Rozdział 88

499 17 4
                                    

                                                                               *****Draco*****

   Minęło juz tyle czasu od ostanich wydarzeń i spotkania z rodzicami, że zastanawiałem się czy oni serio nadal  próbowali mnie nakłonic po tym wszystkim, że miałbym wprowadzic Śmierciożerców do Hogwrtu i zabić tego starucha i oddac różdżkę Czarnemy Panu. 

   Oczywiście plan, który był przygotowany z myślą, że ja go wykonam dał rade wykonać ktoś inny, dyrektor nie żył, Śmierciożercy właśnie biegali po szkole, a ja za wszelką cene starałem się znaleźć Emily. 

   Lucjusz ostrzegł mnie, że Voldemort będzie chciał jej coś zrobić po tym jak po raz kolejny mu odmówiłem i umniejszyłem go na oczach innych wychodząc z mojego własnego pokoju jadalnego, żeby przestać słuchać jego gróźb, a moja matka znowu jako jedyna starała się powstrzymać Czarnego Pana już nawet nie chcę myśleć przed czym. Lucjusz jak zwykle rzucił swoje słowa na wiatr o poprawie i tym, że nie bedzie juz tchórem. 

   Mijałem biegających uczniów i bijących się z nimi Śmierciożerców co jakis czas rzucając Avade na czarne postacie chcące mnie zatrzymać. Miałem wazniejsze sprawy na głowie niż walka z nimi. Musiałem znależć blondynkę, po prostu musiałem. 

- Draco nie idź tam - usłyszałem znajomy, lecz znienawidzony głos. 

-  Zamknij się Potter - wycedziłem.

- Nie rozumiesz, tam jest wąż, zabił Snapea chwilę temu i Czarny Pan kazał mu kogoś znaleźć - powiedział chłopak patrzac na mnie.

- Kogoś czyli? - Odparłem ze zdenerwowaniem.

- Obawiam się że chodziło o Emily - powiedział.

-  To tym bardziej muszę ją znaleźć - wycedziłem i już miałem odejść.

- Nie rozumiesz Draco, wąż, Nagini, jest horkruksem, muszę ją zabić - powiedział z pewnością w głosie.

- To czemu nie idziesz w jej stronę ? - Wykrzyczałem mu w twarz.

- Bo ona chyba szuka Emily, a pomyslałem, że jak pierwszy ją znajdę to - urwał.

- To co niby? - Ta kłótnia była tak bezsensowana, ale Harry nie dawał mi odejść. - Ty się boisz.

Moje słowa trafiły w niego jak strzała. Spojrzał na mnie i opóścił głowę. 

- Kurwa Harry i ty chcesz zabić Voldemorta, a boisz sie jego pieprzonego zwierzaczka? 

  Nie wytrzymałem, nerwy mi puściły i uderzyłem chłopaka z liścia w twarz.

- Ogarnij się człowieku, jak będzie trzeba to ja zabiję tego węża, on może aktuanie pożerą moją ukochaną, a  ty mi akurat teraz wyznajesz, że się boisz. 

Harry spojrzał tyko na mnie i przytaknął.

- Emily powiedziała, że chcę pomoć, Hermiona miała iść po diadem Roweny razem z Emily, ale Emily jednak poszła tam sama, Ron sam bał się iść...

- Stary nie obchodzi mnie to, gdzie miała iść Emily ? - Szarpię go.

- Wieża Roweny - wysapał tylko i odbiegł w przeciwnym kierunku.

Jebany Potter, nigdy nie można na nim polegać. 

W imię miłości /Draco MalfoyWhere stories live. Discover now