Zdjęcie wykonane mugolską kamerą Evans.

2.8K 159 83
                                    

- Czemu się tak uśmiechasz?-spytał Adrian, kiedy Tiana wróciła do pokoju wspólnego.
- Byłam u Dumbledore'a.
- Co zrobiłaś, że cię wezwał?
- Nic! Musiałam coś zrobić?
- Więc dlaczego...?
- Pytał co wiem o rodzicach, a potem sam mi trochę podpowiadał o ojcu.
- O Blacku?
- A o kim?-spytała.

Remus powiedział jej, że najlepiej będzie jeśli na razie nikt nie będzie wiedział, że ma dwóch biologicznych ojców. Wtedy rodzice uczniów szybko połączą fakty i mogłoby nie być zbyt ciekawie. Zarówno dla brunetki, jak i jej ojca nie przebywającego w więzieniu.

- Czego się dowiedziałaś?-spytał brunet, kiedy dziewczynka usiadła obok niego na kanapie.
- Tata był żartownisiem. Był w Gryffindorze i miał paczkę przyjaciół, nawet mieli swoją nazwę.
- Serio? Jak się nazywali.
- Nazwani zostali Huncwotami. Podobno profesor McGonagall tak o nich kiedyś powiedziała po jakimś żarcie, który wykonali i już się przyjęło. Niestety najczęściej wykonywali żarty na ślizgonach, ale nic na to nie poradzę.
- Miał ciekawe życie zanim...-chłopiec ugryzł się w język.
- Zanim trafił do Azkabanu. Pewnie tak.
- A dyrektor powiedział ci coś o matce?
- Nic. Nikt nie chce o niej mówić. Podejrzewam, że nikt poza ojcem nie wie, kim ona jest.

Pucey patrzył przez chwilę na koleżankę, ale w końcu wzruszył ramionami. Siedzieli w ciszy, ale nie była ona niezręczna.

- Cześć, Leo-dziewczynka uśmiechnęła się, widząc swojego kota.
- Hej, sierściuchu-Adrian podrapał kota po głowie.

Leo szybko zamienił kolana właścicielki na kolana ślizgona, siedzącego obok niej. Przy całym zajściu obdarzył dziewczynkę iście arystokrackim spojrzeniem, pełnym wyższości.

- Tak się odwdzięczasz właścicielce, co?-spytała, kiedy czarny kocur rozłożył się na kolanach Pucey'a. Chłopiec się zaśmiał.
- Jest uroczy. Ja nie kupowałem zwierzaka. Bałem się, że zapomnę go nakarmić lub coś w tym stylu i po tygodniu będziemy wyprawiali pogrzeb.

Słysząc to, Leo zeskoczył z kolan chłopca i podreptał w stronę dormitorium właścicielki. Tiana zaśmiała się perliście. Czasami miała wrażenie, że koty są o wiele mądrzejsze niż ludzie.

- Jutro mamy cały dzień z gryfonami-westchnął brunet, uderzając głową o oparcie kanapy.
- Może nie będzie tak źle.
- Optymistka się znalazła. Będzie bardzo źle, ale ty znów utrzesz nosa tym dwóm rudzielcom.
- Chyba będzie lepiej, jak nie będę się odzywać. W końcu znajdą sobie kogoś innego.
- Ja tam wolę jak odpowiadasz. Powiesz coś inteligentnego na co ja bym nie wpadł, albo zrobisz coś o czym nawet nie pomyślisz.
- A ty będziesz stał z boku i patrzył.
- Tak, coś w tym stylu.
- To nie było pytanie, Ad. To było stwierdzenie faktów-zaśmiała się dziewczynka.

*'*

Kiedy w końcu jedenastolatek stwierdził, że jest zmęczony, a pokój wspólny coraz bardziej pustoszał, Tiana postanowiła że sama powinna zbierać się do dormitorium.

Leo znów spał na jej łóżku, a rolety przy oknie były zasłonięte, przez co panowały egipskie ciemności, oświetlane przez kilka świec. Swoją drogą te ciemności też wywołali czarodzieje. Zrobili to by nastraszyć wrednych mugoli. Dziewczynka wyczytała to w jednej książce z Malfoy Manor.

Black przebrała się w swoją piżamę i podeszła do biurka, na którym położyła swoją torbę. Wyciągnęła z niej dziennik oprawiony w czarną skórę. Na grzbiecie miał srebrną gwiazdę, a z tyłu wyryte dwa inicjały, dokładnie te same, które znajdowały się na plecaku po jej ojcu-S.B. Z przodu, najprawdopodobniej białym wkładem długopisu-mugolskiego przyrządu do pisania-została napisana ksywka Syriusza. Łapa.

PANNA BLACK I era Golden TrioOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz