Szczęście najważniejsze, Adaro

781 90 16
                                    

   Powrót do szkoły wiązał się z jednym. Esejami. Jeżeli chodziło o Tianę to dziewczyna nie miała problemu, żeby się zebrać i zapisać kilka pergaminów na podany temat. Gorzej było z Lucasem. On najbardziej odwlekał pisanie wypracowań, a potem za to pokutował.

   Hufflepuff stracił naprawdę dużo punktów w styczniu i lutym. Dzięki temu i ambicjom uczniów, by wygrać, Slytherin wysunął się na przód. Nawet Michael ponownie spotykał się z Tianą pod pretekstem korepetycji. Tak naprawdę wszyscy wiedzieli, że kończyło się na spotkaniach w kuchni lub przechadzkach po zaśnieżonych błoniach. Ich związek był czymś oczywistym, jednak nikt nie mówił o nim głośno. Nikt poza Draco.

– Czy jak za niego wyjdziesz to będę mieć też dostęp do jego skarbca?

   Black wytrzeszczyła oczy, patrząc na brata. Siedzieli w pokoju wspólnym. Było zdecydowanie późno, a oni spędzali czas grając w mugolskie karty. Nauczył ich jakiś drugoroczny chłopak z Ravenclaw. Kiedy weszli wcześnie rano do Wielkiej Sali, siedział wraz z kilkoma osobami. Cała sala była pusta, więc kuzynostwo dosiadło się do tamtej grupki.

– Czy ty planujesz mi już ślub?-zdziwiła się, odkaldajac wszystkie karty.
– Ja nie. Ojciec pewnie już o tym myśli.
– A kto mu powiedział, że ja i Michael…?
– To Hogwart-blondyn zaśmiał się perliście.-Wieści szybko się tu rozchodzą. Jakbyś sama o tym nie wiedziała…-dodał ciszej.-Chodzisz z zaklęciem kamuflującym na twarzy, Szyszymoro. Nawet jeśli twoi przyjaciele jeszcze tego nie wyczuli, to tylko kwestia czasu.
– Oni wiedzą kim jestem, Druzgotku-odparła.-Już tego przed nimi nie ukrywam.
– A co z bliznami? Przecież to dlatego rzucasz zaklęcie.
– Nie wiedzą, Draco. I nie muszą. Każde z nas ma swoje tajemnice, które nie wyszły na światło dzienne. No… Poza Lucasem. Przynajmniej tak mi się wydaje. To, że się przyjaźnimy wcale nie oznacza, że mamy mówić sobie wszystko. Ważne, żebyśmy się wspierali.
– Bardzo mądrze, Adaro! Bardzo dobrze!

   Tylko jeden obraz mógł nie spać o tak późnej porze. Tiana uśmiechnęła się, wiedząc że w jej plecy wgapia się jeden z dawnych dyrektorów Hogwartu.

– Fineasie…-brunetka skinęła mu głową z szacunkiem.
– Po zamku chodzą pogłoski, że za kilka lat ród Black połączy się z Ambingami. Czyż to prawda?-spytał czarodziej, a w jego srebrnych oczach widać było zadowolenie.
– To tylko przyjaciel-odparła Black, solidnie się rumieniąc.
– Z którym całujesz się po kątach!-dodał śpiwnie Draco.
– Zamknij się!

   Blondyn oberwał poduszką, jednak nie czuł urazy. Zaśmiał się perliście, wiedząc że trafił. Czyli jednak się całowali…

– Ważne, żebyś była szczęśliwa, Adaro.
– Chwila… Co?-zdziwiła się.

   Nigdy nie sądziła, że którykolwiek z Black'ów mógłby powiedzieć coś takiego. Przecież aranżowane małżeństwa były tradycją! Ona sama otarła się prawie o zaręczyny z Marquis'em, jednak ciotka Narcyza wybiła to ojcu Francuza z głowy. W końcu miała wtedy tylko sześć lat.

   A Fineas tylko westchnął. Pokręcił głową, mrucząc coś pod nosem i spojrzał na swoją potomkinię.

– Widziałem z tych ram dwóch Black'ów, którzy ukrywali się ze swoimi związkami przed światem. Jeden z nich skończył w więzieniu, drugi i młodszy nie żyje. Nie chcę, żeby mój ród wyginął tylko i wyłącznie dlatego, że byłaś nieszczęśliwa w miłości. Może to już być nawet zdrajca krwi, no rany Merlińskie! Nie zamierzam znowu słyszeć, że moja droga rodzina kończy w więzieniu lub przedwcześnie umiera!
– Ja… Dziękuję-wydukała.-To wiele dla mnie znaczy, Fineasie.
– Ciebie też się to tyczy, Draconie-oznajmił czarodziej, a blondyn zmarszczył nos.
– Ja się jeszcze wstrzymam z takimi wyborami-mruknął zniesmaczony.

   Tiana zaśmiała się lekko, widząc jego minę. Jej braciszek. Mały braciszek… Cieszyła się, że podjęła taką decyzję. Nie wszyscy musieli wiedzieć. Ważne, żeby ona wiedziała. Bo gdyby coś się jednak stało, wszystko było zabezpieczone. A mogło stać się wiele. Zwłaszcza, że była kim była…

– A ten młodszy Black…-zaczęła nagle, rozumiejąc, że tym pierwszym był jej ojciec.-Masz na myśli…?
– Regulusa, rzecz jasna-odparł Fineas.-Zdolny chłopak, nieco mi go przypominasz. Też masz takie zaparcie do działania, kiedy faktycznie trzeba coś zrobić. Jaka szkoda, że tej dwójce nie wyszło… Umawiał się ze zdrajcą krwi, wiecie? Ale jaki sympatyczny! Ciemniejsza karnacja, włosy na wszystkie strony, okrągłe okularki i wieczny uśmiech na twarzy… Och biedni. Obydwaj skończyli źle przez wojnę.
– Ten opis kogoś mi przypomina-blondyn warknął z niezadowolenia.-Potter…
– Tak! Właśnie to nazwisko! Próbowałem sobie przypomnieć!-stwierdził zadowolony Fineas.

   Draco wytrzeszczył oczy. Ulubiony kuzyn jego matki był… Z POTTEREM!? Już nawet nie obchodziło go, że chodził z chłopakiem. W końcu Tiana miała dwóch ojców. Ale Potter?

– Mój ojciec chrzestny… I Regulus?-spytała Tiana.
– Black i Potter!?-dodał Draco nieco głośniej.-Gdzie on miał oczy? Na Merlina!
– Wydaje mi się, czy ktoś jest tu trochę zazdrosny o to, że Potter trafił do drużyny w pierwszej klasie?-Black uśmiechnęła się kącikiem ust.
– Spadaj-bąknął w odpowiedzi.

   Fineas zaśmiał się. Ta dwójka przypominała mu o Andromedzie i Syriuszu. Też się tak droczyli, też się tak psztykali w nosy. Kochane urwisy.

– A dlaczego wy jeszcze nie śpicie?-spytał nagle.-Morgana zabrała wam zegarki? Jutro też jest dzień, moi drodzy.
– Tak, tak…
– Dziękuję, Fineasie-powiedziała Tiana, zbierając się razem z Draco, by ruszyć w dwie inne strony.-Jeszcze raz.
– Szczęście najważniejsze, Adaro.

PANNA BLACK I era Golden TrioOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz