Wypchane zwierzęta nową modą?

981 83 13
                                    

– Dasz sobie sama radę?-spytał Remus, drugi raz sprawdzając czy jego córka ma swój skórzany plecak, który należał kiedyś do Syriusza.-Może jednak Stworek się z tobą deportuje, albo skorzystasz z kominka.
– Tato, dam sobie radę. To tylko piętnaście minut drogi spacerem. Nic mi nie będzie. Poza tym ciotka Narcyza ma lusterko dwukierunkowe, więc szybko się znajdziemy.
– Wolałbym iść z tobą-mruknął wilkołak.
– Wiem-odparła brunetka.-Ale za trzy dni jest pełnia, a ty nie za bardzo możesz się ze mną pokazywać.
– Niestety…-westchnął.-Kiedyś czarodziejski świat będzie musiał się dowiedzieć.
– Ale nie teraz-dziewczyna pocałowała ojca w policzek i wyszła z kamienicy.

   Londyn skąpany w wakacyjnym słońcu wydawał się być całkowicie innym miejscem, niż ten zaśnieżony podczas gwiazdki. Obydwa krajobrazy były piękne i ciężko było stwierdzić, który wygrywał jeśli chodziło o urokliwość miasta.

   Młoda Black weszła do Dziurawego Kotła, przywitała się z barmanem Tomem i ruszyła dalej. Nastolatka wyciągnęła różdżkę z tylnej kieszeni swoich jeansów i stuknęła w odpowiednie cegły, chowając przedmiot w kilka sekund. Niby nie rzuciła żadnego zaklęcia, ale kto ich tam wie w tym Ministerstwie. Znów znalazła się na zaczarowanej ulicy w samym centrum Londynu. Zauważyła swoje wujostwo tuż pod bankiem Gringotta, więc tam skierowała swoje kroki.

– Wuju, ciociu-skinęła im głową, gładząc swój biały podkoszulek z logiem QUEEN.-Cześć, Draco.
– Witaj, Tiano-odparł pierwszoroczniak.
– Wreszcie się doczekałeś, co?-Tiana uśmiechnęła się do kuzyna, jednak mina jedenastolatka wyrażała obojętność. Brunetka już zapomniała jak to jest być Malfoy'em.
– Te dwa lata mnie nie zbawiły-odparł nonszalanckim tonem.
– Miło cię znów zobaczyć, Black-odezwał się Lucjusz.-Nawet jeśli chodzisz jak mugol-dodał, patrząc na dziewczynę krytycznym spojrzeniem i oceniając jej żałosny ubiór.
– Jest wygodnie i komfortowo, wuju-odparła brunetka, broniąc swoich ubrań jak i samej siebie.
– Rozumiemy, Tiano-głos zabrała Narcyza.-Jednak lepiej byś ubierała się bardziej elegancko. W końcu jesteś Blackiem. Ten ubiór nie jest odpowiedni do twojego nazwiska.
– Oczywiście, ciociu-odpowiedziała dziewczyna, wiedząc, że będzie robić to, co ona uzna za odpowiednie.
– Miło było cię zobaczyć, kuzynko. Masz również serdeczne pozdrowienia od rodziny Valois. A teraz wybacz, ale muszę udać się na szkolne zakupy wraz z moimi rodzicielami-powiedział Draco, odchodząc wraz z państwem Malfoy.

   Tiana odwróciła się w ich kierunku ze zmarszczonym czołem. Czy ona też taka była? I dlaczego Draco tak bardzo się zmienił przez te dwa lata? Był taki... czystokrwisty. Mówił z wyższością wyczuwalną w jego głosie, oceniał ją, zachowywał się oschle w stosunku do niej… Zupełnie jak jego ojciec, co w sumie rozumiała. W pewnym stopniu.

   Narcyza również wydawała się zmienić nastawienie do bratanicy. Gdy Malfoy'owie odchodzili w swoją stronę, dziewczyna zastanawiała się kiedy ten promiennie uśmiechnięty, ciepło nastawiony blondynek, zmienił się w górę lodową. Przecież jeszcze w czerwcu dostawała rozemocjonowane listy. Fakt, że docierały one o wiele rzadziej, jednak nic nie wskazywało na taką zmianę w sposobie bycia młodego Malfoy'a. I sam fakt, że nikt jej nie poinformował o przyjeździe Marquis'a i Lene!

   Co za tupet…

   Kiedy czystokrwiści zniknęli za drzwiami jednego ze sklepów, ślizgonka ocknęła się z rozmyślań. Skierowała swoje kroki do lodziarni pana Fortescue, gdzie zamówiła gałkę wiśniowych lodów. Był straszny upał, a zakupy do szkoły mogły poczekać te kilka minut.

– Dziękuję, proszę pana.
– Przyszłaś sama?-zaciekawił się czarodziej.
– Nie-skłamała nastolatka.-Z wujostwem i kuzynem, ale rozdzieliliśmy się, by szybciej uwinąć się z zakupami.
– A ty rozpoczęłaś od odwiedzin u starego Floriana-stwierdził ciemnowłosy mężczyzna, a Tiana uśmiechnęła się ciepło.
– Pana lodziarnia to obowiązkowy przystanek na mojej drodze do edukacji-stwierdziła, płacąc należną ilość galeonów, a Fortescue się zaśmiał.-Bez niej nie byłoby udanych zakupów. To od nich, nieoficjalnie, zaczyna się rok szkolny.
– To, na który teraz idziesz?-spytał.
– Trzeci. Draco na pierwszy.
– W takim razie powodzenia.
– Dziękuję, proszę pana, i miłego dnia.
– I wzajemnie, panno Black-uśmiechnął się mężczyzna, gdy dziewczyna opuściła jego lokal.

PANNA BLACK I era Golden TrioOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz