Rozdział 31

3.1K 116 11
                                    

                 *****Draco*****
   Emily wtuliła się we mnie. Jej ręce były ciepłe i delikatne.
   - Ty kłamczuchu - wyszeptała z zamkniętymi oczami.
   Zaśmiałem się tylko i zatrzymałem się kilkanaście metrów nad całym boiskiem do Quidditcha.
   - Możesz otworzyć oczy - powiedziałem, tak żeby mnie usłyszała.
   Poczułem jak unosi głowę i cicho wzdycha. Jej oddech połaskotał mnie w kark.
   - Ale tu pięknie - wyszeptała trzymając kurczowo moją koszulkę.
   Mimowolnie się uśmiechnąłem.
   - Mówiłem, że będzie fajnie.
   - A mogę dotknąć chmury ? - Jej głos był taki niewinny i słodki.
   - Ale musimy polecieć wyżej - jej pytanie wydało się takie dziecinne, ale jednoczenie pełne nadziei, jak głęboko skryte marzenie.
   Czułem jak kiwa głową i mocniej się wtula w moje plecy.
   Wzbiłem się wyżej. Z dołu prawdopodobnie byliśmy już tylko małą kropką unoszącą się coraz wyżej i wyżej.
   - Spróbuj którejś dotknąć - zaśmiałem się i powoli leciałem wzdłuż dużej chmury.
   Blondynka puściła mnie jedną ręką, a miejsce w którym jej dłoń jeszcze przed chwilą była owiał zimny wiatr.
   Drugą rękę trzymała mocno na moim brzuchu. Czułem jak delikatnie się opiera o mnie i odchyla w bok, żeby sięgnąć idealnie białej chmury.
   - To zabawne, bo wiedziałam, że nie poczuje nic gdy ją dotknę, a jednak chciałam to zrobić - zaśmiała się i spróbowała ją chwycić.
   Przyspieszyłem delikatnie na co Emily szybko się mnie złapała i wtuliłam się z powrotem we mnie.
   Czułem się kochany. Czułem, że ona chce mnie przytulać. Wiedziałem, że znaczę coś dla niej.
   To uczucie było takie niesamowite. Nie wiedziałem ile tracę separując się od przyjaźni, separując się od miłości. Od okazywania sobie uczuć.
   Prawdą było to, że nikt mnie nie przytulał i wmawiano mi, że miłość jest głupia i nic nie znaczy w świecie, że miłość to tylko utrapienie i tortura.
   Powoli zacząłem kierować się na boisko od Quidditcha. Blondynka ani na moment nie zwolniła uścisku, nawet gdy byliśmy już od dobrej minuty stopami na ziemi.
   - I jak było - zapytałem z łobuzerskim uśmiechem.
   - Fantastycznie - wyszeptała dziewczyna i delikatnie zwolniła uścisk schodząc z miotły.
- Za tydzień to samo ? - Zaśmiałem się i poprawiłem jej włosy.
   - Ale obiecaj mi, że znowu ze mną polecisz na miotle wyżej, i że będziesz mnie pilnować tak jak dzisiaj - jej głos był łagodny i radosny.
   - Obiecuję - uśmiechnąłem się i wziąłem miotłę do ręki. - To co pora na obiecaną pizzę lub lody w Hogsmeade.
   Emily klasnęła w dłonie i równym krokiem szła tuż obok mnie z rozczochranymi włosami i rumieńcami na policzkach.

                   *****Emily*****

   Siedziałam na przeciwko blondyna przy jednym stoliku i czekaliśmy na nasze zamówienie. Chłopak poprawił nieco włosy, które od wiatru zmieniły kierunek.
   Po drodze sama próbowałam jakoś ułożyć moje, ale dosyć nieudolnie mi go szło i Draco musiał mi pomóc.
   - To o czym chcesz pogadać ? - Powiedziałam zerkając na dwa stoliki uczniów za chłopakiem.
   Dziewczyny siedzące przy nich zerkały cały czas w naszym kierunku i szeptały coś między sobą.
   - Chciałabym się trochę czegoś o tobie dowiedzieć i pewnie w sumie ty o mnie - uśmiechnął się łobuzersko.
   Czułam jakby czytał mi w myślach. Nie wiedziałam praktycznie nic o Draconie Malfoyu, mimo, że udawaliśmy związek przez tydzień i spędzaliśmy ze sobą dużo czasu.
   Jedyne czego byłam pewna to tego, że jego rodzice są Śmierciożercami i służą Czarnemu Panu. Wpoili mu niedorzeczne wartości i oczekiwali, że będzie im posłuszny i będzie robił wszystko czego Voldemort sobie zażyczy. 
   Tylko tyle mogłam powiedzieć o Draco, bo tylko tyle o nim wiedziałam.
  - To może ja zacznę - uśmiechnęłam się próbując dodać samej sobie otuchy.
   Emily spokojnie przecież to nie jest randka. Nie mówił nic, że to będzie randka i że na takową cię zaprasza.
   To tylko zwykłe wyjście z przyjacielem. Żadnym dwuznacznych rzeczy, żadnego całowania czy innych  namiętności.
   Draco przyglądał mi się, aż w końcu coś powiem. Założyłam włosy za ucho i poprawiłam biały sweter cały czas odsłaniający moje ramiona.
   - Może to głupie, ale bym chciała wiedzieć jaki jest twój ulubiony kolor - zbeształam się w myślach.
   Miałam te pytań do niego. Tyle chciałam się dowiedzieć, a zapytałam o ulubiony kolor. Co z ciebie za idiotka.
   Chłopak tylko uśmiechnął się szelmowsko i przysunął się bliżej stołu.
   - Lubię kolor niebieski i złoty - mówiąc to patrzył mi się w oczy.
   - A ja lubię... Hmmm. Ciężko wybrać - czułam jak się rumienie. - Jest tyle wspaniałych kolorów.
   - Powiedz pierwsze dwa, które przyjdą ci na myśl.
   - Błękitny i zielony - wypaliłam.
   - Fajny duet ci powiem - uśmiechał się.
   Jego wzrok przeniósł się na osobę niosąca nasze zamówienie.
   Na stoliku pojawiła się pizza z serem, szynką i pieczarkami. Do tego zamówiliśmy po piwie kremowym, a na deser Draco prawie kłócąc się ze mną kupił jeszcze lodu z posypką.
   - To może teraz ja. Wiem już jaki lubisz smak lodów i jaką lubisz pizzę, ale nie wiem jakie lubisz kwiaty - uśmiechnął się łobuzersko i puścił mi oczko biorąc kawałek pizzy.
   To randka, albo już teraz planuje jak zaprosić mnie na pierwszą randkę. Jedno z dwóch.
   - Lubię róże chyba jak każda kobieta - uśmiechnęłam się i wzięłam kawałek pizzy do ust.
   - Ta odpowiedź była wiadoma, a coś poza różami - zaśmiał się. 
   - To lilie i żonkile.
   - Ciekawy wybór - uśmiechał się.
   - Czy jest jakieś miejsce, które chciał byś kiedyś odwiedzić ?
    - Myślę, że nie ma takiego konkretnego miejsca - posmutniał. - Byle jak najdalej od rodziców.
   - Rozumiem - wzięłam równo z nim łyk piwa.
   - Lubisz biżuterię ? - Zmienił temat.
   - Chyba jak każda kobieta - zaśmiałam się.

                  *****Draco*****

   Po serii pytań i odpowiedzi o ulubione rzeczy, książki, rysunki. Jak to się stało, że gram w Quidditcha. Imiona osób, które nas wkurzają i inne osobiste i nie osobiste pytania, w końcu siedzieliśmy w ciszy zajadając się lodami.
    Nie chciałem, żeby to wyglądało jak randka, bo miałem inny plan co do pierwszej randki, ale jakoś tak wyszło.
   Siedziałem i jedząc lody przyglądałem się jak blondynka na przeciwko mnie oblizuje łyżeczkę i miesza w swoich lodach.
   Włosy cały czas miała w lekkim chaosie, a sweter odsłaniał jej ramiona tak, że było widać bluzeczkę na ramiączkach i delikatne, o kolorze ciemnego różu ramiączko stanika, z wystającą delikatną koronką spod bluzeczki.
   Draco opanuj się to nie miejsce na takie przemyślenia. Mimo to przypomniało mi się spotkanie na korytarzu i jej usta tak blisko moich ust w składziku. Łazienkę prefektów i jej zawstydzenie pomieszane ze strachem, bo siedziała naga w wodzie. Ten pocałunek na korytarzu, który zmienił wszystko między nimi. 
   Malfoy uspokój swoje grzeszne myśli i weź się w garść. Prawda była taka, że Emily nie tylko działa na mnie ciałem, ale też samą sobą. Jej zachowanie, głos, styl, charakter były niepowtarzalne. Pragnąłem by była moją dziewczyną, nie po to żeby móc z nią sypiać i całować ją, chociaż to był mile widziany scenariusz. Pragnąłem Emily nawet jeżeli miałbym nigdy jej nie zobaczyć nago i nigdy nie móc jej pocałować, nie mówiąc o spaniu razem. Do śmierci mogłoby do niczego większego nie dość gdyby tego tylko zapragnęła.
   - Dobre są te lody - powiedziała oblizując łyżkę po raz setny i odkładając szklaną miseczkę na stolik.
   Nie mogłem oderwać od niej wzroku i blondynka chyba to zauważyła, bo na jej policzkach pojawił się rumieniec i zaczęła przygryzać dolną wargę.
    Japierdole, muszę się opanować i to jak najszybciej, bo inaczej będę musiał w toalecie spędzić najbliższe kilkanaście minut.
   - Też już skończyłeś ? - Zapytała mnie pokazując brwiami na moją miseczkę z lodami.
   Nawet nie zauważyłem kiedy wszystko zjadłem. Przez ile siedziałem tak i się gapiłem na nią z pustą miseczką ?
   - Tak. Dobre były te lody - odłożyłem ją i kiwnąłem głową na drzwi wyjściowe. - To co zbieramy się.
   Emily pokiwała głową i wstała od stołu równo ze mną. Zostawiłem pieniądze na stoliku i ruszyłem tuż za blondynką.
   Niepotrzebnie spojrzałem w dół i mój wzrok się zatrzymał na jej pośladkach idealnie opiętych w dżinsowych spodniach.
   Szybko podniosłem głowę do góry i otworzyłem dziewczynie drzwi w nadziei, że nikt tego nie wiedział i nie wziął mnie za jakiegoś debila gapiącego się dziewczyną na tyłki.

W imię miłości /Draco MalfoyWhere stories live. Discover now