Prolog.

5.9K 237 166
                                    

Syriusz Black był biseksualny. Nic nowego. Świat czarodziejów wiedział o tym, niektórzy-jak jego rodzina-nie tolerowali tego, następni byli z niego dumni, a jeszcze innych to nie obchodziło.

Od szóstego roku w Hogwarcie, szkolny Casanova mógł się pochwalić stabilnym związkiem ze swoim przyjacielem, czarodziejem półkrwi, wilkołakiem, najinteligentniejszym gryfonem, Huncwotem... Mógł się pochwalić stabilnym związkiem z Remusem Lupinem.

Mało kto wiedział, że jeszcze w czasie trwania ostatniego roku nauki dwóch żartownisiów, chłopcy się zaręczyli. Krótko po zakończeniu Hogwardzkiego życia, pobrali się, a ze względu na likantropię jednego z młodych mężczyzn, mogli mieć dziecko.

Właśnie dzięki temu narodziła się Tiana Adara Black, córka Syriusza Oriona Blacka III oraz Remusa Johna Lupina. Ten drugi nie pozwolił mężowi skrzywdzić dziewczynki nadając jej imię jak jej kuzynce-Nimfadorze, od nazwy gwiazdy lub konstelacji. Choć Black bardzo błagał, jego mąż się nie ugiął. Skończyło się na tym, że dziewczynka dostała w miarę normalne pierwsze imię oraz drugie imię po gwieździe z konstelacji Wielkiego Psa. Co za ironia, prawda?

Dziewczynka przez trzy lata dorastała pod pilnym okiem obydwóch ojców oraz jej rodziców chrzestnych. Kiedy była młodsza, co jakiś czas zostawała wysyłana do Nory, by spędziła czas z rówieśnikami-Fredem oraz Georgem Weasley'ami. Zbyt wiele z tego nie wychodziło, bo zazwyczaj kończyło się na kłótniach całej trójki i spędzanie czasu z innymi dziećmi państwa Weasley. Fred szedł do Billa, George do Charliego, a mała czarnowłosa dziewczynka o przenikliwych, zielonych oczach dziarsko wędrowała do Percy'ego.

Rok po jej narodzinach została już zaproszona na pierwszy ślub na jakim była. Oczywiście sama za wiele nie pamiętała z całego wydarzenia, ale Syriusz robił pełno zdjęć. Jej rodzice chrzestni-James i Lily, zamiast skupić się na sobie i celebrować zawarte małżeństwo, co chwila patrzyli zazdrosnym wzrokiem na dziewczynkę trzymaną przez to drugie. Przez wiele lat James Potter kupował dziewczynce czerwone sukienki oraz, kiedy była jeszcze niemowlakiem, body. Uważał, że skoro ma takich ojców to nic tylko trafić do domu lwa, oczywiście jego syn-Harry, również musiał tam trafić. Nie widział innej opcji.

Dziewczynka powoli rosła. Z roku na rok jej ojcowie byli w coraz większym szoku, że to już rok, dwa, trzy lata... Byli szczęśliwi, że ją mają pomimo trwającej na zewnątrz drewnianego domku mieszczącego się niedaleko lasu, wojny czarodziejów.

Dziewczynka wiele razy udowodniła, że jest małą manipulatorką. Wystarczyła smutna minka, a tata Syriusz od razu spełniał jej zachciankę. Z tatą Remusem było trudniej, jednak też dawał się zagiąć. Oczywiście nie pozwalali jej na wszystko, nie chcieli jej rozpieszczać. No dobra, Remus nie chciał jej rozpieszczać. W końcu od tego były Lily, Marlene, Dorcas i Mary. Kiedy one wpadały posiedzieć z Tianą... O Merlinie, zachwytów nad małą Black nie było końca.

Wszystko było dobrze, naprawdę dobrze. Niestety do czasu. Kiedy Tiana miała trzy latka zdarzyło się nieszczęście. Dom w Dolinie Godryka został zrównany z ziemią, James i Lily Potter zostali zamordowani przez Tego-Którego-Imienia-Nie-Wolno-
Wymawiać, Lorda Voldemorta. Dziewczynka była wtedy pilnowana przez wilkołaka, ponieważ drugi z jej ojców postanowił odwiedzić innego z przyjaciół jej rodziców-Petera Petegrew. Godzinę później okazało się, że czarodziej nie żyje, a Potterowie zostali zabici. Wszystko przez jedną osobę, jej ojca Syriusza, który trafił do więzienia dla czarodziejów-Azkabanu.

Remus nie wiedział jak ma sam wychowywać dziecko, kiedy przez conajmniej tydzień w miesiącu będzie wrakiem człowieka. Postanowił, że dopuki jego córka nie urośnie do odpowiedniego wieku, do czasu dostania listu ze szkoły magii, będzie jej lepiej u krewnych drugiego z jej ojców. Wiedział, że Andromeda chętnie przyjęłaby bratanicę pod swój dach, jednak równocześnie rozumiał, że u Malfoy'ów będzie miała wszystko, czego zapragnie.

Pochmurny wieczór 1 listopada 1981 roku był czasem rozstania dla ojca i córki na całe osiem lat. Lupin stanął przed wytworną bramą posiadłości, zdobioną w metalowe pawie. Po policzkach spływały mu krople deszczu połączone z łzami. Dziewczynka nie wiedziała jeszcze co będzie miało się wydarzyć. Myślała, że po prostu odwiedzi rodzinę, o której do tej pory nie wiedziała. Mężczyzna ukląkł na jedno kolano przed swoją córeczką, brudząc fragment spodni błotem. Serce mu się krajało, jednak wiedział że to wszystko robi dla niej.

Uchylił fragment parasolki, którą trzymała, by spojrzeć w jej oczy tak podobne do tych jego. Uśmiechnął się przez łzy, czego trzylatka nie zauważyła. Uśmiechnęła się promiennie, ukazując białe, równe ząbki.

- Zostaniesz u cioci i wujka na trochę,
tak?
- Aha, ale ty po mnie potem
przyjdziesz.
- Dasz sobie radę?-spytał zmartwiony
wilkołak. Tiana uśmiechnęła się
jeszcze bardziej, a jej ojciec
stwierdził, że ten uśmiech mógłby
nawet przegonić deszczowe chmury
wiszące nad nimi.
- Nic mi nie będzie. Spotkam ciocię i
wujka, będziemy się razem bawić, a
potem po mnie przyjdziesz.
- Tak, po jakimś czasie po ciebie
przyjdę.

Dziewczynka rzuciła się w ramiona ojca, równocześnie upuszczając małą walizeczkę i nie zdając sobie sprawy, że nie zobaczy go przez dość długi czas. Brama otworzyła się, a w niej stanął mały stwór, który był niewiele wyższy od niej. Czarnowłosa patrzyła na niego nieodgadnionym wzrokiem, kiedy podnosił jej bagaż z ziemii.

- To skrzat domowy-poinformował ją
Remus.-Pracują dla niektórych rodzin
czarodziejów. No, idź już-mówił,
zdając sobie sprawę, że za jakiś czas
jego głos się załamie.-Nie każ
wujostwu czekać.
- Pa, pa, tato! Widzimy się
niedługo!-krzyknęła machając
miodowłosemu spod parasolki.
- Tak, niedługo...-szepnął Lupin, kiedy brama za dziewczynką się zamknęła.
_______________________________________

Miałam nie zaczynać następnej książki, ale los najwyraźniej mnie nienawidzi i powstało nowe ff. To jego prolog i mam nadzieję, że was zaciekawiłam.

PANNA BLACK I era Golden TrioOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz