie schodził z jej twarzy.
- Tak, Emily to szmata - starałem się nie wybuchnąć i opanować swój gniew.

W imię miłości /Draco MalfoyWhere stories live. Discover now