Rozdział 81

1.1K 34 1
                                    

   Obudziło mnie pukanie. Ciche, ale miarowe stukanie o szklaną powierzchnię. Okno, szyba, sowa. 
   Mój mózg powoli przetrawiał to co widzi, naga blondynka pod aksamitną pościelą, ja w samych bokserkach, sowa pukająca w jej okno.
   Nowa sowa, inny ptak, nie ten co wczoraj.
   Powoli zwlekłem się z łóżka i otworzyłem okno. Ptak spojrzał się na mnie i powoli odłożył list na parapecie w specjalnym koszyczku.
   - Jaja sobie robisz - spojrzałem się na niego, a jego łeb skierował się w stronę pudełeczka na biurku blondynki.
   Otworzyłem je i zobaczyłem małe chrupki, dosyć delikatne i miękkie jak na karmę dla psa czy kota.
   Sowa zahukała, gdy tylko wziąłem do ręki kruche, przypominające chrupka, małe okrągłe ciasteczko.
   Dałem je na wyciągniętej ręce, a ptak delikatnie wziął przysmak z mojej ręki.
   Spojrzałem na list w koszyczku i mimo próby oparcia się pokusie, zabrałem list i poszedłem do toalety.
   W normalnych okolicznościach nawet bym o tym nie pomyślał, ale pieczątka na liście była z domu Liv.
   Ta brunetka była zagrożeniem, dla mnie, dla Emily, dla naszego uczucia, a ja nie wiedziałem dlaczego we mnie jest tyle sprzecznych. Ufałem blondynce i kochałem ją ponad własne życie, w imię tej miłości zrobiłbym wszystko, ale jednocześnie nienawidziłem uczucia, które się we mnie kotłowało jak tylko wspomniała o brunetce.
   Przemyślałem wszystkie za i przeciw po czym otworzyłem list.
   Dziewczyna pisała w nim o jej świętach i dalszych planach, o tym, że chce do szkoły, bo kuzyni ją denerwują. Wspomniała o swoim chłopaku i o tym, że seks z nim jest dosyć przyjemny, ale jej myśli są zupełnie gdzie indziej i pyta się Emily czy ma podobnie.
   Przeczytałem go jeszcze kilka razy, żeby mieć pewność, że niczego nie pominąłem. Nie było tutaj nic co mogłoby wzbudzić mój niepokój, a ja martwiłem się na zapas.
   Zwykły list, zwykły opis zdarzeń, zwykłe do zobaczenia w szkole, no chyba, że mi odpiszesz.
   Zwykły list.
   Zapieczętowałem go z powrotem i położyłem w koszyczku na parapecie.
    Emily dalej spała, wtulona w pościel, a jej włosy leżały w nieładzie na poduszce.
   Nie chciałem jej stracić, mimo, że tak długo się wzbraniałem przed przyznaniem samemu sobie o uczuciu do niej. Nie podejrzewałem, że jedna dziewczyna tak bardzo zawiruje mi w głowie.
   Usiadłem na brzegu łóżka i odsunąłem aksamitną pościel. Ułożyłem się obok blondynki i wtuliłem się w jej plecy. Wdychałem zapach jej włosów - pomarańcza, pergamin, truskawka i delikatna nutka lasu. Uśmiechnąłem się pod nosem i odgarnąłem włosy Emily. Zbliżyłem swoje usta do jej karku i zacząłem powoli całować, językiem zjechałem do szyi i zacząłem ssać jej delikatną skórę. Uwielbiałem ją tak budzić.
   Puściłem z ust jej skórę i polizałem zaczerwienione miejsce, powoli całowałem jej szyję z dołu aż do góry, aż w końcu dotarłem do jej ucha i delikatnie przygryzłem jej płatek. Dziewczyna cicho jeknęła.
   - Ej, jak długo już nie śpisz - podniosłem się na łokciu i obróciłem jej twarz do siebie.
   Emily tylko zaśmiała się.
   - Przyznaj się - na te słowa dźgnąłem ją palcem w brzuch.
   - Od odgarnięcia moich włosów - odparła i spojrzała się na mnie tymi cudownymi jak gwiazdy oczami.
   - Jak już wstałaś to nie muszę się starać żeby cię obudzić - uśmiechnąłem się łobuzersko.
   - To idę spać dalej - obrzuciła się do mnie tyłem.
   - Chodź tutaj - przyciągnąłem ją do siebie i zacząłem całować jej plecy.
   Blondynka wydała z siebie ciche jęknięcie, a jej skórę przeszedł dreszcz w momencie kiedy uśmiechnąłem się z ustami przy jej delikatnych plecach.
   - Ale tym razem moja kolej na zabawę - zaśmiała się i odwróciła z powrotem do mnie.
   - Z rozkoszą Ci się oddam - odparłem i delikatnie musnąłem jej twarz dłonią.
   - Tylko masz coś za dużo ubrań na sobie, a ja nie mam nic - uśmiechnęła się i podniosła.
   Usiadła poniżej mojego pasa, a ja poczułem, że zrobił się namiot w miejscu, na którym usiadła Emily.
   Uśmiechnęła się kpiąco, a ja już otworzyłem usta, żeby odpowiedzieć.
   - Zamknij się Malfoy - odparła i zaczęła mnie całować.
   Najpierw powoli i namiętnie, czułem ja porusza swoimi biodrami, a ja zacisnąłem mimowolnie dłonie na jej pośladkach.
   - E..E..Emily - wyspałem odrywając się od jej ust. - Co jak twoi rodzice wrócą?
   Spojrzała się na mnie. 
   - Kiedy się kochaliśmy w składziku, w klasie Snape'a, w ubikacji czy w męskiej szatni do gry w Quidditcha to jakoś się nie martwiłeś, że ktoś nas przyłapie - zaśmiała się.
   - W kilku przypadkach było blisko - przyznałem i zbliżyłem swoje czoło do jej czoła.
   - A mądry Malfoy zamiast na chwilę przestać to przyspieszał i coraz mocniej się ze mną kochał, tak żebym głośniej jęczała - odparła, a kpiący uśmiech nie schodził z jej twarzy.
   - Oj zamknij się O'Brien - wysapałem zacząłem szybko i namiętnie całować moją dziewczynę.
   Emily jeknęła cicho i wróciła do ocierania się o mnie, a ja ściskałem jej pośladki.
   - U...Ubrania - wysapałem.
   - Teraz moja kolej na zabawę, więc siedź grzecznie jak na dobrego chłopaka przystało - przygryzła swoją dolną wargę.
   - Kurwaaa - znowu wysapałem i zacząłem ją zachłannie całować. Przygryzłem jej dolną wargę.
   Zacząłem całować ją po brodzie, szyi, całować i lizać coraz niżej.
   Jedną ręką pieściłem jej pierś, a drugą ściskałem pośladek. Błagałem w myślach, żeby zaczęła mnie rozbierać jak najszybciej. Zacząłem ssać jej sutek.
   - Nie tak szybko Malfoy - odepchnęła moją głowę tak, że leżałem.
   Wiedziałem, że walczyła ze sobą podczas tych pieszczot, a wskazywały na to ciche jęki i przyspieszony oddech.
   Spojrzałem na nią zdziwiony.
   - Teraz ja się bawię, a ty masz leżeć posłusznie - uśmiechnęła się i zaczęła ściągać niepotrzebne ubrania ze mnie.
   Założyłem ręce za głowę i przyglądałem się jej, jak nachyla się nade mną i powoli zaczyna całować.
   Pilnowała się, żeby nie usiąść na mnie, a ja mimowolnie wyciągnąłem ręce zza głowy i poprawiłem jej opadające na mnie włosy. Zacząłem wodzić swoimi rękami po jej plecach.
   Przerwała pocałunek i spojrzała na mnie z poważną miną.
   - Dojdziesz dopiero wtedy kiedy Ci powiem, że masz dojść. Rozumiesz ? - Jej oczy były poważne, przez tą chwilę wręcz chłodne.
   - Rozumiem - odparłem, a dziewczyna od razu zaczęła mnie całować zachłannie i namiętnie.
   Złapałem ją za włosy, a ona zaczęła schodzić na moją szyję, całując i liżąc coraz niżej i niżej, w dół po klatce piersiowej, na brzuch i coraz niżej.
   Dotknęła go delikatnie ręką.
   - Chcesz? - Zapytała.
   - Chcę - odparłem, powstrzymując się, żeby nie schylić jej głowy w jego kierunku.
   - Błagaj - odparła.
   Bez ani chwili namysłu powiedziałem:
   - Błagam, błagam Emily, jestem cały twój, rób co chcesz tylko błagam Cię zacznij z nim coś robić, proszę - odparłem.
   Blondynka tylko się uśmiechnęła i wzięła go do ust. Zaczęła go ślinić, tak, że ślina leciała z jej kącików ust.
   - Ja pierdole - wysapałem i złapałem jej włosy, żeby nie przeszkadzały.
   Przypomniałem sobie, jak udawałem, że jej nienawidzę, wtedy podczas z jednej z kłótni powiedziałem jej, że nigdy za nic nie przeproszę, a tym bardziej nie będę o nic prosić ani błagać.
   Udowodniła mi już nie raz, że przepraszałem ją, prosiłem o coś i błagałem.
   Nie wiedziała tylko, że ja codziennie błagałem siebie w myślach, żeby nic nie spierdoloć, błagałem, żeby była ze mną, błagałem, żeby była szczęśliwa przy mnie. Błagałem o nią, o jej miłość.

W imię miłości /Draco MalfoyWhere stories live. Discover now