Mały problem z wyciem do księżyca...

848 101 74
                                    

   W połowie kwietnia wszyscy uczniowie czekali już tylko na jedno. Mecz kończący wszystkie rozgrywki. Slytherin wygrywał w tabeli 200 punktami, za nimi byli gryfoni. Dodatkowo atmosferę podsycał konflikt Draco i Potter'a. Tiana już nawet nie musiała pytać co nowego się między tą dwójką wydarzyło, bo i tak było to zbędne. Ten konflikt był, jest i będzie, i najwyraźniej nic nie było w stanie tego zmienić.

   Fred zdawał sobie sprawę, że Tiana usiądzie na trybunach swojego domu. W końcu była wierna temu, co zna najlepiej. Temu, czemu poświęciła całe życie. Chłopak nie był zły. Rozumiał, dlatego umówili się za szatnią gryfonów zaraz po meczu.

   Tiana nie mogła oderwać wzroku od drużyny gryfonów. Śledziła ruch każdego z nich, przeskakując między nimi wzrokiem. Lucas, siedzący po jej prawej, co chwilę śmiał się z komentarzy Jordana na temat Błyskawicy, na której latał Potter. Tiana wiele razy, oczywiście z czystej ciekawości, wyczytywała emocje zarówno puchona, jak i gryfona. Żaden nie chciał niczego na stałe. To dobrze... Venus natomiast wpatrywała się w... W sumie w nic. Krukonka czekała na wynik, by powiedzieć Adrianowi, że "gratuluję mu wygranej lub zaśmiać mu się w twarz z przegranej". Zarówno Black jak i McKinnon wiedzieli, że jeśli ślizgoni przegrają, nie będzie żadnego śmiania się Pucey'owi w twarz.

   Tiana nie była zadowolona z przebiegu meczu. Ślizgoni wyraźnie pokazywali swoją frustrację. Boyle uderzył Spinnet pałką, tłumacząc, że pomylił ją z tłuczkiem. Przerwał, bo George w odwecie za Alicję walnął go łokciem w twarz. Chwilę później dwa tłuczki, jeden po drugim, poleciały w stronę Wooda. Uderzyły go w brzuch, a gryfon zwinął się z bólu, trzymając kurczowo za rączkę miotły.


– Poppy nie będzie zadowolona...-mruknęła Black.


   Ślizgonka miała dzień wolny od pracy w Skrzydle, by świętować lub opłakiwać wynik meczu. Gorzej było z faktem, że niezależnie od wyniku i tak będzie świętować i opłakiwać mecz.

   Nagle Draco i Harry dostrzegli złoty znicz. Zaczęli pędzić ile sił, by tylko dogonić złotą piłkę. Musieli wymijać innych zawodników oraz tłuczki, które nagle kierowane były tylko w tę dwójkę. Fred zatrzymał się na chwilę w powietrzu, obserwując sytuację.


– Weasley!-krzyknęła Tiana, zwracając na siebie jego uwagę.-Poszkodujesz mi brata, a pożałujesz!

– Doprawdy?-odparł, mrugając do niej z szelmowskim uśmiechem.


   Popędził w dół, odbijając tłuczka, który niemalże walnął w Potter'a. Tiana zmrużyła oczy, widząc jak Draco musiał przez to zwolnić, bo piłka zagrodziła mu drogę. Gryfon wysunął się na prowadzenie, a Black już wiedziała co z tego wyjdzie...


– Masz pecha, Malfoy!-krzyczał Jordan.-Może Nimbusy 2001 były super w poprzednim sezonie, ale teraz króluje Błyskawica gryfonów! Harry Błyskawica Potter, panie i panowie! Gryfoni zdobyli puchar Quidditcha! Przepraszam, idę się popłakać ze szczęścia!


   Tiana zaśmiała się, słysząc ostatni komentarz. Z resztą tak samo jak Lucas. Cała gromada ślizgonów ruszyła w dół trybun, by wrócić do pokoju wspólnego i wspólnie wyklinać drużynę Gryffindoru.


– Widzimy się później. Kuchnia po ciszy nocnej. Trzeba będzie wypić czekoladę na smutki-powiedziała Black, zostawiając przyjaciół samych.

PANNA BLACK I era Golden TrioOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz