Rozdział 28

3.2K 132 2
                                    

                   *****Emily*****

   Nie byłam pewna do samego końca czy powinnam mu pokazywać moje czarowanie bez różdżki, ale jeżeli tego nikomu nie powie to oznacza, że naprawdę mogę mu zaufać i może z czasem będzie coś więcej.
   Zdawałam sobie sprawę z tego jak na mnie działa. Wystarczy jedno jego spojrzenie i moje nogi są jak z waty.
   Idąc korytarzem słuchać było tylko moje kroki po panelach i ciszę wokół. Można by podejrzewać, że to jakiś opuszczony zamek.
   Dziewczyny z pewnością wiedziały, że Draco mnie szukał, ponieważ jak weszłam do naszego pokoju od razu Ginny zaczęła znacząco poruszać brwiami, ale nie powiedziała ani słowa, bo reszta dziewczyn spała.
   Pokazałam na migi, że idę się ogarnąć do toalety, a rudowłosa tylko pokiwała głową i cicho się śmiała.
   W jej główce pewnie pojawił się jakiś namiętny romans między mną, a Draco. Jej oczy zdradzały o wiele więcej niż same słowa.
  
   Szybko wzięłam prysznic umyłam się i nałożyłam delikatny makijaż. Zapach mojej ulubionej mgiełki unosił się w toalecie.
   - No nie gadaj - zapiszczała Beth, gdy wyszłam z toalety.
   - No opowiedz nam co tam się działo w nocy - zaczęła Ginny z łobuzerskim uśmiechem
   - Nic się nie działo - odpowiedziałam i wzruszyłam ramionami.
   - Nie kłam. Szukał cię chyba z dwie godziny jak uciekłaś po waszym pocałunku. Co ci się stało - Beth nie dawała za wygraną.
   - Przypomniała mi się przykra sytuacja i to dlatego - nie chciałam z dziewczynami o tym rozmawiać.
   Wystarczyło, że Draco wiedział o wszystkim.
   - Mniejsza o to. Co się działo jak cię znalazł - zaczęła Beth. - Co się działo w nocy - dokończyła Ginny z piaskiem.
   - No to piliśmy i rozmawialiśmy.
   - Ale piliście to może coś się stało ? - Iza poruszyła znacząco brwiami.
    - Nic się nie wydarzyło. Uwierzcie mi - zaczęłam ubierać przylegające dżinsy z dziurami.
   - No my jednak wiemy swoje - Ginny dalej starała się coś więcej ze mnie wycisnąć.
   Przewróciłam tylko oczami i wzięłam bluzkę na ramiączkach. Delikatna bawełniana bluzeczka w kolorze pudrowego różu idealnie się dopasowała.
   - Idziecie na śniadanie ? - Zapytałam się, narzucając na siebie biały wełniany sweterek, który odkrywał mi delikatnie ramię.
   - Najpierw to musimy się ogarnąć, ale to możesz iść nam zająć miejsca - Beth puściła mi oczko i uśmiechnęła się.
   Westchnęłam tylko i wyszłam za drzwi. Schodząc po schodach usłyszałam piski dziewczyn. 
   - A im co się stało - powiedział Ron schodząc obok mnie po schodach.
   - Wyobrażają sobie, że ja i Draco ten teges - zaśmiałam się.
   Chłopak tylko wzdrygnął się i wybuchnął śmiechem widząc moje spojrzenie.
   - Czyli ty i Fred to...- zaczął.
   - Nie. To co wtedy widziałeś, co prawie byłeś świadkiem. Ja nie wiem co we mnie wstąpiło wtedy.
   Przyznałam się. Nie postrzegałam Freda jako obiekt westchnień, bardziej jako przyjaciela, kogoś do porozmawiania tak jak Rona.
   - Mogłem wam wtedy nie przeszkodzić - posmutniał.
   Spojrzałam na niego zdziwiona.
   - Był zły na mnie, że wtedy wszedłem. Chociaż sam nie planował takiego zwrotu akcji między wami.
   - No rozumiem, ale to nie twoja wina.
   - Mam nadzieję - westchnął i odszedł w kierunku Hermiony, która czekała na niego obok kominka.
   Stanęłam przez chwilę na schodach widząc jak ją obejmuje i skrycie całuje w policzek. Dziewczyna tylko zachichotała i ruszyła z Ronem do wyjścia.
   - Ładnie wyglądasz - usłyszałam głos Freda za sobą.
   - Dziękuję - speszyłam się i zarumieniłam, delikatnie poprawiając sweterek, który odkrywał mi jedno ramię. Bluzeczka na ramiączkach delikatnie prześwitywała przez narzucony sweter.
   - Nie ma za co - chłopak uśmiechnął się słabo i ruszył przed siebie.
   Nie chciałam żeby Fred wyobraził sobie coś więcej między nami, ale było już za późno. Nie mogłam cofnąć czasu, ale może mogłam jakoś z nim porozmawiać raz jeszcze.
   - Fred, zaczekaj ! - Krzyknęłam trochę głośniej niż się spodziewałam.

                  *****Draco*****

   Siedziałem już przy stole w Wielkiej Sali i czekałem aż ją zobaczę. Wpatrywałem się w drzwi, które raz po raz otwierały się, ale nie wchodziła przez nie Emily tylko inni uczniowie. Wszyscy ubrani w swoje zwykłe ubrania, bez mundurków.
   - Na co tak patrzysz - zaczął Goyl.
   - On na nic nie patrzy - zaśmiał się Zabini. - On czeka.
   Przewróciłem tylko oczami i zerknąłem raz jeszcze na drzwi. Biała koszulka z kołnierzykiem zaczęła mi odbierać dopływ świeżego powietrza.
   - Na kogo - Goyl nie dawał za wygraną.
   - Ja pierdole. Nie czekam na Pansy. Weź se ją, a nie się dopytujesz. Ile razy mam wam osły tłumaczyć, że nie lubię Pansy, a co dopiero miał bym z nią być.
   Goyl spoważniał i pokiwał tylko głową.
   - On czeka na Emily - zaśmiał się Blaise i poklepał chłopaka po ramieniu.
   Zerknąłem raz jeszcze na drzwi. W końcu zobaczyłem moją blondynę, no prawie moją. Szła razem z Fredem śmiejąc się i gestykulując.
   Zacisnąłem ręce na blacie stołu. Malfoy uspokój się. Emily mówiła, że Fred to jest tylko przyjaciel, przyjaciel z którym o mało co się pocałowała.
   Już miałem wstać kiedy dziewczyna obruciła się w moją stronę i pokiwała mi.
   Odmachałem. Uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy, gdy zobaczyłem, że pokazuje mi rękoma czy spotkamy się po śniadaniu. Pokiwałem tylko głową i odprowadziłem ją wzrokiem.
   Rudzielec usiadł koło niej śmiejąc się z czegoś co powiedziała.
   - Nie wytrzymam tak. Idę do niej - powiedziałem cicho.
   - Leć Romeo - zaśmiał się Zabini.
   Wstałem i ruszyłem do długiego stołu Gryfonów.
   Wszystkie głowy zwróciły się ku mnie i obserwowały gdzie podążam.
   Zatrzymałem się obok Emily. Blondynka odwróciła się w moją stronę z rumieńcem.
   - Chodź, usiądź - powiedziała zawstydzona i poklepała miejsce obok siebie między nią, a Fredem.

                  *****Emily*****

   - Nie chciałam, żeby to tak wyszło. Widzę, że chodzisz smutny - zaczęłam gdy wyszliśmy z pokoju wspólnego.
   - Zakochałem się w tobie, co mogę więcej powiedzieć - powiedział chłopak starając się opanować głos.
   - Rozumiem to, ale mimo wszystko chciałabym być twoją przyjaciółką. Wiem, że już rozmawialiśmy na ten temat, ale nie chcę żebyś był smutny.
   - Postaram się.
   - Może wyjdziemy sobie do Hogsmeade ?
   Chciałam żeby zobaczył we mnie przyjaciółkę, a nie dziewczynę.
   - No możemy to przemyśleć, ale pójdziemy sami ? - Jego głos wyrażał zadowolenie i zdziwienie.
   - Myślałam, żeby zabrać dziewczyny no i George, Rona, Hermionę no i ewentualnie Harrego - zwróciłam oczy ku sufitowi.
   - No w sumie to dobry pomysł - uśmiechnął się i zaczął mi opowiadać na temat swojego nowego pomysłu na kawał.
   Wchodząc do Wielkiej Sali starałam się nadążyć za jego planem, powtarzając jego gesty i śmiejąc się z jego tonu głosu.
   Poczułam na sobie czyjś wzrok i odwróciłam głowę w kierunku Ślizgonów wypatrując Draco. Nasze oczy spotkały się. Uśmiechnęłam się i pomachałam mu, na co blondyn odwzajemnił uśmiech i odmachał. Starałam się w gestach przekazać mu, że możemy pogadać po śniadaniu jak chce. Draco kiwnął głową.
   Siadając przy stole Fred zaczął opowiadać Ginny swój nowy plan na psikus jaki chce zrobić Snapowi.
   - Patrz kto wstał od stołu - wyszeptała cicho Iza.
   - Przyjdzie tu - Beth powiedziała trochę za głośno niż planowała.
   - Mówiłam, zobacz idzie do ciebie Emily - Iza poruszyła znacząco brwiami.
   - Ta biała koszulka idealnie go opina - Beth rozmarzyła się, a ja mimowolnie zaczęłam się rumienić.
   Spojrzenie Ginny zatrzymało się koło mnie na co tylko się odwróciłam z uśmiechem i rumieńcem na twarzy.
   - Chodź, usiądź - zawstydziałam się bardziej niż przypuszczałam, poklepując miejsce obok mnie.
   Draco tylko uśmiechnął się łobuzersko i usiadł tam gdzie poklepałam.
   - Hej - powiedział w stronę dziewczyn na co one tylko cicho się zaśmiały i odpowiedziały jednoczenie - No cześć.
   Zaraz coś wymyślą. Jaki wstyd.

W imię miłości /Draco MalfoyWhere stories live. Discover now