Rozdział 66

1.5K 65 3
                                    

                    *****Draco*****

   Nie mogłem uwierzyć własnym oczom jak Liv włożyła głowę Pansy do ponczu. W najskrytszych marzeniach nie miałem nawet śmiałości marzyć o głowie Pany w pończu na Balu Bożonarodzeniowym.
   - To może teraz zatańczymy ? - Zapytałem blondynkę.
   Ona stała tylko i patrzyła w kierunku drzwi. Podążyłem za jej wzrokiem i ujrzałem tylko kilku chłopaków z Durmstrangu. Oczy dziewczyny się zaszkliły, gdy jeden z nich spojrzał w jej kierunku.
   - Dlaczego on? Dlaczego tutaj ?
   Jej głos wydawał się zachrypnięty. Zupełnie nie rozumiałem o co jej chodzi.
   Chłopak uśmiechnął się, powiedział coś do swoich kolegów i ruszył w naszym kierunku.
   - Kto to jest ? - Zapytałem i upiłem łyk napoju.
   - To mój były - odparła.
   Jej sylwetka stała się bardziej wyprostowana, a mina była poważna, nie było śladu po jej wcześniejszym słabym momencie. Wyprostowała głowę i uśmiechnęła się kpiąco.
   Zrozumiałem, że w tym momencie Emily zaczyna własną grę i właśnie w tym momencie poznam jej drugie oblicze, które jak przypuszczam nie było takie słodkie jak to, które poznałem wcześniej.
   Moja ręka nadal była na jej talii. Mocniej zbliżyłem ją do siebie.
   - Kogo ja tutaj widzę - zaczęła, gdy chłopak podszedł do nas.
   Jej były jest trochę niższy ode mnie, ale bardzo umięśniony i krótko ostrzyżony.
   Spojrzał na mnie, a ja nawet nie raczyłem go jednym moim zdawkowym spojrzeniem. Zamiast tego napiłem się mojego ponczu i spojrzałem przed siebie.
   - Proszę, proszę. Jednak kogoś znalazłaś - zaśmiał się. - Daje ci chociaż dupy czy nadal taka cnotliwa jest ?
   - Przepraszam, czy ty do mnie mówisz ? - Spojrzałem na niego znużony.
   - No, a do kogo? Kto stał się jej nowym Panem, chyba ty, co nie ? - Spojrzał na mnie wkurzony.
   - Wybacz nie przywykłem do tego, że zwykły plebs do mnie mówi - podjąłem swoją grę. - Raczyłbym ci ważyć na swoje obleśne słowa, gdyż jedyną osobą, która ma swojego Pana i daje komuś dupy to jesteś nią ty, sądząc po twoim prostolinijnym zachowaniu - skoczyłem mówić, a on stał i przyglądał mi się.
   Ewidentnie maszyna losująca w jego głowie zaczęła dopiero myśleć nad moimi słowami i szukać ich znaczenia.
   Blondyna tylko uśmiechnęła się i kiwnęła mi, dając znak, że reszta należy do niej, a ja mogę odejść.
Tak też zrobiłem.

W imię miłości /Draco MalfoyWhere stories live. Discover now