Adara Capelia Black

1K 89 3
                                    

– Leo, co ja mam zrobić?-spytała brunetka, siedząc samotnie w pokoju wspólnym.

   Było zdecydowanie późno. Żaden ślizgon nie był na nogach. Wszyscy w swoich łóżkach, przykryci kołdrami, chrapiący spokojnie. Ona siedziała samotnie przy kominku, głaszcząc kota i wlepiając wzrok w zielone płomyki. Po jej lewej leżały dwa listy. Jeden od wujostwa, drugi od nieznanej jej osoby.

– Ten niebieski napiszał, żebym była sobą i robiła to, co sprawia mi przyjemność-mruknęła.-A ten od wujostwa przestrzega przed splamieniem honoru na rodowym herbie.

   Czarny kot miałknął i zeskoczył z jej kolan, drąc list od wujostwa swoimi pazurami. Fuknął wściekle na strzępki pergaminu i dostojnym krokiem wrócił na swoje poprzednie miejsce. Tiana uśmiechnęła się smutno.

– Mówisz, że mam ich olać?-spytała, drapiąc go za uchem, a z gardła Leo wydobył się pomruk aprobaty. Nie wiadomym było do czego się odnosił.-Ale to moja rodzina, Leo. Nie mogę tak po prostu…
– Wiesz po kim nosisz imię?-rozległo się nagle.

   W starych ramach, które zawisły nad głównym kominkiem tuż po kawale na Pani Norris, pojawił się stary czarodziej. Miał szpiczastą brodę i chytrą twarz. Został przedstawiony w szatach w barwach Slytherinu i jedwabnych rękawiczkach. Posiadał grymas na twarzy, który z połączeniem czarnych włosów i oczu sprawiał, że zdecydowanie można było się go przestraszyć.

   Tiana westchnęła.

– Cześć, dziadku Fineasie-powiedziała wyraźnie niezadowolona jego obecnością.
– Nosisz imię po samej Adarze! Po pierwszej z naszego rodu, która postawiła stopę w Hogwarcie! Sam Salazar ją wybrał i radzę ci, bądź wdzięczna Merlinowi za to, że trafiłaś do tego domu. Najgorszą hańbą dla naszego nazwiska byłoby przyłączenie następnego Black'a do domu tego oszusta, kobieciarza i intryganta Gryffindora!
– Tak, dziadku Fineasie-odparła monotonnie.-Chwila. Co powiedziałeś? Jaka Adara? I dlaczego Gryffindor był…?
– Twe imię nosiła już jedna z Black'ów, rzecz jasna. Adara wyszła później za blondwłosego ulubieńca Helgi Hufflepuff, którym był Apollon Cregence. On, Adara, Morgana Le Fay i sam Merlin byli pierwszymi uczniami w Hogwarcie!
– Fineasie, jesteś genialny!-krzyknęła radośnie, zrywając się z kolan.
– Tak, owszem-odparł, nawet na nią nie patrząc.-Jednakże nie wiem w jaki sposób to okazałem-dodał.-Gdzie poszłaś?
– Dziękuję!-rozległo się od strony schodów, które prowadziły do dormitoriów.

   Fineas uśmiechnął się pod nosem, wiedząc, że kiedy brunetka przejdzie przez pokój wspólny z samego rana i tak wypyta ją o to, na co wpadła.

– Nie ma za co, Tiano Adaro-powiedział niemalże szeptem, mrugając do zadowolonego Leo.-No? Idźże kocurze. Twoja pani na ciebie czeka.

*'*

– Wujostwo zakazało mi z wami rozmawiać-oznajmiła Tiana, kładąc z hukiem książki na blat stołu puchonów.
– Co ty tutaj w ogóle robisz, Ti?-spytał Adrian.-Nie powinnaś…
– Cicho, mam plan-uśmiechnęła się.-To moje życie, tak czy nie?

   Venus uśmiechnęła się szeroko, patrząc kątem oka na Lucasa. Tylko Pucey wydawał się nie być do końca zadowolony.

– Napisali mi, że jak jeszcze raz profesor Snape zobaczy mnie z wami, wyślą mnie do Beauxbatons-mówiła dalej.-I proszę bardzo. Snape patrzy na mnie w tym momencie.
– Ale skoro nie możesz…-zaczął nagle Lucas.

– Mam głęboko w nosie co mogę, a czego nie-prychnęła.-Jestem Black'iem. Ostatnim, który nie jest wydziedziczony i wręcz zaakceptowany przez drzewo genealogiczne. Za kilka lat zostanę głową rodu i co? I mam się kulić?

Co chcesz zrobić?-spytała radośnie Venus.
– Nic. I to jest najlepsze-uśmiechnęła się Black.-Ja nie muszę nic robić, bo przeszłość zrobiła wystarczająco dużo za mnie.
– Ale… Co to znaczy?-spytał zaciekawiony Lucas.
– Niggelus jaki by nie był, nie pozwoliłby na odesłanie jego potomka z Hogwartu. Poza tym jednym z pierwszych uczniów w tym zamku, została Adara Capelia Black, a wybrał ją sam Salazar. Niggelus nie dość, że nie pozwoli mi stąd odejść do ukończenia nauki, to będzie stawał po mojej stronie.
– Bo jesteś Black'iem! Genialne!-uśmiechnął się Adrian.-Skoro jest twoim przodkiem, postawi się po tej stronie, po której jest jego krew. Twoja ciotka wyszła za Malfoy'a, więc nie będzie pomagał im, ale tobie.
– Dlatego przesuńcie się i zróbcie mi miejsce-zaśmiała się brunetka.-Siadam z wami i nie zamierzam jechać do żadnego Beauxbatons-stwierdziła z szerokim uśmiechem na twarzy.

   W kieszeni jej szkolnych szat, przez ten cały czas, znajdował się list o barwie pewnych kwiatów.

   List w kolorze chabrów.

PANNA BLACK I era Golden TrioOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz