– Przestań się tym tak zadręczać.
Tiana siedziała przy biurku w pokoju Michael'a. Przeglądała stare książki z działu ksiąg zakazanych. Mężczyzna stał przed lustrem, szykując się do kolejnego dnia lekcji. Brunetka spojrzała na niego kątem oka, obserwując jak zakłada na siebie koszulę i zapina misterne guziczki.
– Nie zadręczam się-odparła, odrywając wzrok od jego torsu i wracając do książki.
– Wcale...-prychnął.Stanął za nią, kładąc dłonie na jej ramionach. Pocałował ją w głowę i opatulił własnymi ramionami, zrównując ich twarze.
– Butelkujesz swoje emocje, Addie-oznajmił.-Przez to odczuwasz je jeszcze mocniej. To tak jakbyś... Chciała być nieszczęśliwa...
– Przepraszam?-zdziwiła się, zamykając z hukiem książkę.
– Słyszałaś-odparł, wracając do lustra, by zawiązać krawat.
– Wal się-syknęła.-Dlaczego zawsze skupiamy się na mnie, co? Dlaczego nie porozmawiamy o tobie? O twoim bólu, o twoich bliznach...Brunetka zatrzymała się nagle. Tak jakby ugryzła się w język. Jednak Ambing wiedział, że to nie było to. Myślała o czymś, o czym na razie nie wspomniała.
– Co?-spytał, patrząc na nią w odbiciu lustra.
– Dlaczego nie porozmawiamy o powodzie, przez który nie możesz wchodzić do zamku Morgany?-zapytała, a Michael zacisnął szczękę.-Galatea mi powiedziała. Po akcji w Wool's.
– To nie jest temat na dzisiaj.
– I kto teraz butelkuje emocje, co?-mruknęła.-Co takiego zrobiłeś, że zakazała ci się tam pojawiać?
– Addie, nie dzisiaj. A jeśli dzisiaj to nie teraz-powiedział.
– A może właśnie teraz?-spytała, odwracając się na krześle.Morgano, dlaczego ona była taka uparta? I dlaczego brunet tak bardzo kochał w niej tę cechę?
– Co się stało w zamku Morgany?-ciągnęła dalej.-Dlaczego nie możesz...?
– Dość!-ryknął, a Tiana zmarszczyła brwi.-Powiedziałem, że nie będziemy o tym rozmawiać!Brunetka wstała spokojnie z krzesła, chociaż Michael zdawał sobie sprawę, że wewnątrz niej buzuje gniew. Sięgnęła po książkę i ruszyła w stronę drzwi.
– Gdzie ty idziesz?-zdziwił się.
– Jeżeli nie chcesz mi o sobie powiedzieć prawdy, na którą uważam, że zasługuję, nie mamy o czym rozmawiać-stwierdziła, przekręcając gałkę w drzwiach.
– Addie...!-zawołał błagalnie.
– Albo mi powiesz, albo sama się dowiem-oznajmiła, stając a progu.-Teraz zastanów się czy wolałabym to usłyszeć od ciebie czy od Fleur Delacour. Wiem, że się znacie. Wiem, że była w zamku Morgany w tym samym czasie co ty. Wystarczy jeden list, Mike... Zastanów się od kogo byłoby lepiej się o tym dowiedzieć. Zastanów się co zamierzasz zrobić w tej sytuacji...-powiedziała, opuszczając pomieszczenie.Szczwana, inteligentna bestyjka. Michael nawet nie mógł się na nią gniewać.
Tiana po prostu była zbyt sprytna i za dobrze łączyła niektóre wątki z żyć osób, które znała, w jedną oraz spójną całość.
Ambing złapał się na tym, że z dnia na dzień kochał ją coraz bardziej.
I kompletnie mu to nie przeszkadzało.*'*
– Narcyzy, pestki granatu, dym z palącego się piołunu, łuska czarnego smoka herbrydzkiego, poranna rosa, sok z czerwonych winogron oraz kilka kropel krwi ważącego eliksir. Któreś z was wie co z tego powstanie?-spytała Tiana, patrząc zwłaszcza na ślizgonów, którzy powinni się zgłosić.-Nikt... No dobrze...
Brunetka przeszła pomiędzy ławkami, stając na samym końcu klasy. Wzrok uczniów odprowadził ją aż do drzwi, aż nagle w ułamku sekundy wszyscy odwrócili głowy przed siebie, dostrzegając, że pod ich kociołkami nagle rozjaśniał ogień.
Draco spojrzał na siostrę, dostrzegając różdżkę wystającą z rękawa jej koszuli. Uśmiechnął się kącikiem ust, a widząc to, Tiana mrugnęła do niego porozumiewawczo.
CZYTASZ
PANNA BLACK I era Golden Trio
FanfictionTiana Adara Black. Córka mordercy, bratanica szajbuski, pupilka Snape'a... Nie, to ostatnie należy wykreślić z listy. Nauczyciel eliksirów zdecydowanie za nią nie przepadał. Tak samo jak dwójka rudzielców z jej roku. W każdym razie, z mugolskiego...