Obudziło mnie pukanie. Ciche, ale miarowe stukanie o szklaną powierzchnię. Okno, szyba, sowa.
Mój mózg powoli przetrawiał to co widzi, naga blondynka pod aksamitną pościelą, ja w samych bokserkach, sowa pukająca w jej okno.
Nowa sowa, inny ptak, nie ten co wczoraj.
Powoli zwlekłem się z łóżka i otworzyłem okno. Ptak spojrzał się na mnie i powoli odłożył list na parapecie w specjalnym koszyczku.
- Jaja sobie robisz - spojrzałem się na niego, a jego łeb skierował się w stronę pudełeczka na biurku blondynki.
Otworzyłem je i zobaczyłem małe chrupki, dosyć delikatne i miękkie jak na karmę dla psa czy kota.
Sowa zahukała, gdy tylko wziąłem do ręki kruche, przypominające chrupka, małe okrągłe ciasteczko.
Dałem je na wyciągniętej ręce, a ptak delikatnie wziął przysmak z mojej ręki.
Spojrzałem na list w koszyczku i mimo próby oparcia się pokusie, zabrałem list i poszedłem do toalety.
W normalnych okolicznościach nawet bym o tym nie pomyślał, ale pieczątka na liście była z domu Liv.
Ta brunetka była zagrożeniem, dla mnie, dla Emily, dla naszego uczucia, a ja nie wiedziałem dlaczego we mnie jest tyle sprzecznych. Ufałem blondynce i kochałem ją ponad własne życie, w imię tej miłości zrobiłbym wszystko, ale jednocześnie nienawidziłem uczucia, które się we mnie kotłowało jak tylko wspomniała o brunetce.
Przemyślałem wszystkie za i przeciw po czym otworzyłem list.
Dziewczyna pisała w nim o jej świętach i dalszych planach, o tym, że chce do szkoły, bo kuzyni ją denerwują. Wspomniała o swoim chłopaku i o tym, że seks z nim jest dosyć przyjemny, ale jej myśli są zupełnie gdzie indziej i pyta się Emily czy ma podobnie.
Przeczytałem go jeszcze kilka razy, żeby mieć pewność, że niczego nie pominąłem. Nie było tutaj nic co mogłoby wzbudzić mój niepokój, a ja martwiłem się na zapas.
Zwykły list, zwykły opis zdarzeń, zwykłe do zobaczenia w szkole, no chyba, że mi odpiszesz.
Zwykły list.
Zapieczętowałem go z powrotem i położyłem w koszyczku na parapecie.
Emily dalej spała, wtulona w pościel, a jej włosy leżały w nieładzie na poduszce.
Nie chciałem jej stracić, mimo, że tak długo się wzbraniałem przed przyznaniem samemu sobie o uczuciu do niej. Nie podejrzewałem, że jedna dziewczyna tak bardzo zawiruje mi w głowie.
Usiadłem na brzegu łóżka i odsunąłem aksamitną pościel. Ułożyłem się obok blondynki i wtuliłem się w jej plecy. Wdychałem zapach jej włosów - pomarańcza, pergamin, truskawka i delikatna nutka lasu. Uśmiechnąłem się pod nosem i odgarnąłem włosy Emily. Zbliżyłem swoje usta do jej karku i zacząłem powoli całować, językiem zjechałem do szyi i zacząłem ssać jej delikatną skórę. Uwielbiałem ją tak budzić.
Puściłem z ust jej skórę i polizałem zaczerwienione miejsce, powoli całowałem jej szyję z dołu aż do góry, aż w końcu dotarłem do jej ucha i delikatnie przygryzłem jej płatek. Dziewczyna cicho jeknęła.
- Ej, jak długo już nie śpisz - podniosłem się na łokciu i obróciłem jej twarz do siebie.
Emily tylko zaśmiała się.
- Przyznaj się - na te słowa dźgnąłem ją palcem w brzuch.
- Od odgarnięcia moich włosów - odparła i spojrzała się na mnie tymi cudownymi jak gwiazdy oczami.
- Jak już wstałaś to nie muszę się starać żeby cię obudzić - uśmiechnąłem się łobuzersko.
- To idę spać dalej - obrzuciła się do mnie tyłem.
- Chodź tutaj - przyciągnąłem ją do siebie i zacząłem całować jej plecy.
Blondynka wydała z siebie ciche jęknięcie, a jej skórę przeszedł dreszcz w momencie kiedy uśmiechnąłem się z ustami przy jej delikatnych plecach.
- Ale tym razem moja kolej na zabawę - zaśmiała się i odwróciła z powrotem do mnie.
- Z rozkoszą Ci się oddam - odparłem i delikatnie musnąłem jej twarz dłonią.
- Tylko masz coś za dużo ubrań na sobie, a ja nie mam nic - uśmiechnęła się i podniosła.
Usiadła poniżej mojego pasa, a ja poczułem, że zrobił się namiot w miejscu, na którym usiadła Emily.
Uśmiechnęła się kpiąco, a ja już otworzyłem usta, żeby odpowiedzieć.
- Zamknij się Malfoy - odparła i zaczęła mnie całować.
Najpierw powoli i namiętnie, czułem ja porusza swoimi biodrami, a ja zacisnąłem mimowolnie dłonie na jej pośladkach.
- E..E..Emily - wyspałem odrywając się od jej ust. - Co jak twoi rodzice wrócą?
Spojrzała się na mnie.
- Kiedy się kochaliśmy w składziku, w klasie Snape'a, w ubikacji czy w męskiej szatni do gry w Quidditcha to jakoś się nie martwiłeś, że ktoś nas przyłapie - zaśmiała się.
- W kilku przypadkach było blisko - przyznałem i zbliżyłem swoje czoło do jej czoła.
- A mądry Malfoy zamiast na chwilę przestać to przyspieszał i coraz mocniej się ze mną kochał, tak żebym głośniej jęczała - odparła, a kpiący uśmiech nie schodził z jej twarzy.
- Oj zamknij się O'Brien - wysapałem zacząłem szybko i namiętnie całować moją dziewczynę.
Emily jeknęła cicho i wróciła do ocierania się o mnie, a ja ściskałem jej pośladki.
- U...Ubrania - wysapałem.
- Teraz moja kolej na zabawę, więc siedź grzecznie jak na dobrego chłopaka przystało - przygryzła swoją dolną wargę.
- Kurwaaa - znowu wysapałem i zacząłem ją zachłannie całować. Przygryzłem jej dolną wargę.
Zacząłem całować ją po brodzie, szyi, całować i lizać coraz niżej.
Jedną ręką pieściłem jej pierś, a drugą ściskałem pośladek. Błagałem w myślach, żeby zaczęła mnie rozbierać jak najszybciej. Zacząłem ssać jej sutek.
- Nie tak szybko Malfoy - odepchnęła moją głowę tak, że leżałem.
Wiedziałem, że walczyła ze sobą podczas tych pieszczot, a wskazywały na to ciche jęki i przyspieszony oddech.
Spojrzałem na nią zdziwiony.
- Teraz ja się bawię, a ty masz leżeć posłusznie - uśmiechnęła się i zaczęła ściągać niepotrzebne ubrania ze mnie.
Założyłem ręce za głowę i przyglądałem się jej, jak nachyla się nade mną i powoli zaczyna całować.
Pilnowała się, żeby nie usiąść na mnie, a ja mimowolnie wyciągnąłem ręce zza głowy i poprawiłem jej opadające na mnie włosy. Zacząłem wodzić swoimi rękami po jej plecach.
Przerwała pocałunek i spojrzała na mnie z poważną miną.
- Dojdziesz dopiero wtedy kiedy Ci powiem, że masz dojść. Rozumiesz ? - Jej oczy były poważne, przez tą chwilę wręcz chłodne.
- Rozumiem - odparłem, a dziewczyna od razu zaczęła mnie całować zachłannie i namiętnie.
Złapałem ją za włosy, a ona zaczęła schodzić na moją szyję, całując i liżąc coraz niżej i niżej, w dół po klatce piersiowej, na brzuch i coraz niżej.
Dotknęła go delikatnie ręką.
- Chcesz? - Zapytała.
- Chcę - odparłem, powstrzymując się, żeby nie schylić jej głowy w jego kierunku.
- Błagaj - odparła.
Bez ani chwili namysłu powiedziałem:
- Błagam, błagam Emily, jestem cały twój, rób co chcesz tylko błagam Cię zacznij z nim coś robić, proszę - odparłem.
Blondynka tylko się uśmiechnęła i wzięła go do ust. Zaczęła go ślinić, tak, że ślina leciała z jej kącików ust.
- Ja pierdole - wysapałem i złapałem jej włosy, żeby nie przeszkadzały.
Przypomniałem sobie, jak udawałem, że jej nienawidzę, wtedy podczas z jednej z kłótni powiedziałem jej, że nigdy za nic nie przeproszę, a tym bardziej nie będę o nic prosić ani błagać.
Udowodniła mi już nie raz, że przepraszałem ją, prosiłem o coś i błagałem.
Nie wiedziała tylko, że ja codziennie błagałem siebie w myślach, żeby nic nie spierdoloć, błagałem, żeby była ze mną, błagałem, żeby była szczęśliwa przy mnie. Błagałem o nią, o jej miłość.
YOU ARE READING
W imię miłości /Draco Malfoy
Fanfiction- Dobra, to teraz ja kręcę butelką - powiedział ze śmiechem Blaise. Czarnoskóry chłopak złożył dłonie w pięści i z zamkniętymi oczami błagał o coś uśmiechając się. Butelka zatrzymała się na mnie i wszystkie pary oczu w okręgu spojrzały się w moją...