Łapa to twój ojciec...

815 109 53
                                    

   Fred milczał na temat prezentu przez cały początek grudnia. Ani słowa. Tiana chodziła po zamku, rozmyślając co mogłaby mu dać. Aż w końcu pomysł pojawił się sam. Brunetka spędziła cały piątek przygotowując prezent dla Weasley'a. Dzień wcześniej ruszyła z przyjaciółmi do Hogsmeade, gdzie każdy wybrał sobie jakąś rzecz, a pozostała trójka składała się na nią z okazji świąt. Dziewczyna kupiła też nowy sweterek i czekoladę dla Remusa, a dla Draco wielką paczkę anyżkowych cukierków i figurkę tańczącego Merlina, z której chłopak kiedyś się do niej śmiał. Venus dostała paczkę kawowych karmelków i śnieżnobiałą sukienkę w błękitne motylki. Adrian i Lucas zażyczyli sobie zestawy do polerowania mioteł oraz po paczce słodyczy z miodowego królestwa. Tiana natomiast upolowała przepiękny płaszcz sięgający do ziemi w kolorze zabielanej mlekiem kawy i paczkę słodyczy. W sobotę Adrian, Venus i Lucas opuszczali zamek. Tiana do ostatniego momentu zastanawiała się czy przyjąć propozycję Freda. Chłopak zaprosił ją na święta do jego domu, informując, że będzie tam tylko Ginny, George i Percy, chociaż ten ostatni i tak pewnie będzie siedział zamknięty w swoim pokoju. Rozmawiała na ten temat z Remusem i mężczyzna wręcz namawiał córkę, by jechała... Dlatego i ona opuściła Hogwart w sobotę rano.


– Oh, kochanie, jak dobrze cię widzieć!-powiedziała pani Weasley.


   Rodzice Freda czekali na nich po mugolskiej stronie Kings Cross. Pan Weasley (kazał sobie mówić po imieniu, chociaż Black nie miała zamiaru spełniać żądania) odebrał wszystkie walizki, wkładając je do bagażnika swojego latającego samochodu. Tiana patrzyła na to z szokiem wymalowanym na twarzy. Rzecz jasna słyszała o aferze z zeszłego roku, tak jak wszyscy, jednak nigdy by nawet nie przypuszczała, że zobaczy ten wóz na własne oczy. Jak się okazało, samochód nie tylko latał, ale i miał więcej miejsc, niż powinien. Tiana usiadła z tyłu, między Ginny i Fredem. Percy zajął miejsce z przodu, tuż obok matki. George siedział obok bliźniaka. Przez całą podróż Black rozmawiała z najmłodszą z rodziny, śmiejąc się i plotkując na pewne tematy w taki sposób, by bracia dziewczyny nie rozumieli zbyt wiele. Pani Weasley czasami spoglądała na nie z lusterka, uśmiechając się ze zrozumieniem. Chłopcy...

   Kiedy dojechali do Nory było już ciemno. Oczom Tiany ukazał się wielki budynek pośrodku pól. Kiedy weszła do środka, poczuła ciepło. Identyczne jak w pokoju wspólnym gryfonów. Wszystko w żywych, ciepłych barwach. Skądś unosił się zapach świeżego chleba i ciastek... Percy od razu ruszył na górę do swojego pokoju, co rozbawiło ślizgonkę, a wraz z nią Freda. George'owi wyraźnie nie pasowała jej obecność, jednak obiecał bratu, że będzie się zachowywał. Poza tym oni też jako tako zakopali topór wojenny, a to zobowiązywało.

   Black była oczarowana tym miejscem. Coś całkowicie innego od wszystkiego co znała. Salon był mały i trochę zagracony przez wysiedziane fotele i sofy. Pomieszczenie oświetlane było przez lampy naftowe i kominek. Jednak Tianę najbardziej zaciekawił zegar. Na wskazówkach wykonanych z drewnianych łyżek widniały imiona każdego z Weasley'ów, a na tarczy widać było rozpisane miejsca takie jak Hogwart, Hogsmeade czy Nora. Wskazówka Rona pokazywała na Hogwart, Billa i Charliego na pracę. Reszta wskazywała na Norę.


– Teraz rozumiem dlaczego tak bardzo kochasz to miejsce...-szepnęła Black, patrząc na zegar.

– U Malfoy'ów tak nie ma, co?-zaśmiał się, a na twarzy ślizgonki pojawił się delikatny uśmiech.

– Nie, nie ma...

– Na Merlina, która to godzina!-krzyknęła nagle Molly.-Wszyscy do spania! Tiano, chodź ze mną. Pokażę ci gdzie będziesz spać, kochanieńka.

– Dobranoc-powiedziała brunetka, łapiąc Leo, który nie odstępował jej na krok.

PANNA BLACK I era Golden TrioOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz