Nowe pokolenie Black'ów w komplecie

851 91 9
                                    

   Draco nienawidził podróżować przez fiuu. Zawsze po tym miał pełno sadzy na ubraniach i co gorsze - na swoich pięknych, platynowych włosach. Niestety w tym przypadku zmuszony został do takiego rozwiązania. Najpierw przerzucił kufer, który zapakowany był w najpotrzebniejsze rzeczy oraz te, które zdecydowanie przydadzą mu się w Hogwarcie. Jednak zanim on wszedł w zielone płomienie, minęło dobre kilka minut.

   Wylądował na tyłku, a naprzeciwko niego rozciągało się wielkie drzewo genealogiczne. Już z daleka zauważył swoją podobiznę. Tuż niedaleko jego twarzy znajdowała się też Tiana. Która stała przy drzwiach i śmiała się w niebogłosy.

– Bardzo śmieszne-bąknął, wstając z podłogi.
– Jeszcze nidgy nie widziałam cię tak rozczochranego!-stwierdziła pomiędzy salwami śmiechu.-Na Merlina! Jakbyś turlał się na węglu!
– Ha… ha… ha…-mruknął niezadowolony.-Stworek!

   Jedna sekunda wystarczyła, by skrzat pojawił się tuż obok. Pokłonił się, patrząc na Draco z błyszczącymi oczami.

– Syn pani Narcyzy!-ucieszył się.-Niestety brudny jak kundel…-dodał niezadowolony.

   To wywołało następną salwę śmiechu, jaką opuściła usta Tiany tamtego dnia. Draco już dawno nie widział jej tak zadowolonej. Zastanawiał się czy to jego obecność wprawiała ją w tak dobry nastrój, choć szczerze w to powątpiewał.

– Czy mógłbyś, w takim razie, wyczyścić tego kundla?-spytał blondyn, patrząc z nikłym uśmieszkiem na śmiejącą się brunetkę.

   Patrzył na jego siostrę.

   Jego siostrę.

   Nadal w to niedowierzał. Nawet jeśli przez całe życie traktowali się jak rodzeństwo, nigdy nie było to w pełni sformalizowane. A teraz? Teraz to nawet magia jest po ich stronie. Wszystko dzięki Snape'owi, o czym pierwszoroczny dowiedział się tuż po Yule.

   Stworek pstryknął palcami swą razy i zniknął, gdy Draco był już czysty. Teraz Black'owie zostali sami.

– Tęskniłem-wyszeptał, rzucając się ślizgonce na szyję.

   Tiana stała przez chwilę w szoku. Po chwili objęła go, a na jej ustach zamajaczył uśmiech.

   Draco.

   Jej Draco.

   Mały Druzgotek…

– Ja też tęskniłam-odparła.

   Nagle coś trzasnęło od strony drzwi wejściowych. Ktoś zaklął cicho pod nosem, potykając się o coś w korytarzu. Tiana gotowa była wyciągnąć różdżkę, jednak wcale nie była potrzebna.

– Tia!?-usłyszeli.-Jesteś!?

   Draco spojrzał zdumiony na Tianę, której spojrzenie powoli łagodniało. Chyba zrozumiała kim była ta osoba. Nawet jeśli nie była zapraszana.

– W salonie!-krzyknęła brunetka.
– Kto…?-zaczął pytać blondyn.

   W drzwiach pojawiła się dziewczyna z niesamowicie różowymi włosami, skórzaną kurtką zarzuconą na plecy i glanami całymi we śniegu. Spojrzała z uśmiechem na brunetkę, jednak jej uśmiech osłabł nieco, gdy zobaczyła Malfoy'a.

– Cześć, kuzynie…-powiedziała, wbijając w niego wzrok.

   Jej włosy mieniły się różnymi kolorami. Draco szybko zrozumiał kim była. Nie mówiło się o tej stronie rodziny. Jednak miał tylko dwie kuzynki, z czego jedna najwyraźniej była metamorfomagiem…

– Tiana…?-spytał, odwracając się do brunetki.
– Na swoje usprawiedliwienie…-zaczęła z szerokim uśmiechem.-Spodziewałam się, że Dora przyjdzie.
– To jest usprawnienie!? Rodzice mnie…
– Czy ktokolwiek widzi tutaj twoich rodziców?-wcięła się Tonks.

   Zapadła cisza. Malfoy'ów tu nie było. Narcyza i Lucjusz wyjechali do Paryża, by świętować Nowy Rok. Draco odetchnął głęboko. Black to jednak wredna żmija.

– Nie…-odparł.-Ale… Mogę jej ufać?-spytał.
– Powierzyłabym Dorze całe swoje życie, Druzgotku-powiedziała brunetka, patrząc na Tonks.-Akurat jej możemy ufać.

   Przez chwilę nikt się nie ruszał. Nikt nic nie mówił. Tiana spodziewała się, że zapoznanie tej dwójki może być problematyczne i spotkać się z oporem. Zwłaszcza ze strony Draco. Jednak on ją zadziwił. Podszedł do Tonks, wyciągając do niej dłoń i uśmiechając się szeroko.

– Draco-powiedział.
– Dora-odparła, uśmiechając się lekko.
– Te włosy masz tak od zawsze czy zaczęły się zmieniać w którymś roku życia? I…

   Tiana uśmiechnęła się pod nosem. Nie było tak źle, jak mogłaby przypuszczać. Przez następne pół godziny, kiedy brunetka pomagała Remusowi w kuchni (Draco również go poznał, jednak nie była to jakaś super relacja), Malfoy zagadywał Tonks o wszystko, co przyszło mu do głowy. Metamorfomagia, nauki na aurora, a nawet o to czy udało jej się kiedyś przechytrzyć nauczycieli, zmieniając się w jednego z nich. Relacja stała się na tyle dobra, że Black nie potrafiła się nie uśmiechać.

– Jak tam moje rodzeństwo?-spytała brunetka, gdy wchodziła do salonu.

   W rękach niosła trzy talerzyki z czymś, co Draco doskonale znał i uwielbiał. Panna cotta… Dopiero po chwili dotarło do niego, co powiedziała. Spojrzał na uśmiechniętą Tonks i dość szybko zrozumiał.

– Ty też!?-zdziwił się.-Czy to oznacza, że połączenie magiczne daje nam metamorfomagię?-spytał podekscytowany.
– A czy daje wam likantropię?-zaśmiała się Tiana, podając każdemu po talerzyku ze smakołykiem.-Akurat tak to nie działa-dodała z uśmiechem.
– Szkoda-stwierdził Malfoy.-Bylibyśmy wtedy niepowstrzymywalni!
– Słuch wilkołaka i zmiana wyglądu?-zastanowiła się Tonks.-Jak superbohaterowie z mugolskich komiksów! Ale byłoby super!
– Z czego!?-spytali równocześnie Draco i Tiana.

   Tak rozpoczął się wywód na temat jakiegoś Amerykanina - Stana Lee, który stworzył historie obrazkowe o ludziach z nadprzyrodzonymi zdolnościami. Draco polubił gościa imieniem Iron Man, Tianie przypadła do gustu Czarna Wdowa, a Tonks cały czas zachwalała gościa pająka.

   Kiedy zegar wybił północ, Tiana wyciągnęła trzy miski z winogronem. Wcześniej wytłumaczyła o co chodziło w tej hiszpańskiej tradycji.

   Wszyscy stanęli na lewej nodze i w rytm uderzeń zegara próbowali zjeść dwanaście winogron. Draco odpadł przy piątym. Zegar bił za szybko i nie nadążał ich zjadać. Tiana poddała się przy ósmym, natomiast Dorze się udało. Połknęła wszystkie dwanaście winogron, co oznaczało, że będzie mieć szczęście w przybyłym roku.

   Wszyscy padli ze zmęczenia po wielkiej bitwie na poduszki. Nikt nie patrzył na dobre zachowanie. Nie byli u Malfoy'ów. Nie musieli się pilnować. Draco pierwszy raz w życiu czuł się tak dobrze, jak na Grimmauld Place w Sylwestra 1991 roku.

   Remus wszedł z samego rana do salonu, widząc istne pobojowisko. Draco spał przekrzywiony na kanapie. Tiana rozwalona na fotelu, a Dora? Dora owinęła się kawałkiem gobelinu, który przez przypadek został zrzucony ze ściany. Lupin uśmiechnął się pod nosem, widząc ich spokojne twarze. Przynajmniej jak spali wyglądali jak aniołki. Zwłaszcza Malfoy z tymi białymi włosami i niewinną, dziecięcą miną.

– Nowe pokolenie Black'ów w komplecie-mruknął Lunatyk, kierując się do kuchni po kawę.

PANNA BLACK I era Golden TrioOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz