Dancing Queen?

2.4K 163 52
                                    

- Gotowa?-spytała Narcyza.
- A ty? Dawno tam nie byłaś, ciociu.
- Ponad jedenaście lat, ale kto by to liczył?

Tiana z samego rana pożegnała się Draconem i życzyła mu szczęśliwego nowego roku. Właśnie miała skorzystać z kominka, by przenieść się do Londynu. Lucjuszu w ogóle się nie odzywał. Przez prawie tydzień nic nie mówił, milczał. Dla dziewczynki było to czymś dziwnym i wiedziała, że się do tego przyczyniła. Podeszła do niego i spojrzała wujowi w oczy.

- Wuju... Wiem, że nie popierasz mojej decyzji, ale on, jak i wy jest moją rodziną. Poza tym mieliście umowę do czasu, kiedy skończę jedenaście lat. Mieszkałam u was pięć miesięcy dłużej. Moja przeprowadzka raczej była nieunikniona.
- Lucjuszu-Narcyza popatrzyła na męża morderczym wzrokiem, a ten westchnął.
- Zawsze możesz do nas wrócić, Tiano.

Dziewczynka rozpromieniła się i zapominając o czystokrwistych regułach, które wkuwała od małego, podeszła do mężczyzny i go przytuliła.

Po chwili stanęła już prosto i dystyngowanie, jak na czystokrwistą przystało, choć wcale nią nie była. Kufer dziewczynki trzymała pani Malfoy, a ona sama sięgnęła po klatkę z Leo, który drapał pazurami w jej wnętrze.

- No. Ruszajmy. Wchodź do kominka. Pamiętaj, głośno i wyraźnie, żebyś nie wylądowała na drugim końcu świata.

Tiana mocniej ścisnęła rączkę klatki Leona, a drugą ręką sięgnęła po proszek fiuu. Stanęła w pomalowanym na czarno kominku i rzuciła proszek pod swoje nogi, wypowiadając ulicę, na której znajdowała się kamienica należąca do rodu Black od pokoleń.

Jedenastolatka poczuła, jak wszystko dookoła niej wiruje. Widziała jak przed jej oczami przelatują różne kominki należące do czarodziejów, ale przez zawrotną prędkość, nie potrafiła zarejestrować nawet jednego szczegółu któregokolwiek z nich. Poczuła jak klatka z Leo wyślizguje jej się z ręki, przez co jeszcze mocniej zacisnęła na niej dłoń. Po chwili wszystko przestało wirować, a Tiana poczuła jak siedzi na czymś twardym.

Dziewczynka rozejrzała się dookoła. Pomieszczenie, w którym się znalazła było bardzo mroczne. Ciemna tapeteria w równie ciemne kruki zdobiła ściany, podłoga z ciemnego drewna zaskrzypiała lekko, kiedy na niej stanęła, a firany zasłaniające okna były wręcz czarne.

Ogień w kominku nagle buchnął, by po chwili ukazać Narcyzę Malfoy z kufrem dziewczynki. Kobieta otrzepała swoją elegancką bluzkę z pyłu i z gracją stanęła na równe nogi.

- Pamiętaj, że zawsze masz ze sobą lusterko-szepnęła otrzepując szaty swojej bratanicy. Tiana skinęła głową.-Chodźmy, tutaj nie jest zbyt przytulnie. Z resztą w całym domu nie jest.

Narcyza zostawiła pod oknem kufer dziewczynki oraz klatkę, z której chwilę wcześniej wypuściła czarnego kota.

Czarownice weszły do kuchni, która wydawała się być bardzo czysta i schludna. Pani Malfoy nie wierzyła, by Stworek po śmierci Walburgii sprzątał w kamienicy.

- Pani Narcyza. Co stary Stworek może zrobić dla córki pani Druelli i paskudy, którą pani Narcyza ze sobą przyprowadziła?-przed dziewczynką pojawił się skrzat.

Był prawie nagi. Miał tylko brudną szmatę na biodrach. Wyglądał bardzo staro. Skóra wisiała na nim tak, jakby była o parę numerów za duża, a chociaż był łysy, tak jak wszystkie skrzaty, z wielkich jak u nietoperza uszu wyrastały mu długie białe włosy. Oczy miał nabiegłe krwią, wodnistoszare, a mięsisty nos przypominał ryjek. Jego głos był oschły i charczący, ale widać było, że darzył szacunkiem panią Malfoy.

- To nie żadna paskuda, Stworku. To wnuczka Walburgii.

Skrzat zmierzył Tianę wzrokiem od góry do dołu, a dziewczynka miała wrażenie, jakby jego oczy lekko się rozszerzyły.

PANNA BLACK I era Golden TrioOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz