Znalazła. Wreszcie ich znalazła

1.1K 93 3
                                    

– Czysta krew-wypowiedziała Tiana, stając przed wejściem do siedliska węży.

   Cała czwórka przeszła do pokoju wspólnego ślizgonów. Salazar znajdujący się na jednym z obrazów zmierzył ich wzrokiem, jednak nie skomentował tego, że dwóch z jego wychowanków zaprasza do jego części zamku ludzi od Roweny i Helgi.

– Black, nie możecie przyprowadzać tu innych domów!-oburzył się jeden ze starszych ślizgonów.
– Dlaczego, więc co jakiś czas widać tutaj Rose Wax z Gryffindoru, drogi Marcusie?-spytała uprzejmie, mrugając kilka razy oczami.
– Skąd o tym wiesz?-zdziwił się.
– Flint, pokój wspólny, jak sama nazwa wskazuje, jest wspólny-oznajmił Adrian.-My nie wydamy ciebie i twojej dziewczyny, a ty nie wydasz nas-dodał.

   Marcus zmierzył nieufnym spojrzeniem pozostałą dwójkę, która do tej pory stała cicho. Tiana wywróciła oczami.

– McKinnon i Cregence-oznajmiła, a na twarzy chłopaka wykwitł niezbyt ładny uśmiech.
– Trzeba było mówić od razu, że czystokrwiści-oznajmił i wrócił na kanapę, by dokończyć polerowanie swojej miotły.
– Czyli to tak u was wszystko funkcjonuje?-spytał Lucas.-Jak jesteś czystokrwisty albo masz wpływowe nazwisko wszyscy cię szanują?
– Nawet jeśli nie, ukrywają to-odparł Adrian.-W Slytherinie nigdy nie było nikogo z rodziny mugoli.
– Za to półkrwi już tak-oznajmiła Tiana, otwierając drzwi do swojego dormitorium.-Siadajcie, tych informacji będzie dość sporo-westchnęła.

   Zamknęła za nimi drzwi. Na klucz. Wyciągnęła różdżkę, przypominając sobie o jednym zaklęciu, o którym mówiła jej kiedyś Narcyza. Miała nadzieję, że zadziałało, bo jeśli nie… Każdy stojący pod drzwiami mógłby ich podsłuchać.

– To wszystko zaczęło się jeszcze zanim się urodziłam i… W sumie nie wiem od czego zacząć-oznajmiła, patrząc na każdego po kolei.

   Lucas siedział po jej lewej. Zajął krzesło przy biurku i patrzył na nią ze spokojem w oczach. Wiedziała, że się denerwował. Czuła to. Każde z nich stresowało się mniej lub bardziej. Venus usiadła po lewej stronie łóżka, opierając się o belkę podtrzymującą baldachim. Po prawej stronie łóżka siedział Adrian. Był wyraźnie spięty. Siedział zdecydowanie sztywno i skakał wzrokiem po całej ich grupie.

– Jesteś wilkołakiem-powiedziała Cregence, a krew odpłynęła z twarzy zarówno Tiany jak i Lucasa.-Mam rację?
– Że jak!?-spytał Adrian, wstając z miejsca.-Tiana, wszystko w porządku?

   Black nie czuła od niego nienawiści czy obrzydzenia. Zmartwienie i zaniepokojenie już tak. To samo z Venus. Była ciekawa, ale i zaniepokojona całą sytuacją. Nie tym, że ona była kim była. Raczej martwili się… O nią.

– Gwiazdeczko na spokojnie-powiedział Lucas, wstając z krzesła i kładąc dłoń na jej ramieniu.-Jest dobrze, tak?-spytał, patrząc jej w oczy.
– Ja… Tak-westchnęła, biorąc głęboki oddech.-Jest dobrze-dodała, wyciągając ponownie różdżkę.-Accio dziennik Syriusza…

   Książka wyleciała spod jej łóżka i znalazła się w dłoniach brunetki. Ta otworzyła go na pierwszej stronie, gdzie znajdowało się jedno z niewielu zdjęć, które miała z ojcem śmierciożercą.

– Wingardium leviosa-powiedziała.

   Fotografia zawisła przed twarzami krukonki i ślizgona, którzy zaczęli się jej przyglądać. Po lewej stał Remus z radosnym uśmiechem na twarzy pokrytej bliznami. Po prawej znajdował się Syriusz, który pochylał się z bólem na twarzy. A mała Black, nie więcej niż jednoroczna dziewczynka z kokosową głową, ciągnęła ojca za jego czarne włosy. Z tyłu widać było jakąś małą wioskę i pełno jabłoni. Adrian zmarszczył brwi.

PANNA BLACK I era Golden TrioOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz