Pchła na krześle Black'ów

1.3K 110 10
                                    

– Czyli Venus nie ma pojęcia, Lucas wie od portretu, a Adrian nie wie nic, bo nie rozmawiałaś z nim od miesięcy?-spytał Remus.

   On i Tiana siedzieli w kuchni Grimmauld Place, a Stworek robił coś przy jednej z szafek. Dora stwierdziła, że nie ma ochoty słuchać mozwiej kłótni, dlatego wróciła do siebie, zostawiając Tianę samą sobie.

   A jeszcze kilka dni wcześniej mówiła jej, że nigdy nie będzie walczyć sama, kiedy siedziały na oblodzonych błoniach i wysłuchiwały za plecami głosu Bell, która znowu robiła ślizgonce na złość. O tym Black nie miała najmniejszej ochoty mówić. Nawet Remusowi.

– O co się pokłóciliście?-spytał, widząc że brunetka nie chce opowiedzieć nic więcej.
– Stwierdził, że go zdradziłam, bo poznałam się z Venus-oznajmiła, pomijając kilka faktów.
– Ale dlaczego jej nie lubi? Coś mu zrobiła, żeby…
– No właśnie nie!-nastolatka oznajmiła z oburzeniem.-Nic mu nie zrobiła.
– Chyba nie rozumiem…-Lupin podrapał się po skroni, sycząc cicho, gdy jego dłoń najechała na świeżą bliznę.
– W porządku?-spytała Tiana.-Może trzeba wymienić bandaże i…
– Nie, hija, wszystko jest dobrze-oznajmił.-Bardziej martwi mnie ta cała sytuacja. O co chodzi?
– Ciotka Venus była śmierciożerczynią-westchnęła brunetka.
– Invidia. Podobno bardzo dobrze dogadywała się z Bellatrix.
– Przyjaźniła się z mamą Adriana, a kiedy Miranda odwróciła się od… od Czarnego Pana…
– Voldemorta-poprawił ją, patrząc córce prosto w oczy.-Czarny Pan-wzdrygnął się.-Żadne dziecko nie powinno go tak nazywać. Tylko wielbiciele czystej krwi tak mówili.
– Kiedy Miranda odwróciła się od Voldemorta-powiedziała ponownie, a Remus uśmiechnął się nieco smutno.-Invidia ją zamordowała. Dlatego Adrian ma za złe Venus, chociaż wcale jej nie zna!

   „Za to mnie nienawidzi jakaś połowa szkoły, bo mój ojciec jest mordercą” przeszło jej przez myśli.

– To niezbyt zdrowe podejście-wilkołak stwierdził po chwili.
– Powiedz to Adrianowi-prychnęła, rozbawiając nieco mężczyznę.-Co?

   Remus zaczął się śmiać pod nosem, w czym przeszkadzały mu nieco siniaki na brzuchu. Po tamtej pełni nadal czuł jakby kilka żeber nie znalazło się jeszcze na swoim miejscu, a w głowie okazjonalnie mu szumiało. Widział jednak jak Tiana bardzo to przeżywała i nie chciał, żeby tak bardzo się tym stresowała. W końcu nie był to pierwszy raz i zapewne również nie ostatni. Opatrunki pokrywały całe jego ciało i choć czasem trudno mu było złapać oddech, w tamtym momencie nie potrafił się powstrzymać od parsknięcia śmiechem.

¿Por qué te ríes?-spytała, uśmiechając się szeroko. Dobry humor Lupina udzielił się również u niej.
– Po prostu…-wilkołak odetchnął głęboko, kaszląc kilka razy.

   Kiedy się uspokoił i znów mógł poprawnie oddychać, spojrzał na brunetkę z tak dużą dozą miłości w oczach, jaką do tej pory widziała tylko dwa razy. U ciotki Narcyzy i u Draco, któremu co rok śpiewała na urodziny.

– Po prostu jesteś tak bardzo podobna do Syriusza-oznajmił, a mina ślizgonki od razu zrzedła.-Coś nie tak?
– Nie jestem pewna czy chcę być do niego podobna-oznajmiła.-To morderca.
– Syriusz zawsze kierował się wypaczoną logiką-westchnął z nostalgią w głosie.-Po prostu twoja mowa ciała jest bardzo podobna do tej jego. Macie też identyczne pismo, wiesz?
– Zdążyłam zauważyć-odparła.-Mam jego dziennik.
– Tak…

   Zapanowała cisza i żadne z nich nie chciało się odzywać. Obydwoje byli w swoich własnych światach. Stworek mruknął tylko pod nosem o nieznośnej paskudzie i deportował się w inną część domu.

*'*

   Cztery dni później nie było ani śladu po tamtej rozmowie. Tiana od samego rana chodziła po domu z uśmiechem na twarzy, a tuż przy jej nogach kręcił się Leo. Dużo czasu spędziła grając ze Stworkiem w szachy czarodziejów i dekorując z nim dom na święta, czego Remus nie zdążył zrobić wcześniej. Wskakiwała i zeskakiwała z krzesła i na krzesło kiedy tylko nie widział, chcąc poprawić zaczarowaną, papierową girlandę zawieszoną przy suficie nad głowami wyhaftowanych na gobelinie czarodziejów. Leo w tym samym czasie skakał jak opętany, próbując ściągnąć papierowe śnieżynki, czym rozbawiał ślizgonkę.

– Tiana, przestań skakać po tym krześle jak jakaś pchła!-usłyszała z kuchni, gdzie Remus przygotowywał wigilijną kolację.
– Ale ja tylko gram w szachy!-oburzyła się, przyglądając palec do ust, by Stworek nic nie powiedział. Skrzat skinął głową, uśmiechając się szeroko.

   Brunetka pisnęła nagle, kiedy zawisła w powietrzu. Remus stanął z różdżką w dłoni, unosząc ją nad meblem. Uśmiechnął się, kręcąc głową z rozbawieniem.

– Uparciuch-oznajmił, poprawiając bandaż spadający mu z ramienia.

   Następnie opuścił córkę na ziemię, a krzesło zamienił w zwyczajną poduszkę. Ta zrobiła niepocieszoną minę.

– Teraz muszę przynieść krzesło z jadalni-fuknęła, krocząc dziarsko w tamtym kierunku.
– Nawet nie ma takiej opcji-oznajmił wilkołak, idąc za nią.-Jeszcze spadniesz.
– Wcale nie-odparła uparcie, pchając ciężkie, staromodne krzesło.-Merlinie, czemu to takie ciężkie?-spytała.

   Remus zaśmiał się głośno, wiedząc że to jego sprawka. Ślizgonka zmierzyła go wzrokiem, zakładając ręce na piersi.

– Zaczarowałeś je-oznajmiła pewnie.
– Ja? A skądże.
– Yhym… Jasne.
– Rano przyszły do ciebie paczki-mężczyzna szybko zmienił temat, widząc jak oczy brunetki rozszerzają się radośnie.
– I mogę je już otworzyć?-spytała.
– Nawet lepiej, żebyś otworzyła je dzisiaj. Jestem pewny, że jutro nie znajdziesz na to czasu.
– Co to zna…?

   Zanim Black zdążyła dokończyć pytanie w salonie rozległ się odgłos czegoś ciężkiego, upadającego na drewnianą podłogę. Czarodzieje spojrzeli na siebie niepewnie, by w mgnieniu oka pojawić się w pomieszczeniu i zobaczyć zobolałą puchonkę, marudzącą pod nosem o zbyt twardych cegłach w kominku.

– Dora!-Tiana zaśmiała się głośno, podając kuzynce dłoń.
– Ja!-odparła różowowłosa, wstając z podłogi.

   Leo zaatakował gwałtownie bombki na drzewku, a ślizgonka musiała interweniować, zostawiając Tonks rozbawioną tą sytuacją. Kątem oka Black zarejestrowała kilka pakunków pod choinką. Jeden miał na wierzchu karteczkę z bardzo wyraźnie napisanym jednym słowem.

   Przepraszam.

   Po chwili wszyscy zasiedli do stołu wypełnionego jedzeniem przygotowanym wspólnie przez Lupina i Stworka. Remus wyciągnął prezent dla Tonks (zaczarowane sznurówki, które nigdy się nie rozwiązują), Tiana przekazała mu bordowy sweter, który znalazła w wakacje na Pokątnej, kiedy poszła tam jednego dnia z kuzynką, a Dora dała Black pudełko czekoladowo-wiśniowych pralinek. Remus dostał jeszcze jeden sweter (tym razem beżowy z podobizną Mikołaja) od puchonki, a ona od ślizgonki dostała fałszoskop i od Charlie'go Weasley'a przypinkę z podobizną jakiegoś smoka, która co jakiś czas ziała sztucznym ogniem. Od razu trafiła na skórzana kurtkę dziewczyny. Oprócz tego dostała też kartkę od Venus, na której były najszczersze życzenia powrotu do zdrowia, choć Tiana zdecydowanie twierdziła, że było tam napisane powrotu do równowagi.

   Stworek i Leo też otrzymali swoje prezenty. Skrzat zyskał nowe, wygodne łóżko do swojego pokoju, który dzielił z resztą jego rodziny, a czarny kocur dostał małą, świecącą piłeczkę dla kotów, której nie dało się zgubić. Tiana również otrzymała przypinkę od Charlie'go, ale do niej dołączona była kartka świąteczna, w której zarzekał się, że jego bracia próbowali siłą zatrzymać go od wysłania jej prezentu. Ta tylko wywróciła oczami. Natomiast Narcyza wysłała jej srebrne kolczyki w kształcie węży od niej, Lucjusza i Draco.

   Black dostała jeszcze prezenty od Venus i Lucasa. Puchon wysłał jej paczkę pianek, co rozbawiło ją na tyle, że Tonks miała wrażenie, że jeszcze nigdy aż tak bardzo się nie śmiała. Cregence natomiast wysłała jej książkę o zielarstwie, co już mniej rozbawiło dziewczynę. Kiedy jednak ją otworzyła, zrozumiała, że była pełna irlandzkich opowieści. Ślizgonka postanowiła przeczytać ją całą, wiedząc że Venus pochodziła z Galway. W końcu Lucjusza kiedyś wspominał o tym rodzie czystej krwi.

   Choć wigilia minęła na tyle spokojnie, na ile mogła w towarzystwie puchonki, Tiana cały wieczór myślała o tym jednym pakunku, którego nie chciała otwierać. Wiedziała, że wysłał go Adrian i zastanawiała się czy prezent nie był czymś w rodzaju przekupstwa.

PANNA BLACK I era Golden TrioOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz