Rozdział 96

121 5 3
                                    


                                                                             *****Emily*****


   Rozproszenie Czarnego Pana było dla mnie zbawieniem, ale dla Draco porażką. Voldemort wycelował w niebo różdżkę starając się by nie chybić w cel lecący prosto na nas. 

   Moje myśli kołowały, musiałam szybko wybrnąć z sytuacji, musiałam go uratować zanim on uratuje mnie.

   - Mylisz się ! - Krzyknęłam odrywają z namysłu Czarnego Pana.

Moje słowa nie wywarły żadnego poruszenia na jego twarzy, pozostała niewzruszona, a jego wzrok znów znalazł lecącego Draco. W geście rozpaczy podniosłam kamień z ziemi i rzuciłam nim. Mężczyzna cofnął się trafiony kamieniem, a jego ryk furii uniósł się między zebranymi. Jego różdżka z już wychodzącym zaklęciem śmierci wycelowała we mnie, a w moich oczach pojawiły się łzy.

   - Żegnaj, Draco - wyszeptałam, a łza spłynęła po moim policzku.

Słyszałam krzyki ludzi, dostrzegłam opadający pył, widziałam jak moi przyjaciele wstrzymują oddech, inni się rzucają na ratunek, kilka osób stało w miejscu. Nikt nie zdąży, nikt z nich mnie nie ocali, a to wszystko przez moją głupotę i myśl, że sama zdołam pokonać tego dupka. 

Zamknęłam oczy i poczułam jak siła odpycha mnie do tyłu, czułam jak lecę, czułam jak moje ciało bezwiednie opada w dół, poczułam ból w całym ciele i metaliczny smak krwi w ustach, po tym nastała ciemność.



                                                                                       *****Liv*****


Widziałam jak Emily rzuca w Czarnego Pana kamieniem, widziałam jak Emily porusza ustami, widziałam jak Voldemort odwraca się w jej kierunku, widziałam jak w nią celuję.

   - Emily !! - Wykrzyczałam. 

Skierowałam wzrok na Freda, który zaczął się przepychać do przodu i krzyczeć ze łzami w oczach. Dziewczyny zaczęły płakać, Ginny pobiegła za Fredem, a za nimi George. Harry gapił się w przestrzeń, Ron płakał, Hermiona stałą blada jak ściana. Nevill zaczął się przepychać do przodu i krzyczeć imię blondynki. 

   - Emily - wyszeptałam i nie spuszczając wzroku z zaklęcia wychodzącego z różdżki biegłam do przodu.

   Poświęciła się dla tego debila, wybrała swoją śmierć zamiast jego. Nie może tak być, nie zgadzam się. 

   Huk zaklęcia rozległ się po placu, a ludzie zaczęli się przepychać jak najdalej, torując mi drogę do blondynki. Moje oczy straciły ją, nie widziałam jej przez morze ciał. Dzieciaki zaczęły krzyczeć i płakać, a mój wzrok napotkał między uczniami ciało Emily leżące na placu.

   - Kurwa, nie nie nie nie - zaczęłam szlochać i przeciskać się bliżej, aż wpadłam na Freda.

Jego oczy były zalane łzami, jego wzrok tkwił w Emily, nieprzytomnej, leżącej bez ruchu, martwej.

 Miłości jego i mojej, której nie dane było nam mieć. 

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 18 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

W imię miłości /Draco MalfoyWhere stories live. Discover now