Fajki i sekrety

925 80 7
                                    

   Peron 9¾ jak zwykle tętnił życiem, nawet jeśli uczniowie ledwo zdążyli się na nim zebrać. Wszędzie latały papierowe samolociki, słychać było gwar rozmów, a oczy mogły zaobserwować feerię barw najróżniejszych ubrań.

   Adrian przybył na peron jako pierwszy z czwórki swoich przyjaciół, dlatego od razu poszedł zająć przedział. No i może przy okazji przypadkowo przejść obok pani z wózkiem, żeby zerknąć co ciekawego miała do sprzedania. Nie musiał się z nikim żegnać, bo Ariana zabrała Sophię i Gabriela do mugolskiego Londynu, wcześniej odstawiając najstarszego z młodych czarodziejów pod przejście na odpowiedni peron. I, ku jego niezadowoleniu, ściskając go za wszystkie czasy.

   Po kilkunastu minutach pojawiła się też Venus. Widział ją przez szybę. Rozmawiała na jakiś temat z ojcem, mocno gestykulując rękami. Najwyraźniej była na coś zła, jednak w końcu się poddała. Pożegnała ojca i ruszyła w kierunku pociągu ze swoim kufrem.

   I tak siedzieli razem, rozmawiając na temat pozostałego miesiąca wakacji, którego nie spędzili na Grimmauld Place oraz oczekując na Tianę i Lucasa. Nie było ich przez następne pięć minut. Dziesięć… Piętnaście… Dwadzieścia…

– Mówię ci, że przejście się nie zamknie!-stwierdziła Black, pchając swój kufer na wózku.
– A co jeśli?-spytał McKinnon, idąc tuż za nią.
– To nie jest możliwe, Luke. Hej!-krzyknęła, kiedy ktoś rzucił jej jakiś kamyk pod koła.

   Spojrzała na lewo, zatrzymując się gwałtownie. Zmrużyła oczy, zauważając dwie rude głowy.

– Wam naprawdę się nudzi-oznajmił Lucas, wyprzedzając przyjaciółkę i znikając za kamienną ścianą.
– My po prostu chcieliśmy się przywitać…
– Z najczystszą…
– Najelegantszą…
– Najbardziej wkurzającą…
– Panną Black!-dokończyli wspólnie, a brunetka wywróciła oczami.
Putas-mruknęła.

   Następnie zniknęła za ścianą, nie pozwalając Weasley'om powiedzieć choćby słówka.

– Mówiłam, że się spóźnimy-stwierdziła, patrząc na zegar.
– Nie marudź, Gwiazdeczko-puchon uwiesił się jej na ramieniu.
– Wszystko przez ciebie i Jake'a-dodała, ściągając dłoń przyjaciela.
– Dobra, okej, rozumiem-zaśmiał się, wkładając dłoń do kieszeni.-Ale dzięki temu, że chwilę poczekałaś, ja mam fajki-dodał, nieco zciszając głos.
– Chwilę!?-oburzyła się.-To było conajmniej dwadzieścia minut!
– Nie moja wina, że ta stara jedza Bishop to wredna żmija!-prychnął, taszcząc obydwa kufry w górę po schodach do pociągu.-Gdyby była czarownicą, na bank trafiłaby do Slytherinu.
– McKinnon, grabisz sobie-stwierdziła brunetka, rejestrując kątem oka, że właśnie ruszali z peronu.

   Stali tak przez chwilę na korytarzu, obserwując jak uczniowie w różnym wieku krzątają się pomiędzy przedziałami. Kiedy wszystko się uspokoiło, Lucas spojrzał na przyjaciółkę z błyskiem w oku.

   Wiedział, że myślała o tym samym. Oscentacyjnie wyciągnęła różdżkę i równie teatralnie westchnęła, niczym największa męczennica. Zasłoniła kotary w drzwiach najbliższych przedziałów, żeby nikt nie zdołał ich zobaczyć, a puchon w międzyczasie otworzył okno na korytarzu, wychylając się nieco.

– Jak nas złapią…-zaczęła brunetka, siadając na kufrze.
– Nie złapią. Nie martw tej swojej wilczej łepetynki-stwierdził z uśmiechem, odpalając papierosa.

   Zaciągnął się, rozejrzał po korytarzu i czym prędzej wypuścił dym za otwarte okno. Następnie podał fajkę Tianie, nie mając pojęcia o tym, że Venus wychodzi z siebie na drugim końcu wagonu.

– Jakim cudem ich tu nie ma!?

   Blondynka chodziła po przedziale. Adrian tylko to obserwował, zastanawiając się kiedy w tapicerce na podłodze powstanie przetarty, rzecz jasna od jej kroków, okrąg.

PANNA BLACK I era Golden TrioOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz