W końcu jesteśmy rodziną, druzgotku.

2.3K 160 18
                                    

- Draco?
- Już skończyliście rozmawiać? Opowiesz mi o szkole?-spytał blondynek, siedzący na dużym łóżku w swoim pokoju.

Tiana stała w drzwiach. Wiedziała, że musi wszystko wytłumaczyć kuzynowi. W końcu od pierwszego stycznia nie będzie już z nim mieszkać, będzie w Londynie. Draco wyczuł jej niepewność. Chłopiec zmarszczył brwi, jednak zrobił dziewczynce miejsce obok siebie, które ta zajęła.

- Coś się stało? Pokłóciłaś się z rodzicami?
- Coś w tym stylu. Słuchaj, z chęcią ci opowiem o Hogwarcie, odpowiem na wszystkie pytania, ale jest sprawa. Proszę, żebyś mi nie przerywał, dobrze?

Młody Malfoy skinął niepewnie głową.

- Czemu jesteś taka poważna?
- Wyprowadzam się-brunetka zebrała się w sobie i wypowiedziała to, co chodziło jej po głowie.

Mina dziewięciolatka przypominała kaczkę. Wydął usta do przodu i jeszcze bardziej zmarszczył brwi, przez co nie było widać jego srebrnych tęczówek. Wyglądał jak naprawdę zła kaczka.

- Jak to się wyprowadzasz? Kiedy? Gdzie? Zostawiasz mnie?-pytał, a jego oczy przypominające księżyc stawały się coraz bardziej smutne.
- Draco. Będę tylko w Londynie. Nadal jesteśmy rodziną, nadal jesteś dla mnie jak brat. Tego nic nie zmieni, wiesz?
- Dlaczego wyjeżdżasz? Przecież tutaj jest dobrze, prawda?
- Tak! Tak, oczywiście! Tu jest świetnie, ale ty masz przy sobie rodziców. Ja nie.
- Ale... Blacka wypuścili?
- Nie. Dalej siedzi w Azkabanie. Powiem ci prawdę, ale nigdy, nikomu nie możesz o tym mówić, jasne?
- Tak...?
- Przyrzekasz?
- Tak-chłopiec dumnie wypiął pierś, stając na poduszkach leżących na jego łóżku.
- Moja mama nie istnieje. Mam dwóch ojców.
- Yyy... Co?-Draco opadł tyłkiem na miękkie poduchy, nic nie rozumiejąc. Przecież każdy ma mamusię i tatusia, prawda?
- Żyjemy w świecie magii. Różne rzeczy są tu dozwolone lub na porządku dziennym. Ten ojciec, który nie gnije w celi, nazywa się Remus Lupin. Jest czarodziejem półkrwi i był gryfonem z roku Syriusza.
- A-aha... Rozumiem. Dlaczego mam o nim nikomu, nigdy nie mówić?
- Bo to specyficzna sytuacja rodzinna-powiedziała półprawdę.-Jeśli ktoś, nie daj Merlinie, wypytywał by o moich rodziców, ty wiesz tylko o Syriuszu, jasne?
- Tak. To z tym Remusem będziesz mieszkać? O to pokłóciłaś się z rodzicami?
- Mniej więcej. W każdym razie wyjeżdżam z Malfoy Manor po świętach, w ostatni dzień roku.
- Czyli wspólnie będziemy odpakowywać prezenty! Przynajmniej tyle dobrego.
- Następny materialista. A co z więzami rodzinnymi?
- Święta to święta, rodzina to rodzina, a prezenty to prezenty.

Tiana pokręciła głową rozbawiona zachowaniem kuzyna. Myślała, że będzie jej robił aferę, ale Draco przyjął wszystko bardzo dobrze.

- Dobrze. To odpowiesz na moje pytania o Hogwart?
- Oczywiście, że tak krasnalu-dziewczynka uśmiechnęła się szczerze.
- No to zaczynaj, trolico-Malfoy odparował jej tekst z uśmiechem na twarzy.

*'*

- Wstawaj!-blondynek zaczął skakać po łóżku kuzynki.
- Draco...-jęknęła w poduszkę, niewyspana.-Która godzina?
- Szósta rano.
- Nie ma opcji, grzdylu, nie wstaję. Za wcześnie. Na dworze jest jeszcze ciemno.
- No, Tiana, no...-chłopiec z hukiem usiadł na posłaniu.-Wstawaj...

Rozległy się huk, a potem jęk. Tiana zepchnęła Dracona z jej łóżka i przykryła głowę poduszką, by go nie słyszeć. Chciała spać. Do późna czytała dziennik Syriusza, który napisał specjalnie dla niej.

- Tiana! Nie wyjdę dopuki nie zejdziesz ze mną do salonu i nie odpakujemy prezentów!-chłopiec wstał z podłogi i założył ręce na piersi.

Brunetka uchyliła poduszkę, leżącą na jej twarzy, a kiedy to zrobiła, szczerze się roześmiała. Draco miał całe czerwone policzki i wyglądał komicznie. Chłopiec szczupłej postury, jakiś metr czterdzieści, nadąsany na kuzynkę, która próbuje spać.

- Oh, no dobrze. Jakie prezenty?
- I mi trzy dni temu mówiłaś o materialiźmie? Jesteś straszna.
- Umiem ustalić swoje priorytety, to co innego. Dostanę prezenty i wracam do łóżka-uśmiechnęła się.

Kuzynostwo ubrane w piżamy szło na palcach przez korytarze rezydencji Malfoy'ów. Wiedzieli, że Narcyza i Lucjusz, który od trzech dni, nawet w Wigilię, nie odezwał się ani słowem do Tiany, jeszcze śpią. Zawsze tak było. Oni schodzili do salonu otworzyć prezenty, a potem w czasie obiadu mówili co znaleźli pod świątecznym drzewkiem.

Weszli do salonu skąpanego w mroku. Na zewnątrz posiadłości dopiero wschodziło słońce, a że okna tego pomieszczenia były ustawione w stronę zachodu, prawie żadne promienie przez nie nie wpadały.

Draco podbiegł do wielkiej choinki, stojącej na samym środku pokoju. Była gigantyczna i żywa, a na jej gałązkach zwisały srebrne szklane bombki, które co rok Narcyza wiesza zaklęciem. Na samym jej czubku nie znalazło się gwiazdy. Malfoy'owie mają własną tradycję noworoczną, o której wie mało osób. Kiedy 31 grudnia wybija północ, najstarszy z rodziny wyczarowuje kolorowe wstęgi, które wiją się po pomieszczeniu i wydają z siebie różnokolorowy blask, by na samym końcu zawisły nad choinką i, w tym przypadku Lucjusz, przetransmutowywał je w gwiazdkę, która znajdzie się na czubku. Tiana zawsze uwielbiała na to patrzeć. To bardzo widowiskowe połączenie zaklęć, które wręcz uwielbiała.

- Ten jest dla ciebie-usłyszała szept Dracona.

Chłopiec podał jej małe pudełko owinięte w fioletowy papier, który rozdarła. Kiedy uchyliła wieczko, jej oczom ukazało się lusterko z rączką w srebrnej, ozdobnej ramce. Było przepiękne. Tiana wiedziała, do czego służy przedmiot. Ciotka Narcyza też takie miała, mówiła jej kiedyś o nich. Każda dziewczynka z rodu Black takie dostawała, mogło pokazać jej kręwną, kiedy tylko tego zachciała. Lusterko było dwukierunkowe.

Jak zawsze, Draco dostał bardzo dużo prezentów, prawie dwa razy więcej niż Tiana. Dziewczynka się tym nie przejmowała. Nie lubiła przepychu. Uważała, że jeśli kupuje jakąś rzecz, musi mieć cenę adekwatną do jej stanu i wykonania. Nie lubiła kupować tanich przedmiotów, które po kilku użyciach rozleciałyby się w proch. Wolała jak były trwałe i służyły przez lata, nawet jeśli w momencie kupna kosztowały krocie.

Brunetka, jak co roku, dostała pełno słodyczy, zwłaszcza czekolady, którą wręcz ubóstwiała. Do tego kilka książek, jedną o magicznych zwyczajach innych krajów od Adriana i nową szczotkę, która została wykonana w ten sam sposób, co ramka lusterka. Nigdy jej nie interesowało, co dostali inni. Ważne było, by sprawiło im to przyjemność i by się cieszyli, że o nich pamiętano.

- Serio?-spytał Dracon, trzymając w ręce książkę.
- Otwórz-zachęciła.

Chłopiec uśmiechnął się i wykonał polecenie kuzynki. Zaczął czytać "Baśń o Trzech Braciach", kiedy nagle nad stronami książki zaczęły się pojawiać postacie i miejsca, o których właśnie przeczytał. Otworzył usta z zaskoczenia i zachwytu, spojrzał na uśmiechniętą kuzynkę, która przyglądała się jego reakcji.

- Ale ekstra. Sama okładka była mega, a to...? WOW.
- Cieszę się, że ci się spodobało.
- Kiedy to kupiłaś?
- Jak byliśmy na Pokątnej.
- I przez tyle czasu trzymałaś ją w pokoju?-dziewczyna w odpowiedzi skinęła głową.-Mogłem go przeszukać-bąknął blondynek.-Dziekuję.
- Nie masz za co dziękować. W końcu jesteśmy rodziną, druzgotku.
_______________________________________
_______________________________________

Tada! Nowy rozdział! Nie mam co się tu rozpisywać, więc po prostu podzielę się moją nadzieją, że wam się spodobał :)

PANNA BLACK I era Golden TrioOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz