Złote niczym słońce

2K 139 53
                                    

   Tiana wstała rano, gdy poczuła promienie słońca na swojej twarzy. Spojrzała na kalendarz oraz zegar wiszący nad nim. Lekko po szóstej rano, idealny czas, by zacząć dzień. Dziewczynka już chciała wstać z łóżka, kiedy znów zawiesiła wzrok na kalendarzu. 27 lipiec… Przyjazd Dory! Uśmiechnęła się szeroko, zeskakując z łóżka i stając przed szafą w poszukiwaniu ubrań na ten upalny dzień.

– Dzień dobry, Stworku-powiedziała, słysząc pyknięcie za swoimi plecami.
– Pościelić łóżko, panienko Tiano?-spytał skrzat.
– Jeśli masz czas-odparła.-Dziękuję-dodała, widząc w odbiciu dużego lustra, skrzat układa narzutę oraz poduszki.

   Stworek skinął głową, kładąc ostatnią poduszkę w kolorze fioletu na swoje miejsce i zniknął, ruszając do swoich obowiązków.

   Black wyciągnęła czarną, trochę przydużą koszulkę Nirvany, którą dostała od Dory jakiś czas temu oraz szare, bawełniane krótkie spodenki. Wygodnie i adekwatnie do pogody. Ubrała się szybko, a zamiast balerinek, które nosiła dzień w dzień, gdy mieszkała z Malfoy'ami, ubrała jeansowe tenisówki. Związała włosy w wysokiego koka, wiedząc że i tak nie rozczesze tych kręconych, plątających się kudłów i zeszła na parter.

   Remus stał w kuchni, przygotowując na śniadanie grzanki z czterema rodzajami smarowideł. Czarodziej wziął tost i pokroił go na cztery części. Na jednej ćwiartce rozsmarował marmoladę, na
drugiej dżem, na trzeciej masło, a na ostatniej twaróg owocowy. Postawił talerz wraz ze szklanką wody z cytryną przed uśmiechniętą Tianą i usiadł obok niej z dokładnie takim samym śniadaniem.

– Hola, hija*-powiedział z uśmiechem.
– Gracias, papa**-odparła brunetka.
– Feliz cumpleaños-dodał czarodziej, widząc jak na twarzy jego córki pojawia się niezrozumienie.
– Co to znaczy?-spytała, a Remus się zaśmiał.
– Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin-przetłumaczył, machając różdżką.

   Winyl na magnetofonie zaczął się kręcić, a igła natrafiła na rowki, wydając z urządzenia latynoską muzykę do tańca. Czarodziej poderwał się z siedzenia, wyciągając rękę do dwunastolatki i zaczynając z nią tańczyć w akompaniamencie głośnej melodii i jeszcze głośniejszych śmiechów.

– Ta melodia byłaby dobra do salsy!-stwierdziła brunetka, wykonując odpowiednie kroki i zadziwiając swojego ojca.
– Nie sądziłem, że umiesz tańczyć salsę-stwierdził, a ona się zaśmiała.
– Salsę, walca i balet-odparła.-Wszyscy z arystokratycznych rodów uczą się tańczyć, a ciotka Narcyza strasznie mnie z tym cisnęła.
– Ja zdecydowanie nie umiem tańczyć-stwierdził mężczyzna, łapiąc córkę za rękę i obkręcając ją wokół własnej osi.
– Nonsens. Bardzo dobrze potrafisz obkręcić partnerkę-stwierdziła, a Remus się zaśmiał.

   Muzyka przestała grać, a czarodzieje usiedli spowrotem na swoich miejscach z wielkimi uśmiechami na twarzach. Zajadali śniadanie, rozmawiając wesoło i widząc jak Stworek krząta się po mieszkaniu w rytm nie grającej już melodii.

– Co chciałabyś dostać?-spytał mężczyzna, popijając swoją wodę z cytrusem.
– Nic. Wystarczy mi, że tu jesteś-odparła.

   Remus uśmiechnął się szeroko, a wewnątrz niego rozlało się przyjemne ciepło. Odkąd Tiana wróciła do jego życia był zdecydowanie szczęśliwszy, a gdy odpowiedziała na jego pytanie, mógł z pewnością stwierdzić, że był najszczęśliwszym ojcem na świecie.

– Wiedziałem, że tak powiesz…-zaczął mówić, a brunetka zmierzyła go spojrzeniem.-Więc daję ci to-dodał, podając córce zapakowany prezent.
– Tato…
– Zwrotów nie przyjmuję-powiedział, mrugając do uśmiechniętej ślizgonki.

   Tiana chwyciła za prezent, odpakowując go z ciemnofioletowego papieru. Pakunek nie był wielki, ale ciekawość wymalowana na twarzy Black już tak. Pudełko, które dostała było wielkości jej pięści. Otworzyła je i spojrzała na ojca z szokiem na twarzy.

PANNA BLACK I era Golden TrioOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz