Rozdział 11

4K 141 12
                                    

- Ooo, nasza księżniczka raczyła wrócić na noc do swojego pokoju - obudził mnie wściekły głos Ginny koło mojego łóżka.
Otworzyłam jedno oko i spojrzałam na dziewczynę o rudych włosach z twarzą wykrzywioną grymasem. Zaśmiałam się mimowolnie. Jej mimika była piękna.
- Nie śmiej się tak. Martwiliśmy się o ciebie - powiedział głos zza Ginny.
Powiedziała Beth ścielący swoje łóżko. Iza już była uszykowana na śniadanie i właśnie czesała włosy, a Liv siedziała na łóżku i pisała coś w książce.
- Przepraszam was dziewczyny, ale byłam w bibliotece i się zasiedziałam - powiedziałam ze skruchą i spojrzałam na wkurzają Ginny.
Dziewczyna tylko spojrzała się na mnie łagodnie, a jej ręce opadły na moje łóżko. Jej oczy wyrażały zmartwienie.
Przemilczałam fakt trafienia na Malfoya na korytarzu i o tym co się stało.
Ruszyłam od razu do toalety. Wzięłam szybki prysznic, wysuszuszyłam włosy i zaczęłam malować rzęsy, brwi i usta. Popsikałam się jeszcze mgiełką i wyszłam już przebrana i gotowa na dzisiejszy dzień.

~

- Nasza Emily ledwo przyszła do szkoły, a już na randki po nocach - zaczęła Ginny zajadająca się goframi z dżemem.
- Nie byłam na żadnej randce tylko w bibliotece - odpowiedziałam po raz czwarty, lekko zirytowana.
- W bibliotece powiadasz - zaczęła Iza. Zerkała cały czas ukradkiem w stronę stolika Slytherinu.
Odwróciłam się w stronę Stalina Ślizgonów i napotkałam wzrok blondyna. Był wpatrzony we mnie. Jego mina nie wyrażała złości, smutku czy nienawiści. On siedział i myślał o czymś patrząc w moją stronę.
Jego oczy spotkały się z moimi, a chłopak delikatnie się uśmiechnął i od razu odwrócił do czarnoskórego kolegi. Powiedział coś do niego na co ten się zaśmiał.
Odwróciłam się w stronę mojej jajecznicy z bekonem. Oczy dziewczyn były skierowane na mnie.
- O co chodzi ? - Zapytałam biorąc do buzi widelec z jedzeniem.
- Ktoś się tu chyba zakochał - zapiszczała Beth patrząc mi wymownie w oczy.
- No chyba żartujecie - powiedziałam o mało nie krztusząc się jedzeniem.
- Nie do końca jesteśmy zadowolone, że to Malfoy, ale to już lepsze niż nic - dodała Ginny z uśmiechem.
Spojrzałam na rudowłosą z poirytowanym uśmiechem. Nie wiem skąd im się wzięło to, że czuje coś do Draco. Próbują na siłę mnie z kimś umówić, a ja nie jestem na to gotowa.
- Widzimy jak na niego patrzysz, prawda Liv - zagadała Iza brunetkę o oliwkowej skórze. Dziewczyna ewidentnie nad czymś myślała.
- Oho widzę, że mamy jeszcze jednego kandydata na twojego chłopaka - zapiszczała teraz Ginny.
Odwróciłam głowę w kierunku spojrzenia Ginny. Środkiem Wielkiej Sali w moją stronę szedł Cedrik. Uśmiechał się delikatnie.
- Dziewczyny. Emily zasługuje na kogoś lepszego - obok Ginny zmaterializowali się bliźniacy mówiąc to zdanie jednocześnie.
Ich siostrą wystraszyła się na widok swoich braci za plecami.
- Kto na kogo zasługuje - odezwał się głos za mną.
Znałam ten głos już. Przyszedł Puchon. Dziewczyny spojrzały się na siebie wymownie i zaczęły głupio uśmiechać.
- Nic co by dotyczyło ciebie - odezwał się Fred przybijając piątkę Georgowi.
Ginny zmierzyła ich wrogim spojrzeniem na co oni podnieśli ręce do góry w geście poddania się i ruszyli ku wyjściu z Wielkiej Sali.
Dziewczyny nadal były wpatrzone w chłopaka za moimi plecami.
- Coś się stało, kolego - powiedziałam nawet się do niego nie odwracając.
Chłopak usiadł koło mnie i uśmiechnął się zawadiacko do moich koleżanek.
- Przyszedłem do ciebie, bo i tak mamy razem pierwszą Alchemię. Pomyślałem, że fajnie by było jak byśmy poszli razem na lekcje.
- Oj Emily nie daj się prosić - powiedziała z entuzjazmem Ginny.
- No dobrze. I tak nie wiem gdzie jest ta sala.
- To dobrze. Wstawaj i idziemy - chłopak zaczął wstawać z miejsca.
- Poczekaj chciałabym dokończyć śniadanie. Zaraz pójdziemy - spojrzałam się na niego i uśmiechnęłam.
- A no tak, tak. Dobrze - usiadł z powtórzeń obok mnie i zaczął rozmawiać z dziewczynami.
Coś czuję, że to będzie najdłuższa lekcja i doraga na nią, jaką kiedykolwiek przeżyłam.

***Draco***

On siedział koło niej i się uśmiechał. Żartował z jej przyjaciółkami. On wywoływał uśmiech na jej twarzy. To on właśnie z nią wstawał i szedł w stronę wyjścia z Wielkiej Sali.
To on był koło niej, a nie ja. To on ją teraz odprowadzał na lekcje, a nie ja. To on jej się podobał, a nie ja.
- O czym ty tak myślisz Dracuś - do moich uszu dotarł piskliwy głos Pansy.
- On myśli o swojej ukochanej - odezwał się Blaise siedzący obok mnie.
- Czyli o kim dokładnie - powiedziała poirytowana czarnulka.
Owinęła swoją gumę, którą żula właśnie, wokół palca. Nie wiem czy ona myślała, że to jest atrakcyjne czy robi to żeby mnie jeszcze bardziej obrzydzić do swojej osoby.
- Nikt ważny. Blaise tylko sobie żartuje - odwróciłem się w stronę chłopaka obok mnie.
Jego oczy wyrażały skruchę, ale uśmiech świadczył o szczerej intencji. Nie chciał zrobić nic złego tylko powiedział co mu ślina na język przyniosła.
Kiedy wróciłem do pokoju po moim wieczornym spacerze po korytarzach i trafieniu na Emily O'Brein, on już siedział na mojej kanapie przy kominku. Trzeźwiał. Powoli kontaktował z rzeczywistością.
- Czemu pachniesz pomarańczą, a nie czekaj może to brzoskwinia - podszedł do mnie chwijnie i powąchał moją koszulę na co go tylko delikatnie odepchnąłem.
Od tego czasu uważa, że spotykam się z kim po nocach.
Od rana próbuje się dowiedzieć w kim mogę być zakochany. W tym problem, że do nikogo nic nie czuję. Nikt mi się nie podoba. Miłość nie istnieje.
Wstałem od stału, a za mną czarnoskóry chłopak. Ruszyłem ku drzwią, a Blaise szedł za mną jak cień dopóki się nie zrównał.
- To co Quidditch ? - Zapytał się z zadowoloną miną.
- Quidditch - odpowiedziałem z uśmiechem.

***Emily***

Cedrik przez pół drogi mówił mi o imprezie u Ślizgonów i o tym, że on na pewno będzie. Jak on na pewno będzie to mnie na pewno nie będzie.
Opisywał mi już kilka wybranych przez siebie outfitów. Mówił, że ma nadzieję, że przyjdę. Opowiadał o tym jakie imprezy w domu Slytherina są odjechane.
Gdy doszliśmy już do klasy cieszyłam się w duchu, że lekcja się już zaczyna. Cedrik siedział koło mnie w pełnym skupieniu i próbował odmierzyć składniki tak jak opisał to nauczyciel.
Patrzyłam się na niego z politowaniem. Widać było, że chce się przede mną popisać, ale coś mu nie szło.
Wzięłam od niego składniki i odmierzyłam właściwe proporcje. Wlałam wszystko do zlewki i wymieszałam. Miał chłopak szczęście, że to praca w parach, bo by nic nie zrobił.
Nauczyciel tylko podszedł do nas i pokiwał głową na znak, że jest wszystko okay.
- Jak ty to zrobiłaś - zapytał mi się chłopak szeptem.
- Tak jakoś - odpowiedziałam zdawkowo nawet na niego nie patrząc.
Przez resztę lekcji nie odzywaliśmy się do siebie. Gdy tylko zajęcia się skończyły wyszłam jak najszybciej z sali tylko po to, żeby Cedrik ze mną nie szedł.
Był fajny i miły, ale nie dawał mi nic powiedzieć. Wtrącał się w zdanie i przerywał cały czas jak do niego coś mówiłam.
Na szczęście następną lekcję nie mam z nim tylko ze Slytherinem. Nie potrafię określić czy to dobrze czy źle. Nic do nich nie miała, ale był tam jeden chłopak tylko mnie wkurwiał. Był nim Malfoy.

***Draco***

- Potter - warkąłem do Gryfona przechodzącego obok mnie.
- Czego chcesz Malfoy - odpowiedział podniesionym głosem.
- Gdzie jest O'Brein ? - Zapytałem trochę cieszej i milej.
- Z tego coś wiem od Rona, a Ron od Ginny, a Ginny od Emily - zaczął Harry.
- Przechodź do rzeczy głupku - syknąłem siadając na miotle, by wzbić się jak najszybciej w górę.
- No daj mi powiedzieć lizusie - odpowiedział zaczepką. - Ona ma teraz alchemię z Puchonami i Krukonami.
- Dlaczego niby? - Zapytałem zszokowany.
- Tak ma w planie i tyle - powiedział bez emocji okularnik i odszedł.
Wzbiłem się w powietrze do reszty Ślizgonów. Z jakiej niebu racji ona ma teraz alchemię. Powinna mieć teraz trening latania na miotle, a w lepszym wypadku Quidditcha razem z Gryfonami. A ona siedzi sobie na alchemii z tymi przyjebami.
- Ktoś tutaj jest zazdrosny - zaćwierkał mi Blaise koło ucha.
- Ja zazdrosny ?! O kogo niby ? - Krzyknąłem trochę za głośno.
- O to, że Emily siedzi sobie z Cedrikiem na lekcji, a nie lata sobie na miotle z tobą - zaśmiał się chłopak o mało nie spadając z miotły.
Wywruciłem tylko oczami i wzbiłem się wyżej, bo Pansy już leciała w moją stronę.

W imię miłości /Draco MalfoyWhere stories live. Discover now