Chaos rozpoczął się od butelki veritaserum...

764 86 80
                                    

   Wakacje mijały dość spokojnie. O ile w Londynie mogło być spokojnie. Tiana spędzała co drugi dzień ze swoimi przyjaciółmi. A to Lucas i Jake chcieli gdzieś się przespacerować... A to Adrian zaprosił ją do siebie, żeby poleżeć pod drzewem na piknikowym kocu i zajadać się smakołykami... A to Venus przypadkowo wpadła na Pokątną z niewypowiedzianym zamiarem zobaczenia Kamari choćby przez sekundę... Faktem było, że rok młodsza gryfonka spędzała dużo czasu w Esach i Floresach. W końcu jej ojciec był właścicielem księgarni.

   Wakacje zdecydowanie spokojne. Zwłaszcza porównując do roku szkolnego.


– Tia! Tia, jesteś!?-krzyczała Venus, otrzepując się z kominkowego pyłu.-O! Dzień dobry, panie Remusie!-uśmiechnęła się, widząc wilkołaka stojącego w drzwiach do salonu.-Jest Tiana?

– Na górze-odparł mężczyzna, zajadając się tostem z nutellą.-Jeszcze śpi.

– A czy listy...-zaczęła niepewnie blondynka. Remus jej przerwał, wręczając kopertę z pieczęcią szkoły.-Dziękuję!-krzyknęła Cregence, odbierając list i pędząc po schodach w górę.


   Ogień w kominku ponownie buchnął, a oczom wilkołaka ukazał się Adrian. Ogień zapalił się jeszcze raz, a z kominka wyszedł Lucas. Wszyscy trzymali listy w dłoniach.


– Na górze-powiedział Lupin.-Venus właśnie poszła ją budzić.

– Dziękujemy!-krzyknął radośnie McKinnon.-No, chodź, Tłuczku! Jeszcze otworzą listy bez nas!


   Chłopcy popędzili na piętro, a Remus się zaśmiał. Machnął dwa razy różdżką. Najpierw dało się usłyszeć ABBĘ w utworze "Mamma Mia!", by sekundę później filiżanka z czarną kawą wleciała czarodziejowi do ręki. Tyle było ze spokojnej, wakacyjnej soboty...

   Kiedy Lupin wychodził z salonu, Stworek już się tam pojawił. Skrzat mruczał pod nosem coś o wiecznym bałaganie, jaki tworzyli nastolatkowie. Remus nie mógł się nie uśmiechnąć. Natomiast na piętrze trwała walka z Morfeuszem...


– Tia, no! Wstawaj!-mówiła znużona Cregence.

– Nie chce mi się...-mruknęła brunetka, zakrywając głowę poduszką.-Jest siódma rano, dajże pospać.

– Tia!


   Venus wyraźnie się poddała. Spojrzała na drzwi, przy których stali Lucas z Adrianem. Chłopcy próbowali zatamować śmiech, jednak słabo im to wychodziło.


– Ani słowa-oznajmiła wściekła Cregence. Pucey uniósł ręce w geście kapitulacji.

– Nic nie mówię-oznajmił brunet.

– Za to ja tak-dodał Lucas z szelmowskim uśmiechem.-Gwiazdeczko, mogę otworzyć twój list z Hogwartu i zobaczyć czy w środku jest to, czego wszyscy oczekujemy?-spytał.


   Brunetka momentalnie podniosła się do siadu, patrząc na przyjaciół. Co oni wszyscy robili w jej pokoju?


– Listy przyszły?-spytała, odgarniając niesforne kosmyki włosów z twarzy.


   W odpowiedzi dostała salwę śmiechu pozostałej trójki. Tiana wstała z łóżka, ścieląc je i ignorując śmiech przyjaciół. Nie rozumiała co w tym było tak śmiesznego...

PANNA BLACK I era Golden TrioOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz