Nocny zakupoholizm

730 88 3
                                    

– A te?

   Tiana stała tyłem do przyjaciół, poszukując odpowiednich szat dla Adriana i Lucasa. Wiedziała, że z nimi będzie łatwiej. Gorzej z nią samą i z Venus. Obydwie miały inne gusta, jeżeli chodziło o ubiór. Jeśli Black miała być szczera, zdecydowanie wolałaby ubrać spodnie, gdyby tylko mogła.

– Dla Lucasa czy Ada?-spytała, patrząc na szaty trzymane przez Cregence.

   Były białe i miały srebrne wstawki przy mankietach oraz kołnierzu. Wyglądały bardzo elegancko i dostojnie. Czyli tak, jak miały wyglądać.

– Lucas-stwierdziła Cregence.
– Będzie się gryzło z odcieniem cery-odparła brunetka.-Z kolei te są chyba za małe na Adriana.
– Siedzimy tu już dwie godziny…-jęknął zrozpaczony McKinnon.-Dajcie człowiekowi cokolwiek!

   Połowa ślizgonów w sklepie spojrzało na niego jak na debila. Tiana zaśmiała się pod nosem, widząc że druga połowa prawdopodobnie go nie usłyszała.

– Nie ma takiej opcji-stwierdził Pucey, który sam zaginął gdzieś między wieszakami.-To dość ważne wydarzenie.
– Ale…
– Mam!-stwierdził nagle ślizgon.

   Odwrócił się do przyjaciół, zauważając znudzonego Lucasa siedzącego na podłodze i opierającego się o ścianę. Blondyn uniósł wzrok, by spojrzeć na szaty, jakie wyciągnął Adrian. W oczach Tiany tańczyły radosne iskierki, a mina Venus zdecydowanie wyrażała, że to właśnie te szaty chłopak powinien zakupić.

   Były białe, to oczywiste. Jednak wszystkie szwy i lamówki były w odcieniu ciemnej zieleni. W dodatku do całego zestawu, który składał się z eleganckiej koszuli, peleryny i spodni w odcieniu płatków śniegu, była jeszcze zielona kamizelka. Idealnie dla Adriana.

– Kupuj-powiedziała Cregence.-Perfekcja.
– Zgadzam się-dodała Black, wyciągając szaty z innego wieszaka.-A to dla Lucasa.

   Ten zestaw wyglądał niemalże identycznie co szaty, które znalazł Adrian. Różnica była w drugim kolorze. Równie białe spodnie, koszula i peleryna. Jednak kamizelka, szwy i lamówki błyszczały się niczym tysiąc słońc. Złoto zdecydowanie było kolorem Lucasa. Przynajmniej na tak eleganckie wyjścia.

– Tak!-ucieszyła się Cregence.-To jest to!
– No… Może być-stwierdził puchon.
– Coś ci się nie podoba?-spytała brunetka, unosząc brew i zakładając ręce na piersi.-Zawsze możesz nie jechać i zostać w Wools… Jak kto woli, Pajacu jeden.
– Tego nie mówiłem!-oburzył się od razu, wyrywając szaty z jej rąk.
– Tak też myślałam-odparła, odwracając się do blondynki.-Biel z błękitem?-spytała.
– Dokładnie-odparła.

   I tak zaczęły się poszukiwania sukienek, które znów trwały za długo. Przynajmniej według puchona. Chłopcy już dawno zapłacili i zdążyli wrócić z butelkami kremowego piwa w torbach, kiedy dziewczyny nadal przeszukiwały wieszaki. Adrian rozumiał jak ważny był ubiór na takie wydarzenia, jednak Lucas… On najchętniej wyszedłby w podartych jeansach.

   Sukienka jaką znaleźli dla Venus była dość prosta, ale w tej prostocie widać było wyrafinowany gust. Miała długi rękaw. Była całkowicie biała. Rozkloszowana i sięgającą do ziemii. Właśnie z tamtego miejsca widać było delikatne przejście kolorów – z błękitu do śnieżnej bieli.

   Sukienka Tiany – z drugiej strony – znajdowała się na wystawie sklepowej. Dziewczyna od samego początku wiedziała, że to właśnie ta. Biała satyna zabarwiona od góry na czarno. Na żebrach widniał czarny gorset, na którym srebrną nicią wyszyte były konstelacje nocnego nieba. Dodatkowo z tyłu został przyszyty czarny, półprzezroczysty materiał. Również z konstelacjami.

   Kiedy udało im się zakupić kreacje, mieli jeszcze półtorej godziny wolnego, nim mieli wracać na teren szkoły.

– Chodźcie-poleciła brunetka, ruszając w mniej uczęszczaną część wioski.
– Tia, ale… Tu może być niebezpiecznie-stwierdził Adrian.

   Chłopak rozglądał się na wszystkie strony, jakby faktycznie szukał tego niebezpieczeństwa. Dziewczyna zaśmiała się tylko, ignorując jego słowa.

– Gdzie my, tak w ogóle, idziemy?-spytała Venus, której również nie podobał się ten pomysł.
– Oh, zaufajcie mi!-powiedziała Black, przyspieszając kroku z każdą sekundą.
– Ale mu ci ufamy!-odparł McKinnon.-Tylko ta okolica…
– W Londynie jest kilka o wiele gorszych, Luke-powiedziała, stając w docelowym miejscu.-Witam w barze Pod Świńskim Łbem! Chodźcie!

   Dziewczyna otworzyła drzwi w nieco zamaszysty sposób, wpuszczając przyjaciół do środka. Wiedziała, że tutaj będą mieli spokój. Nawet jeśli nie byli zachwyceni wyglądem tego miejsca.

– A wy co tu robicie!?-rozległo się gdzieś z zaplecza.-Wredne bachory myślą…

   Mężczyzna stanął w miejscu, widząc trójkę zagubionych duszyczek. Zdecydowanie nie był to ich pomysł, by zjawić się w barze. Wszystko się wyjaśniło, gdy pojawiła się Tiana.

– Ah! Panna Black! Wiedziałem, że jeszcze tu przywędrujesz…-stwierdził.
– Witam, panie Dumbledore-uśmiechnęła się promiennie.
– Dumbledore!?

   Venus, Adrian i Lucas patrzyli na dziewczynę jakby oszalała. Ta jednak nieprzerwanie uśmiechała się do mężczyzny, który zaczął polerować szklanki starą szmatą.

– Cztery kremowe-poleciła ślizgonka.-Z butelek-dodała, a na twarzy starca przez chwilę można było zauważyć minimalny, rozbawiony uśmiech.
– Klient nasz pan…
– No? Siadajcie!-poleciła brunetka, wskazując na stolik.

   Kiedy wszyscy usiedli, a piwa zostały postawione na blacie, Tianę zalała fala pytań. Odpowiadała na wszystkie. "Skąd znała tego staruszka?", "Jak to jest możliwe, że jego nazwisko to Dumbledore?", "Dlaczego jest tu tak brudno?"…

   Potem już było zwyczajne plotkowanie na wszelkie tematy. O tym, że Potter dostał się do drużyny już na pierwszym roku i od razu dostał pozwolenie, by grać (co według Adriana i Lucasa było niesprawiedliwe). O tym, że siostra Xian'a Chang'a bardzo pięknie malowała, co jednak zajmowało jej tyle czasu, że nie zawsze wyrabiała się z zadaniami domowymi. A nawet o tym, że – jak się okazało – to grupa Pottera powstrzymała tego trolla w Noc Duchów.

   Oczywiście temat zszedł również na mecz gryfonów ze ślizgonami, w którym grał Adrian. Niestety Tiana nie miała okazji zobaczyć go na własne oczy z powodu zbliżającej się pełni. Słyszała wiele plotek na temat tamtego meczu, jednak teraz mogła wszystko poukładać. Dziewczynie bardzo podobał się fragment opowieści, w którym Adrian wyraźnie zaznaczył, że gdy mijał bliźniaków, wystawił im język. Wszyscy zaczęli się śmiać, gdy to powiedział, ponieważ z trybun zdecydowanie nie było tego widać. Jednak potem historia ruszyła w bardziej mroczne strony. Miotła Pottera próbowała go zrzucić. To nie było nic normalnego i wszyscy zdawali sobie z tego sprawę. Tiana widziała chłopaka w skrzydle tuż po meczu, jednak nie było to anomalią. Natomiast miotła? Jak najbardziej. Wszystkimi to wstrząsnęło. Cała szkoła huczała o tym przez tydzień po meczu. Ślizgoni nie wdawali się w rozmowy na ten temat, bo przegrali. Co bliźniacy bardzo lubili wypominać Adrianowi na wspólnych lekcjach.

   Zbliżał się czas powrotu do zamku. Tiana zapłaciła za wszystkie napoje, zostawiając jeszcze trochę napiwku. Cała trójka czekała na nią na zewnątrz, próbując wyplątać Lucasa z pozawijanego szalika. Dziewczyna już miała wychodzić, kiedy jej wzrok spoczął na obrazie Ariany.

   Mimowolnie się uśmiechnęła. To była dobra noc.

PANNA BLACK I era Golden TrioOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz